IX

1.2K 86 5
                                    

I... Koniec ! Zapisałam dokument tekstowy i położyłam laptopa na łóżku, sama wstając.
Zeszłam na dolne piętro, do kuchni. Zrobiłam sobie herbatę z dziką różą i zabrałam kubek z parującym napojem do swojego pokoju.
Wydrukowałam zadanie na polski i schowałam do teczki, którą wsunęłam do skórzanej torby na ramię, w której nosiłam rzeczy do szkoły.

- Olga ! - usłyszałam że woła mnie mama

- Idę ! - zeszłam na dół. Mama siedziała na kanapie w salonie i czytała gazetę. Usiadłam obok niej. - Co ?

- Jak ci poszedł sprawdzian z Francuskiego ?

- Dobrze. Tak myślę.

- Świetnie. Nauka jest najważniejsza... Ale chyba coś ważnego dzisiaj wydarzyło się w stadnie. - uśmiechnęła się. - Jak ci poszła pierwsza jazda na Demonie?

- Dragonie. - poprawiłam. - Dobrze, on jest  cudowny!

- Wiedziałam, że "Dragonie", to przez twojego tatę. - mruknęła pod nosem, a ja się zaśmiałam. - Moja gwiazdeczka. - mama uścisnęła mnie.

***

Gdy dzisiaj pojechałam do stajni, w siodlarni zastałam dziewczynę o azjatyckiej urodzie, czyszczącą czarne, skórzane siodło. Na moje oko, musiało niemało kosztować.  Gdy jeździłam na Lunie, byłam wielką znawczynią sprzętu jeździeckiego. Znałam każdą markę i wiedziałam  jakie są nowości. Nie znaczy to jednak że byłam rozrzutna i namawiałam rodziców do kupowania mi wszystkich fajnych rzeczy. Na wszystko musiałam sobie zapracować. Np. poprzez pomaganie w domu. Zazwyczaj mieliśmy taką zasadę że połowę pieniędzy daję ja i połowę oni. Co prawda, rodzicom nigdy nie brakowało pieniędzy, ale to kwestie wychowawcze.

Dziewczynie nie  powiedziałam jednak nic, tylko podeszłam do swojej szafki. Na jej drzwiczkach od wewnętrznej strony zaczepiony był kantar z wodzami. Zdjęłam go i założyłam na ramię. Z szafeczki wyjęłam też skrzynkę z rzeczami do tak zwanej pielęgnacji.
Już miałam wyjść z siodlarni, kiedy zaczepiła mnie dziewczyna polerująca siodło.

- Jesteś nowa ?

- Tak ... A co ?

- Nic. Po prostu widać. - miałam nieodparte wrażenie że nie jest do mnie pozytywnie nastawiona.

- Okej. Nie chcę być niemiła, ale możesz zachować swoją opinię dla siebie.

- Mogę. - uśmiechnęła się do mnie. - Ale nie muszę. Musisz się przyzwyczaić, że ja zawsze mówię to, co uważam. A uważam, że... No cóż, nie pasujesz tu. - uśmiechnęła się złośliwie.

- Nie mam ochoty na kłótnię z tobą, wiesz ?

-  To nie kłótnia tylko wymiana zdań.

- Dobra, cześć. Nie chcę mi się z tobą gadać. - wyszłam z siodlarni. Chyba nie wszyscy w stajni są mili. Cóż, mi nie zależy na przyjaźniach tylko na Dragonie. Przyjaciółkę mam wspaniałą i nie potrzebuje drugiej.

Gdy doszłam pod boks Dragona, odłożyłam skrzynkę na ziemię i odwiesiłam kantar do jazd na boks.
Z kieszeni w szarej bluzie wypadł mi telefon. Cholera ! Schyliłam się by go podnieść. Cała szybka stłuczona. A to pech. Podniosłam się i odruchowo zrobiłam krok w tył wpadając na kogoś. Odwróciłam się...

Kochani, tydzień temu obchodziłam 100 wyświetleń. Dzisiaj jest ich ponad 200 !
Bardzo wam dziękuję ❤️

DragonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz