Próbował się nie śmiać.
James Devir w białej koszuli i czarnej marynarce klęczał na jasnych kafelkach obok barokowej komody, przelewając wódkę do kartonu po soku z aronii.
Przed oczami stanęły mu te wszystkie momenty, gdy Devir wpadał do jego pokoju. Zawsze zimny, dumny, kompletnie niepasujący do obecnej sytuacji.
Właściwie nic nie pasowało. Blond włosy na podłodze, żel w rękach Glorii i wreszcie sam Edwin. Nadal do niego nie docierało, skąd wziął się w łazience ekskluzywnego hotelu z dwójką Złotych Ludzi, czyli największych dupków w szkole według opinii publicznej. Do tej pory nie kwestionował tego poglądu, ale James uratował go od śmierci pod kołami samochodu i zamarznięcia, a Rived zrobiła herbatę, ścięła grzywkę oraz oddała żel, kupiony kuzynowi.
Właściwie tylko po to ostatnie zawołała Devira. Oczywiście nie mógł posłusznie wykonać polecenia, czyli przynieść plecaka Glorii. W zamian wziął wszystkie trzy. O żel się specjalnie nie kłócił. Być może zgadzał się z kuzynką, że jest coś winien Edwinowi. Edwin miał zgoła inną opinię, jednak nie zamierzał odmawiać prezentów, nawet jeśli robiono z niego ofiarę.
Nic za darmo. Poinformowali go, że musi iść zaraz do salonu, zająć Wymonda. Kompletnie nieświadomy sytuacji koszykarz pod żadnym pozorem nie mógł wejść do łazienki.
Żel wylądował w plecaku Edwina. Gloria wypiła do dna sok z aronii, w ogóle się przy tym nie krzywiąc. James przygotował następną flaszkę do przelania.
Gdzieś w umyśle Edwina zaświtała myśl, że Devir wcale mu nie pomaga, że zdobył drugą butelkę za darmo. Needly nie mógł go wydać bez przyznania się do kupowania alkoholu, więc dlaczego miałby nie wykorzystać sytuacji.
Z drugiej strony nie zabrałby go do domu swojej kuzynki. Gloria nie dałaby mu herbaty i nie podcięła grzywki. Wymond nie... Od kiedy Wymond się z nimi zadawał?
Kojarzył go z meczów koszykówki, imprez w sypialni Edwina, i oglądania Przyjaciół na świetlicy. Rozmawiali kilka razy, głównie o serialu.
Może i poznał Glorię osobiście kilkadziesiąt minut temu, ale już mu nie pasowała do tego typu rzeczy.
Chociaż Jamesa też nigdy nie skojarzyłby z malarstwem.
Zabrał swój plecak i wyszedł z łazienki.
- Podziwiaj - rozkazał z braku lepszych pomysłów.
Napięcie na twarzy Wymonda przekształciło uśmiech w dziwny grymas.
- Podziwiam.
Niezadane pytanie zawisło między nimi.
Mógł wymyślić jakieś usprawiedliwienie dla absencji kuzynostwa. Mógł, ale niech sami się tłumaczą.
- Nie jest idealnie jak u Joeya - zauważył Wymond.
- Ona nigdy nie oglądała Przyjaciół.
Od dalszego ciągu sztywnej konwersacji uratował ich dzwonek do drzwi.
Gloria wypadła z łazienki, nie kryjąc przerażenia.
- Już idę!
Złapała się za głowę.
James wbiegł do salonu z plecakami. Dwa rzucił na ziemię przy nogach Edwina. Wódka musiała być w trzecim, bo nic się nie stłukło. Ten zabrał ze sobą na balkon.
Kuzynka zamknęła za nim drzwi i zaciągnęła zasłonę, omal jej nie zrywając.
Rozległ się dźwięk otwieranych drzwi oraz stukot obcasów. Wzrok całej trójki powędrował w stronę przedsionka.

CZYTASZ
Czarny Jogurt
FantasiWiększość uczniów nie jest ludźmi i większość o tym nie wie. James wciąż musi kłamać, bo jeśli to wyjdzie na jaw, bójki zmienią się w magiczne pojedynki i nikt już nie będzie bezpieczny. Pomijając te drobne szczegóły, życie mija mu na sprzeczkach, r...