Dragon zarył kopytami i znowu nie skoczyliśmy. Co się dzieje? Nagle treningi przestały nam wychodzić. To już trzeci dzień.
- Jeszcze raz! Nie pójdziesz do domu dopóki tego nie skoczysz! - pani Paulina zaczynała już tracić cierpliwość.
Zagalopowałam i ponownie najechałam na przeszkodę. Ścisnęłam mocno łydkami boki konia i przyjęłam postawę do skoku. Jest! Skoczyliśmy! Poklepałam wałacha po szyi i przeszłam do kłusa, jak poleciła trenerka.
- No wreszcie. Jeszcze raz i jesteś wolna.
Wykonałam polecenie. Tym razem również przeskoczyliśmy. Pani Paulina nas pochwaliła i powiedziała "oby tak dalej". Ja rozkłusowałam i rozstępowałam Dragona, po czym wróciłam do stajni. Rozsiodłałam i wyczyściłam a następnie wypuściłam na padok.
*
Razem z Niną wysiadłyśmy z autobusu i ostatnie 400 metrów przeszłyśmy na nogach. Weszłyśmy do sklepu i jak zwykle w oczy od razu rzucały się kolorowe czapraki, fraki na wieszakach, bryczesy itp.
Przypomniało mi się jak, przed wypadkiem, bywałam w sklepach, kupowałam coraz to nowszy i lepszy sprzęt. Byle by koniowi było jak najlepiej... Oczywiście chodziło też o moją wygodę.
Każda przez chwilę sama poszukała czegoś dla siebie. Ja zabrałam śliczne bordowe ochraniacze, także bordowy kantar z futerkiem oraz fioletową kopystkę z żelową rączką.
Po konsultacjach z Niną zabrałam jeszcze jaskrawo pomarańczowe owijki.Moja przyjaciółka również nawydawała kasy, a mianowicie na: granatowy czaprak, również granatowe nauszniki do kompletu, który pewnie świetnie będzie prezentował się na jej siwej klaczy, rękawiczki i smaczki.
Tak obkupione wróciłyśmy do naszych domów. Nina jest moją przyjaciółkę, to pewne. Tylko kiedy w końcu powiem o tym Marcie?
*
- Cześć Olga, dobrze, że jesteś. Muszę ci coś opowiedzieć. - przywitała mnie Nina gdy weszłam do stajni.
- Co się stało? - wyjęłam z torby ochraniacze i resztę rzeczy kupionych poprzedniego dnia i włożyłam do mojej szafki w siodlarni.
- No, był taki trochę przypał na rekre, bo taka dziewczyna dostała ochrzan od pani Pauliny. - dziewczyna nabrała powietrza. - Bo w końcu się wydało, że to ona nigdy nie myje wędzideł po jeździe.
"To niech jeżdżą bez wędzideł"
- No to nieźle. - zamknęłam szafkę, gdy wyjęłam już z niej potrzebne rzeczy. - Skąd ty zawsze masz te newsy?
- Tajemnica. - zrobiła pasującą do wypowiedzianego słowa minę.
- Dobra, chodźmy wyczyścić konie.
*
Tak wiem... Rozdział bardzo krótki, w dodatku tak dawno nic nie dodawałam. Ale ostatnio nauczyciele robią nam mega dużo testów i kartkówek, przez co, na nic innego nie mam czasu. Smutne, ale prawdziwe. Mam nadzieję że mi to wybaczycie. ❤️

CZYTASZ
Dragon
De TodoOlga Ostrowska to pełna pasji i miłości do koni nastolatka. Jednak od wypadku, rodzice nie pozwalają jej jeździć. Jeszcze nie wiedzą co ich czeka... ••• Zapraszam do czytania :) ••• #1 - konie / 4.01.2019r. i 26.02.2019 #3 - dragon / 15.11.2018 #2...