Zima... Negatywów jest mnóstwo, a pozytywów... znacznie mniej. No cóż, to tylko parę miesięcy, jakoś przeżyję.
Schowałam twarz w wełnianym szaliku i naciągnęłam kaptur. Że też musiałam zapomnieć rękawiczek! Schowałam zmarznięte dłonie w rękawy kurtki.
Ze względu na porę roku, nawet teraz, o 7:00 latarnie muszą być zapalone, by coś zobaczyć. Nienawidzę wstawać gdy za oknem jest jeszcze "noc".Wreszcie jednak dotarłam do ciepłego budynku, zwanego szkołą. Pierwszy raz od wielu miesięcy, cieszę się że tam weszłam. Chociaż tyle, że wreszcie moje ciało zaczęło się rozgrzewać.
Naprawdę? Skóra na dłoniach mi pękła? Wyjęłam chusteczkę i przyłożyłam w miejsce z którego wypływały małe, czerwone kropelki. Muszę gdzieś sobie zapisać, że mam wsadzić do kieszeni rękawiczki.Okropny jest też fakt, że musiałam się urodzić właśnie w tym okropnym i zimnym czasie. Styczeń? Nie mógł być maj albo lipiec?
- Cześć! Co ty taka struta? - kątem oka zobaczyłam Martę. Odwiedziłam kurtkę na wieszak i spojrzałam na nią.
- A jaką mam być jak widzę wszędzie ten biały syf?
Dziewczyna się zaśmiała, chociaż ja średnio widzę tu powód do szczęścia.
- Nie przesadzaj! Zima jest piękna.
- Tak, ale zza okna!
Blondynka ponownie się zaśmiała, ale mnie przytuliła.
- No już, zapraszam cię na gorącą czekoladę po lekcjach.
Westchnęłam.
- Jesteś naj.
- Wiem. - na ustach Marty ponownie zagościł uśmiech.
Skierowałyśmy się pod salę, gdzie miały odbyć się lekcje, a konkretnie Fizyka. W sumie spoko przedmiot, ale nie teraz, gdy powinnam leżeć pod ciepłą kołderką!
*
Po lekcjach, tak jak obiecała Marta, poszłyśmy do niej. Najgorsze było to, że musiałam ponownie wychodzić na zewnątrz... Na ten okropny mróz. Na szczęście moja kochana przyjaciółka nosi dwie pary rękawiczek i jedną mi pożyczyła. Zabiorę ją chyba za to do kina... Ale jak będzie już ciepło.
*
Gdy wróciłam do domu, była zaledwie 16:00, a ze względu na obecną porę roku, było już całkiem ciemno. Dzisiaj tak bardzo nie chciało mi się jechać do stajni... No cóż. Ubrałam ocieplane bryczesy i zimową kurtkę. Na nogi założyłam zimowe buty, w których wyjątkowo będę dzisiaj jeździć. Uszy zasłoniłam ciepłą czapką z śmiesznym pomponem (każdy pompon jest śmieszny).Na szczęście, autobus przyjechał szybko więc nie wymarzyłam tak bardzo na przystanku. Wsiadłam i zajęłam miejsce w cieplutkim pojeździe.
Heja! Oto nowy rozdział, mam nadzieję, że się podoba 😊
Ostatnio mam bardzo mało czasu na pisanie, a poza tym nie mam weny. Nie chcę się zmuszać do pisania, bo wiem że wtedy wyjdzie okropnie, a poza tym, chcę żeby sprawiało mi to przyjemność.
Tak więc bardzo przepraszam za nieobecność... Mam nadzieję, że i tak ze mną zostaniecie 😘

CZYTASZ
Dragon
RandomOlga Ostrowska to pełna pasji i miłości do koni nastolatka. Jednak od wypadku, rodzice nie pozwalają jej jeździć. Jeszcze nie wiedzą co ich czeka... ••• Zapraszam do czytania :) ••• #1 - konie / 4.01.2019r. i 26.02.2019 #3 - dragon / 15.11.2018 #2...