XXI

934 74 16
                                    

Marta. Siedzi w trzecim rzędzie. Ja w czwartym. Tuż za nią. Nic trudnego podrzucić jej "coś" do plecaka.

Gdy zadzwonił dzwonek i wszyscy zaczęli się pakować i wychodzić z sali, Marta jeszcze kończyła przepisywać lekcję z tablicy. Korzystając z chaosu panującego dookoła, nachyliłam się przez ławkę i wsunęłam kopertę między książki.

I już. Po sprawie. Teraz pozostaje kwestia tego, czy słusznie zrobiłam. Mam nadzieję, że tak...

*
Odłożyłam pusty talerz po tostach z serem do zalewu, gdy nagle usłyszałam dźwięk telefonu. Mojego telefonu. Czyżby dzwoniła Marta? Chce mnie ochrzanić czy wybaczyć? To zbyt wiele pytań. Podeszłam do urządzenia wydającego dźwięk piosenki i z niepewnością zetknęłam na ekran. SERIO!? Ja czekam na megaważny telefon od przyjaciółki (bądź ex- przyjaciółki) a tu dzwoni do mnie tata? Cieszę się, że dzwoni, ale jednak miałam nadzieję, że to Marta. Odłożyłam telefon. Nie chcę z nim teraz rozmawiać, bo i tak zaraz odkryje zawód w moim głosie i jeszcze zrobi mu się przykro. Nie ma sensu tłumaczenie mu mojej obecnej sytuacji.

Chciałabym móc teraz przytulić się do ciepłej szyi Dragona... Ale niestety dzisiaj to już niemożliwe, bo jest za późno. Chociaż...
Nie, Olga nie. Nie możesz.

*
Dobra, i tak nie zasnę. Po cichu wstałam z łóżka i ubrałam dżinsy i kurtkę zimową.
Na palcach zeszłam po schodach i wymknęłam się z domu. Kurcze, styczniowe noce są naprawdę zimne.
Założyłam kaptur i poszłam na przystanek. Na moje szczęście, po pięciu minutach pojechał autobus. Byłam jedyną osobą w nim. W końcu jest pierwsza w nocy...
Gdy dojechałam, udałam się do stajni. Usłyszałam rżenie. Znajome rżenie. Podbiegłam do boksu Dragona i uśmiechnęła szepnęłam:

- Ty też nie śpisz misiek? - po cichu odsunęłam zasuwę i weszłam do boksu. - Czeeeść! - przytuliłam się do jego szyi. Pogłaskałam go, patrząc w jego duże, czarne oko. Czułam spokój... I wtedy usłyszałam kroki.
Instynktownie przykucnęłam w rogu boksu. Zapaliły się lampy aktywowane ruchem, nie moim a tego kogoś. Po co ktoś przychodził tu o pierwszej w nocy!?
Może to jakiś złodziej?
W takiej pozycji w jakiej byłam, tkwiłam jeszcze parę sekund. Kroki cichły i wtedy postanowiłam sprawdzić kto to był. Wstałam i wyszłam z boksu najciszej jak tylko umiałam i skierowałam się za odgłosem kroków.

Zauważyłam postać stojącą przy boksie... Quinn?

Podeszłam jeszcze bliżej chowając się w cieniu. Patrzyłam na tego człowieka. Czyżby chciał ukraść klacz Maćka?
Zrobiłam jeszcze krok i wtedy postać mnie chyba zauważyła, ale nie patrzyła na mnie.

- Co tu robisz? - znam ten głos...

- A ty? - chłopak odwrócił się. To Maciek. Co on tu robi?

- Pierwszy zadałem pytanie. - Cały czas staliśmy na swoich miejscach.

- Dobrze. Nie mogłam zasnąć i postanowiłam odwiedzić Dragona. - powiedziałam. - Już. Teraz twoja kolej.

Zaśmiał się pod nosem i powiedział.

- Ja... - przerwał i wydawał się czegoś słychać.

- Co? - byłam zdezorientowana.

- Cicho. - podszedł do mnie i chwycił za rękę. Cały czas się rozglądał jakby widział jakieś niebezpieczeństwo. Już miałam coś powiedzieć, ale zakrył moje usta dłonią. Po chwili je odsłonił i pokazał palcem bym była cicho. Kiwnęłam głową. Nie wiem co tu się dzieje, ale jest ciekawie.
Chłopak wyciągną telefon i napisał SMSa. Nie mam pojęcia do kogo, ale stwierdziłam, że też wyjmę telefon. Nie wiem dlaczego. Okazało się, że dobrze myślałam - chłopak wysłał SMSa do mnie.

Od: Maciek
Ktoś tu jest.

Od: Ja
No i?

Od: Maciek
To nikt z naszej stajni...

Od: Ja
Skąd wiesz?

Od:Maciek
Po prostu wiem. Chodź, musimy się schować.

Od: Ja
Nie! Musimy sprawdzić kto to i czego chce

Od: Maciek
No ok

Skierowałam się w stronę wejścia do stajni a chłopak poszedł za mną. Wychyliłam się zza ściany. Przy stajni rekreacyjnej zobaczyłam postać w kapturze. Była zgarbiona i widocznie coś ukrywała.

- Co robimy? - szepnęłam do chłopaka, który stał zaraz za mną. Ten nie wiedział, więc nie odezwał się. Chwilę przyglądaliśmy się w milczeniu zakapturzonemu człowiekowi. Zauważyłam coś, czego się przestraszyłam... Postać wyjęła nóż.
Maciek najwidoczniej też to zauważył bo złapał mnie za dłoń. To było dziwne uczucie... Ale mniejsza o to.

- Uciekajmy stąd. - powiedział cicho ale stanowczo. Czuć było w jego głosie strach chociaż starał się tego nie pokazać.

- Nie wiem... A co jak on zrani konie?

- A co zrobisz? Chodźmy stąd.

Po chwili zastanowienia przytaknęłam. Dalej nie byłam jednak pewna swojej decyzji.

Gdy postać weszła do stajni, my pobiegliśmy na przystanek. Gdy nadjechał, wsiedliśmy. Maciek wysiadł trzy przystanki przede mną, więc prawie połowę trasy pojechałam sama. Pytał co prawda, czy mnie nie odprowadzić, ale bez przesady - dam sobie radę.

Była 4:20... Dobrze, że nikt mnie nie przyłapał. Zdjęłam spodnie i weszłam pod kołdrę. Tym razem udało mi się już zasnąć.

Hey!
Tym razem się postarałam. Rozdział jeden z dłuższych o ile nie najdłuższy. Mam nadzieję, że wam się podoba 😊

DragonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz