Większość uczniów nie jest ludźmi i większość o tym nie wie. James wciąż musi kłamać, bo jeśli to wyjdzie na jaw, bójki zmienią się w magiczne pojedynki i nikt już nie będzie bezpieczny.
Pomijając te drobne szczegóły, życie mija mu na sprzeczkach, r...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
OSTRZEŻENIE O DRASTYCZNYCH OPISACH
Z myślą o wrażliwszych czytelnikach zostały podkreślone dla łatwego ominięcia.
✭
James nie lubił zbędnego wydawania pieniędzy, zgromadzeń hałaśliwych krewnych, konkursu na najdroższy prezent, sztucznego zachwytu, biegających dzieci, kąciku fryzjerskiego wokół W. i stref czasowych, bo u Edwina była czwarta nad ranem.
Siedział pomiędzy rodzicami w zielonym garniturze kilka tonów chłodniejszym od tego ojca i sukienki matki. Xanthia trzymała syna za dłoń, a Kaeden obejmował oboje ramieniem. Za głową Jamesa zakładali się, kto kupił najdroższy prezent.
Na drugim końcu wielkiego salonu Gloria stała przy fotelu babci i opowiadała o czymś któremuś Włochowi. James nie odróżniał trojaczków, ale żałował, że nie jest jednym z nich.
– Nejc! – krzyknęła najmłodsza córka dyrektora i podała podłużny prezent siostrzenicy plastyka, żeby zaniosła go historykowi.
Historyk pod ścianą szeptał o czymś z córką. Nie zorientował się, że spod choinki wygrzebano jego prezent, dopóki mała Dieulafoy nie uderzyła go nim w brodę. Niechcący oczywiście. Rodzina udowodniła swój poziom empatii salwą śmiechu.
Nejc to Nejc, więc śmiał się z nimi przy rozpakowywaniu, jak się okazało, pokrytego inskrypcjami miecza z zielonkawego metalu.
Spojrzenia większości zgromadzonych padły na Marcusa. Jego z kolei na W.
Młodszy Nobilian siedział na podłodze otoczony dziećmi. Bliźniaki Rived ponadawały imiona kulkom ozdobnego papieru i opowiadały, że to kucyki, które się nie lubią, bo jeden drugiemu ciągle podstawia nogę i mama musi dawać im kary. Tamsen wysłuchiwał tego, czekając, aż wujek wepchnie wszystkie znalezione spinki w jego rude włosy, by podtrzymały dobieranego. Sam W. za sprawą czterech Rosjanek miał już wplecione kilka wstążek od prezentów oraz bombkę. Sześcioletni Kenijczyk biegał wokół nich z kokardą przyklejoną do czoła i udawał Indianina, ale nagła uwaga rodziny trochę go speszyła, więc schował się za wujka oraz cztery kuzynki.