Nobilianowie mieli dwie kuchnie. Jedną dużą, ulokowaną na parterze, i jedną małą, na piętrze. Pierwsza powstała na potrzeby bankietów i służby, ponieważ u większości domowników i gości dieta oparta na krwi doprowadziłaby do niedożywienia i zatrucia żelazem. Regularnie unowocześniane pomieszczenie, przypominało surowe kuchnie restauracji i nie cieszyło się popularnością wśród mieszkańców rezydencji.
Na szczęście w latach siedemdziesiątych W. postanowił nauczyć się gotować, więc nad pierwszą kuchnią, powstała druga, o wiele bardziej przytulna. Początkowo korzystał z niej wyłącznie W., ale szybko porzucił kulinarne hobby dla jazdy na deskorolce i tak domownicy przejęli nową kuchnię, czyniąc ją miejscem przypadkowych spotkań i konfliktów o palnik na kuchence gazowej.
Jeśli chodzi o walki terytorialne, z zasady silniejszy awanturnik zostawał, a słabszy schodził na parter, gdzie nikomu nie mogło zabraknąć miejsca. Kiedy w sporze brał udział Skat, wygrywał. Nie tyle dzięki sile mięśni lub pozycji ulubionego lustrzanego wampirów, ile dzięki zdolnościom kulinarnym. Po co gotować samemu, skoro można oddać palnik Skatowi i nie martwić się pomyleniem słodkiej papryki z chilli. A o pomyłkę nietrudno, gdy większość przypraw jest przechowywana w starych pojemnikach alchemicznych Marcusa.
Przykładowo kakao znajduje się w porcelanowym słoiku z napisem Coleoptera. Dopiero Lusij uświadomił Edwinowi, że to oznacza chrząszcze i również Lusij któregoś dnia podmienił kakao na sproszkowane owady. Od tej pory malarz nie dotykał niczego w kuchni poza jedzeniem podawanym przez Skata. Ponieważ Skat zawsze dla nich gotował i nikomu tak nie ufali w całej rezydencji, jak jemu. Lusij widział w Skacie swojego bohatera, Edwin wolał nazywać go w myślach ich aniołem.
Teraz ten anioł przyciskał człowieka do stołu konferencyjnego i zamieniał jego twarz w miazgę.
Lusij sprawiał wrażenie radosnej i psotnej istoty, przez co Edwin w myślach nazywał go Pixie, ale kiedy wyrwało mu się to głośno, Skat przyznał, że robi to samo. Grunt, że pixie mood to tylko jeden z trybów Lusija. Ulubionym Edwina był cute nerdy boy, bo spanie w bibliotece jakoś przypominało mu Jamesa, a kiedy coś przypominało mu Jamesa w ten słodko-gorzki sposób, czuł ciepło w żołądku i gulę w gardle jednocześnie, ale nie potrafił odmówić sobie uśmiechu.
W każdym razie urocze nerdy nie kradną ubrań, a Lusij robił to notorycznie. Tłumaczył się wzruszeniem ramion i lubię nosić rzeczy osób, które lubię. Bez względu na to, jak bardzo Edwina cieszyła okazywana sympatia, potrzebował swoich skarpet.
Włamując się do pokoju Lusija, odkrył dwie rzeczy. Radosna, psotna istota spała z ogromnym jednorożcem, który żywi się cierpieniem, w jednym łóżku. (Edwin nie wiedział, że jednorożce śpią w łóżkach i był przekonany, że konie tego nie robią). Radosna, psotna istota płakała, co nie powinno być zaskoczeniem, bo wszyscy czasem płaczą (może poza Marcusem – Marcus wyglądał na niepłaczącego skurwysyna), ale Edwina zaskoczyło. Spędził pół godziny na przytulaniu Lusija, jednak wyciągnął z niego tylko: Czasem zastanawiam się, gdzie poszli moi klienci i nic nie zrozumiał.
Potrafił oprzeć się wielu rzeczom, ale nie połączeniu troski z ciekawością. Może też miał problem z czekoladą, a Skat akurat robił ciasteczka, gdy wszedł do kuchni, zapytać lustrzanego o słowa Lusija. Grunt, że lustrzany zrozumiał, więc kiedy zobaczył na ulicy ojczystego wymiaru Lusija dzieciaka z różowymi lokami, poszedł za nim.
Człowiek, który usprawiedliwił wykorzystywanie syna: Przynajmniej nie łamię prawa, jak ci w burdelach, dopóki mógł mówić, uparcie powtarzał, że nie wie, w których domach publicznych wciąż pracują nieletni. W tej chwili Edwin nie potrafił określić, czy facet wciąż jest przytomny.
CZYTASZ
Czarny Jogurt
FantasyWiększość uczniów nie jest ludźmi i większość o tym nie wie. James wciąż musi kłamać, bo jeśli to wyjdzie na jaw, bójki zmienią się w magiczne pojedynki i nikt już nie będzie bezpieczny. Pomijając te drobne szczegóły, życie mija mu na sprzeczkach, r...