XV

1K 83 14
                                    

Dragon zarył kopytami i znowu nie skoczyliśmy. Co się dzieje? Nagle treningi przestały nam wychodzić. To już trzeci dzień.

- Jeszcze raz! Nie pójdziesz do domu dopóki tego nie skoczysz! - pani Paulina zaczynała już tracić cierpliwość.

Zagalopowałam i ponownie najechałam na przeszkodę. Ścisnęłam mocno łydkami boki konia i przyjęłam postawę do skoku. Jest! Skoczyliśmy! Poklepałam wałacha po szyi i przeszłam do kłusa, jak poleciła trenerka.

- No wreszcie. Jeszcze raz i jesteś wolna.

Wykonałam polecenie. Tym razem również przeskoczyliśmy. Pani Paulina nas pochwaliła i powiedziała "oby tak dalej". Ja rozkłusowałam i rozstępowałam Dragona, po czym wróciłam do stajni. Rozsiodłałam i wyczyściłam a następnie wypuściłam na padok.

*

Razem z Niną wysiadłyśmy z autobusu i ostatnie 400 metrów przeszłyśmy na nogach. Weszłyśmy do sklepu i jak zwykle w oczy od razu rzucały się kolorowe czapraki, fraki na wieszakach, bryczesy itp.

Przypomniało mi się jak, przed wypadkiem, bywałam w sklepach, kupowałam coraz to nowszy i lepszy sprzęt. Byle by koniowi było jak najlepiej... Oczywiście chodziło też o moją wygodę.

Każda przez chwilę sama poszukała czegoś dla siebie. Ja zabrałam śliczne bordowe ochraniacze, także bordowy kantar z futerkiem oraz fioletową kopystkę z żelową rączką.
Po konsultacjach z Niną zabrałam jeszcze jaskrawo pomarańczowe owijki.

Moja przyjaciółka również nawydawała kasy, a mianowicie na: granatowy czaprak, również granatowe nauszniki do kompletu, który pewnie świetnie będzie prezentował się na jej siwej klaczy, rękawiczki i smaczki.

Tak obkupione wróciłyśmy do naszych domów. Nina jest moją przyjaciółkę, to pewne. Tylko kiedy w końcu powiem o tym Marcie?

*

- Cześć Olga, dobrze, że jesteś. Muszę ci coś opowiedzieć. - przywitała mnie Nina gdy weszłam do stajni.

- Co się stało? - wyjęłam z torby ochraniacze i resztę rzeczy kupionych poprzedniego dnia i włożyłam do mojej szafki w siodlarni.

- No, był taki trochę przypał na rekre, bo taka dziewczyna dostała ochrzan od pani Pauliny. - dziewczyna nabrała powietrza. - Bo w końcu się wydało, że to ona nigdy nie myje wędzideł po jeździe.

"To niech jeżdżą bez wędzideł"

- No to nieźle. - zamknęłam szafkę, gdy wyjęłam już z niej potrzebne rzeczy. - Skąd ty zawsze masz te newsy?

- Tajemnica. - zrobiła pasującą do wypowiedzianego słowa minę.

- Dobra, chodźmy wyczyścić konie.

*

Tak wiem... Rozdział bardzo krótki, w dodatku tak dawno nic nie dodawałam. Ale ostatnio nauczyciele robią nam mega dużo testów i kartkówek, przez co, na nic innego nie mam czasu. Smutne, ale prawdziwe. Mam nadzieję że mi to wybaczycie. ❤️

DragonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz