ROZDZIAŁ 1:zmartwiony Lorenzo i rozmowa z bratem

1.1K 26 1
                                    

Dla Lorenzo to był naprawdę długi i dziwny rok. Jednak wynikło z tego także coś pozytywnego. Chłopak odkrył, że ma brata, a przecież, delikatnie mówiąc Lorenzo i Gabo na początku, kiedy się poznali byli rywalami. Ciągle rywalizowali, a to o pozycję, a to o przyjaciół. Jednak młodszy z nastolatków, pomógł starszemu kiedy to Camilo i Ezequiel szykowali zemstę na IRS-ie i tak zaczęła się tworzyć między nimi braterska więź. Potem Gabo dowiedział się, że starszy z braci ukrywał przed nim prawdę. Zatajał prawdę o korzeniach i pochodzeniu. To była ich pierwsza poważna kłótnia odkąd się zżyli. Przez jakiś czas mieli wtedy "braterskie ciche dni", jednak Gabo potem wybaczył bratu. Oboje na swój sposób przeżyli zniknięcie Diego. Nie chcieli o tym rozmawiać nawet ze swoimi przyjaciółmi, a i między sobą bardzo sporadycznie poruszali ten temat. Tak więc bracia znów ze sobą nie mieszkali. Matka Lorenzo-Camilla przeprowadziła się do syna jak tylko się dowiedziała co się stało. Diego kiedy przejął opiekę nad starszym synem (wtedy jeszcze nie wiedział, że ma dwóch synów) odpychał byłą małżonkę od dziecka. Chciał sprawować nad wszystkim kontrolę, nawet nad własnym dzieckiem. Wmówił małemu Lorenzo, że mama go nie kocha i ma tylko ojca. Teraz po wielu latach trudno było zaufać matce ponownie, ale nie było wyjścia. Natomiast Gabo przeniósł się ponownie do internatu, a weekendy spędzał u brata w domu. Jedynie na święta wyjeżdżał do babci, a teraz, teraz wkońcu zbliżały się tak upragnione i wyczekiwane wakacje przez uczniów. Jednak te upragnione wakacje wcale nie były takie upragnione dla braci. Gabo postanowił, że wakacje spędzi u babci i to chłopców martwiło. Jasne lubili się czasem na siebie powkurzać i podroczyć, ale byli braćmi. Minęło dopiero niecałe pół roku odkąd Gabo poznał prawdę. Wiedzieli, że nie dadzą nadrobić straconych lat swojej nieobecności, ale nie chcieli już tracić ani chwili więcej. Lorenzo jednak szanował i rozumiał decyzję brata. Jedynie, czego żałował to tego, że nie spędzą ich wspólnych pierwszych wakacji razem. Starszy z braci zwierzył się że swoich zmartwień młodszemu, na co ten na chwilę posmutniał, więc chcąc wykorzystać ostatnie dni przed wakacjami, Lorenzo chcąc pocieszyć Gabo zaczął opowiadać o jakichś głupotach. Poskutkowało to tym, że zaraz oboje wybuchnęli śmiechem. Jednak ostatnie trzy-cztery dni zaczęły być jeszcze dziwniejsze niż poprzednie. Właściwie to tylko zachowanie Gabo się zmieniło. Chodził z głową w chmurach, unikając brata, ale jego popisowy, tajemniczy uśmieszek wciąż tkwił na twarzy młodszego Guevary. Był to charakterystyczny znak, kiedy chłopak coś knuł. Lorenzo zaczął martwić sie o brata. Myślał, że może Gabo się w coś wpakował, a on jako starszy z braci chciał pomóc i ewentualnie wziąć odpowiedzialność za brata. Oni już poprostu tak mieli. Kiedy jeden miał kłopoty, drugi zawsze stawał murem za nim. Z takich rozmyślań Lorenza wyrwał dźwięk dzwoniącego telefonu. "O wilku mowa", pomyślał Lorenzo zanim odebrał.
-Fajnie, że odebrałeś. Myślałem, że może za późno. Mam nadzieję, że cię nie obudziłem. -odezwał się Gabo
-Spokojnie Młody. Już Ci tłumaczyłem możesz do mnie dzwonić i przychodzić kiedy tylko chcesz. Mógłbym powiedzieć to samo o tobie. Jest późno, a ty nie śpisz, no ale opowiadaj co się stało.-tłumaczył zaciekawiony Lorenzo. Był ciekawy w co tym razem się wpakował jego młodszy brat. Gabo zawsze był rozsądny, ale nawet najlepszym zdarza się wpadka, prawda?
-Nic się nie stało spokojnie, chciałem ci tylko powiedzieć, że znalazłem rozwiązanie naszych problemów i jutro musimy pogadać.
-Dzwonisz tylko po to, żeby powiedzieć mi, że musimy jutro pogadać? Nie możesz mi teraz powiedzieć o co chodzi?-dopytywał lekko zirytowany Lorenzo
-Brat, wyluzuj-starał się rozładować napięcie młodszy-przecież nie tylko. Po to też, że nasz problem jest rozwiązany.-niestety chłopiec nie dokonał zamierzonego efektu, ponieważ uwagę starszego brata przykuł jeden szczegół.
-A mamy jakieś problemy w ogóle?-zapytał, bo nic mu nie było na ten temat wiadomo, chyba że to Młody miał jakieś kłopoty. To by wyjaśniało jego dziwne zachowanie. Przynajmniej według logiki starszego-i gdzie ty tak właściwie jesteś?-to był ten szczegół, który wychwyciło niezawodne ucho starszego z braci
-Yyyyy..... eeeeee..... no chyba w IRS-ie.-jąkał się młodszy. Jego brat pierwszy raz znajdował się w takim stanie i wyczuwał kiedy ten drugi kłamie.
-"Yyyy" jak to "chyba"? To chyba czy napewno?-zadawał pytania przedrzaźniając brata-Po za tym nie ściemniaj mi, że w IRS-ie, jakbyś tam był słyszałbym w słuchawce dziwny, charakterystyczny pogłos do tego miejsca. Znam ciebie i znam tą szkołę.-Lorenzo wkońcu wyjął swojego asa z rękawa. Teraz oboje musieli zagrać w otwarte karty.
-Dobra, dobra, już dobra. Wszystko Ci opowiem.-poddał się Gabo.-To było moje marzenie, zaraz po piłce, okej?! Nikt o tym nie wie za wyjątkiem mojej babci...
Xxxxxxxxxxxxx x  
Mam nadzieje, ze ciąg dalszy nastąpi. Od kilku dni mam wenę i postanowiłam jej nie zmarnować. Może coś z tego wyjdzie. Narazie dopiero się rozkręcać tutaj.
 

O11ce-No Importa El Camino Que Tomemos, Siempre Estaremos Juntos Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz