t w e n t y. s e v e n

1.7K 178 17
                                        

27

Mimo alkoholu, powieki Jimina nie były ciężkie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mimo alkoholu, powieki Jimina nie były ciężkie. Chłopak nie czuł senności, co powodowało u niego jeszcze większy smutek. Łzy już dawno wyschły, pozostawiając po sobie jedynie zaschnięte ślady na zaróżowionych policzkach.

Park wpatrywał się beznamiętnie w horyzont, który wydawał się być jednością z morzem. Na pokładzie było spokojnie i nawet donośne głosy reszty pasażerów nie były dla niego uciążliwe. Mieszając się z szumem fal, pod pewnym kątem były dla wokalisty przyjemne. Dźwięk słów, których kompletnie nie rozumiał był niesamowity. Ludzie mogli rozmawiać o bzdurach, przeklinać, a nawet się wyzywać, a ten mimo wszystko uznałby każde ze zdań za melodyczne i piękne.

Jimin stał oparty o barierkę, próbując opanować drżenie nóg. Te niekontrolowanie chybotały się na boki, powodując, że górna część jego ciała za bardzo wychylała się do przodu.

Nie widział sensu w powrocie do kajuty. Nie w tamtej chwili. Nie mógł pokazać się w tak żałosnym stanie przed Taehyungiem, a tym bardziej Yoongim, którego widok zapewne zdołowałby go jeszcze bardziej. Zawsze uważał, że jego cierpienie należy do niego i tylko on powinien być jego świadkiem. Mógł płakać z V w toalecie, ale nie chciał by ten płakał z nim. Pragnął, aby każdy z członków widział w nim tego silnego, zdeterminowanego i szczęśliwego Park Jimina, którego widział w lustrze, tuż po dostaniu się do zespołu. Musiał nim być dla dobra wszystkiego, a w szczególności zespołu.

Chłopak wciągnął powietrze i zadarł głowę do góry, mając zamiar przyjrzeć się niebu i widocznym na nim chmurom. Chciał poczuć na twarzy orzeźwiający podmuch wiatru, który ku jego rozczarowaniu mieszał się z wonią alkoholu.

W obecnej chwili wydawał się sobie pusty i żałosny. Był świadom, jak źle musi wyglądać z boku jego osoba - ledwie świadomy tego, co się dzieje chłopak, dla którego jedynym ratunkiem jest świeże powietrze i łzy, zbierające się w kącikach oczu. Miał wielką ochotę położyć się na ziemi i czekać na nowy dzień, który odciążyłby jego głowę z natrętnych myśli.

Dlaczego starszy był tak skomplikowany? Tak sprzeczny w tym, co mówił i robił? Jimin widział go przed sobą za każdym razem, gdy sięgał po shota podsuniętego mu przez barmana. Mężczyzna nie chciał go upić na siłę. To ręka wokalisty z każdym, opróżnionym kieliszkiem podnosiła się do góry i wskazywała trunek stojący w szklanej butelce. Na kilometr biło od niego cierpienie. Mężczyzna nawet nie próbował go zagadywać. Bez słowa pozwalał cieczy wypalać gardło i usta chłopaka, w którego myślach działo się tak wiele. Kiedy gorzki smak alkoholu słabł, obraz przed oczami Parka stawał się rozmyty, a w oczach pojawiały się łzy.

Tak bardzo chciał być tego wieczoru przy Yoongim. Patrzeć na niego całą noc i wsłuchiwać się w jego spokojny oddech. Pragnął go dotknąć, wsunąć dłoń w miękkie włosy, poczuć pod opuszkami jego ciepłą skórę. Ścisnąć namiętnie w talii, by później przejechać palcami wyżej. Zmusić starszego, by ten oplótł udami jego biodra, a ramionami szyję. Potrzebował go zdominować i być przez niego zdominowanym. Widzieć jego twarz nad sobą i pod sobą. Muskać jego ciało ustami, przygryzać wargi i słyszeć jego głos spomiędzy rozchylonych warg. Chciał, aby tonęli w prześcieradłach, plątali się w ubraniach i odnajdywali na ślepo swoje usta. Park Jimin jeszcze nikogo na świecie nie pragnął tak, jak Min Yoongiego.

懇意 i'm close。 yoonmin ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz