VIII

1.3K 100 10
                                    


Już czas. Weszłam na ujeżdżalnię, gdzie czekała na mnie około trzydziestoletnia kobieta o pofarbowanych na rudo włosach. Podeszła do mnie i uśmiechnęła się przyjaźnie.

- Cześć, ty jesteś Olga, tak? - skinęłam głową. - jeździłaś już wcześniej?

- Tak... Miałam dłuższą przerwę... Trzy lata.

- I jesteś pewna, że chcesz jeździć bez siodła i ogłowia na DRAGONIE?

- Tak...

-No dobrze, jak uważasz. Zobaczymy jak sobie poradzisz.

Założyłam kask i po schodkach wsiadłam na konia.

Lekko ścisnęłam jego boki łydkami i biodrami nakierowałam na ścianę. Dragon wysłuchał mojego polecenia i już po chwili stępowałam po ścianie ujeżdżalni.

- Więc tak ... Pierwszy raz na nim jedziesz ?

- Tak... To moja pierwsza jazda na nim.

- No to najpierw sprawdzimy sobie jak się rozumiecie, okej? - pokiwałam głową na "tak". - Będę ci dawać polecenia typu : skręć w prawo, w lewo itd. Wykonuj je na razie w stępie.

- Dobrze.

Pani Paulina dawała polecenia, a my z Dragonem staraliśmy się je wykonać. Nie powiem, że poszło bezbłędnie, ale jak powiedziała instruktorka było bardzo dobrze.

Potem był nasz pierwszy kłus, który swoją drogą bardzo dobrze nam wychodził.

- Na dzisiaj to tyle. - kobieta podeszła do mnie. - Mile mnie zaskoczyłaś. Jesteś pierwszą osobą która poradziła sobie z Dragonem. W dodatku bez wędzidła. Masz talent, Olga.

- Dziękuję pani. Ale to nie tylko moja zasługa. - skinęłam na konia. To prawda. Gdyby nie to, że Dragon współpracował i wykonywał wszystkie polecenia... no, byłoby źle.

Pani Paulina zaśmiała się pod nosem.

- Rozstępuj Dragona. Jutro będziesz na jeździe?

- Tak, myślę, że tak. Napiszę pani SMS-a.

- Dobrze, myślę, że tak około 16:00.

- OK, dziękuję. - jeszcze chwilę stępowałam, po czym zasiadłam i chwyciłam wodze jedną ręką. Otworzyłam bramkę i skierowałam się do stajni.

Zdjęłam Dragonowi ochraniacze i kantar razem z wodzami ( będę to traktować jak ogłowie ). Założyłam mu granatowy kantar i chwyciłam za kółko do którego zazwyczaj przypina się uwiąz i wyprowadziłam Dragona z boksu, a następnie ze stajni. Poprowadziłam ulubieńca na pastwisko i otworzyłam bramkę. Puściłam kantar i Dragon pogalopował po zielonej trawie. Uśmiechnęłam się sama do siebie.

***

Tym razem krótki rozdział, ale chciałam żeby coś się pojawiło.

W sumie nie jestem z niego zadowolona... Ale coś jest.

DragonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz