czerwone zasłony

523 71 193
                                    

skręcało mnie przy pisaniu niektórych zdań w tym rozdziale (jednego szczególnie), więc jeśli ktoś nie chce czytać o wykorzystywaniu seksualnym dzieci – streszczenie na dole.

Koszula przypominała kusą sukienkę. Malinki prześwitywały spod białego materiału, a dekolt odsłaniał piegi na mocno zarysowanych obojczykach. Mechanicznymi ruchami poprawił różowe loki, beznamiętnie patrząc w martwe oblicze. Pustka w spojrzeniu...

– Nie poetyzuj – upomniał sam siebie.

Jedyny raz, kiedy zyskał coś użalaniem się nad sobą, był, gdy płaczem zwrócił na siebie uwagę Mamy. Mógł przysiąc, że od tej pory wampir go faworyzował. Nie miał pojęcia, czym na to zasłużył, ale nie narzekał na długie rozmowy, czytanie poezji, opowieści o wieloświecie i wszystkie te drobne gesty, dzięki którym człowiek czuje się kochany.

Teraz oboje pracowali, więc nie mógł liczyć na buzi w czółko.

Lusij zostawił lustro w spokoju i odgarnął czerwoną zasłonę, oddzielającą korytarz od wypełnionej dymem i ludźmi sali. Klienci zajmowali miejsca przy stolikach, a na wpół roznegliżowani chłopcy w różnym wieku krążyli między nimi.

Musiał przestać słuchać opowieści o lepszym życiu, bo własna codzienność zaczynała doprowadzać go do mdłości.

Skrzyżował spojrzenia ze stałym klientem, który lubił nazywać go imieniem swojego syna. Już miał podejść, gdy ktoś nowy wyszedł zza czerwonej kotary, oddzielającej przedsionek od głównej sali.

Na pierwszy rzut oka wyróżniał się łysiną. Później Lusij zauważył, że brakuje mu również brwi, a cienie wokół skośnych oczu to nie zasługa słabego światła. Wyglądał na wyczerpanego. Na jednego z tych zapracowanych, przytłoczonych samotnością mężczyzn, gotowych płacić, byle nie przespać kolejnej nocy w pustym łóżku. Wyglądał na łatwy zarobek.

Złapał kontakt wzrokowy z tym cieniem człowieka. W jednej chwili mężczyzna przestał się rozglądać i podszedł do pierwszej dziwki, jaka zwróciła na niego uwagę. Zdesperowany. Bardzo dobrze.

– Skat – przedstawił się ochrypłym głosem. – Bierzesz od czynności czy czasu?

– Czasu – skłamał.

Tutaj wszyscy płacili za konkretne usługi, ale Lusij nie mógł odpuścić takiej okazji. Mężczyzna ewidentnie nie rozmawiał z nikim o tym miejscu, nie miał pojęcia o – jak to kiedyś powiedział Mama – polityce firmy. Przy odrobinie szczęścia zapłaci za osiem godzin, a Lusij prześpi całą noc pracy.

Skat skinął głową, ale równie dobrze mógł tracić przytomność.

– Prowadź.

Zanim zniknęli za czerwoną zasłoną, Lusij puścił oczko swojemu stałemu klientowi. Już słyszał, jak następnym razem mówi: Och, tatusiu, nie lubisz, gdy jestem niegrzecznym chłopcem?

Zabrał Skata do jednego z pokoi. Od razu po zamknięciu drzwi zaczął rozpinać jego kurtkę.

– Poczekaj. – Mężczyzna chwycił dłonie Lusija. – Nie chcę seksu.

Uśmiechnął się z mieszaniną pobłażania i perwersji.

– Wiem o tym. Chcesz spać.

Skat głośno przełknął ślinę. Jego spojrzenie wyglądało tak błagalnie. Lusij prawie się roześmiał.

– Biedactwo. – Pogładził mężczyznę po twarzy. – Pewnie ciężko pracujesz. Mam rację?

Cisza wystarczyła za odpowiedź.

Czarny JogurtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz