R 36:

152 4 9
                                    

Dobrze więc zmiany są w toku. Tak jak pisałam w ostatnim ogłoszeniu, po ostatecznym rozrachunku, postanowiłam podzielić ten mój ostatni rozdział na dwie części, druga pojawi się jutro. Będzie coś na wzór mini maratonu. Mam nadzieję, że się spodoba. Jutro też poinformuję o zachodzących zmianach.

Tym czasem bardzo chciałabym podziękować dziewczynom: Zuzannie i Natalii i ten rozdział dedykuję wam. Miłego czytania.


Było wszystko co potrzebne na takiej imprezie: balony, doskonały DJ, muzyka i inne atrakcje. Temu wszystkiemu towarzyszyła doskonała zabawa. Wszyscy byli wprawieni w lekkie osłupienie jak szybko zdołano ogarnąć tak świetną zabawę. Dzisiejszego wieczora nikt nie był smutny, ale zbliżał się także powoli czas, w którym Gabo, Lorenzo i Felipe mieli wyjechać. Zoe bawiła się ze swoim chłopakiem całą noc, nie pamiętała kiedy ostatnio tyle czasem poświęcili sobie wzajemnie, ale teraz... Teraz Gabo gdzieś nagle znikł, a ona nie miała pojęcia gdzie się podział. Usiadła lekko zasmucona na ławce, ale nie na długo. Wkrótce przysiadł się do niej Lorenzo. Tak jakby wyczuł, że potrzebuje obecności przyjaciela.

-Uważajcie na siebie, dobrze?-zapytała zaniepokojona

-Nie przejmuj się. Wszystko będzie w porządku, damy sobie radę.-powiedział uspokajająco.

-Tak właściwie, myślałam że Gabo podszedł do Ciebie.-powiedziała nerwowo

-Zoe, spokojnie. Mój brat to już duży chłopak, może poszedł do budynku się załatwić, albo po swoje rzeczy, przecież niedługo będziemy już wyjeżdżać.-uspokajał.

Ufał swojemu bratu na tyle, że wiedział, że nigdy nie zrobi nic co mogłoby kiedykolwiek, kogokolwiek zranić, a już zwłaszcza swoich bliskich. Taki właśnie był Gabo. Lorenzo nie zamierzał się wtrącać, to w końcu nie była ani jego sprawa, ani jego związek, ale nie podobała mu się ta ciągła kontrola.

-Słuchaj, my chłopacy nie lubimy ciągłej kontroli. Na pewno będzie okej.-dał znać koleżance to co on sam myśli.
Widząc jednak, że ta ciągle się tym zadręcza, zaprosił ją do tańca. Podczas kiedy tańczyli, zapytał troskliwie:

-Ale jesteś pewna, że o to właśnie chodzi? O to się martwisz?

-Nie tylko. Wbrew pozorom dwa miesiące to sporo. Nie mam pojęcia czy z Gabo to wytrzymamy, tym bardziej, że jesteśmy świeżą parą.

-Słuchaj, rozumiem twoje obawy. Sam nie wiem jak to ogarniemy z Martiną.

-A właśnie miałam pytać, jak sobie radzisz?

-Wiesz, nie jest łatwo. Martinę znam dość długo. Od razu mi się spodobała. Wcześniej też zrywaliśmy, mieliśmy kłótnie i kryzysy, ale teraz widzę że oboje się zmieniliśmy. To wszystko porąbane, bo mimo wszystko zależy mi na niej, a boję się że jeśli zerwiemy definitywnie, nie będziemy nawet przyjaciółmi.

-Cóż, nie przepadam za Martiną, ale jeśli się kochacie, to przejdziecie przez każdy kryzys.-pocieszyła przyjaciela.

-Tak, tylko sam już nie wiem co czuję. I choć to trudne, uważam, że taka przerwa dobrze nam zrobi, a co dalej pomyślimy, po powrocie, ale ty i Gabo to inna historia i przejdziecie przez to.

Przyjaciele więcej nie wracali do tego tematu. Obje mieli wiele do przemyślenia, otoczeni obawami, nie żałowali że zaryzykowali i zrobili krok ku miłości. Byli jeszcze młodzi, a popełnianie błędów, było integralną częścią życia. Chcieli czerpać tyle ile tylko się dało.

Tymczasem Gabo nie był wcale ani po rzeczy, ani w toalecie, ani nawet z innymi przyjaciółmi. Kiedy nastolatek szedł faktycznie po napój dla siebie i swojej dziewczyny pojawił się Marco i „zaprosił" na rozmowę.

O11ce-No Importa El Camino Que Tomemos, Siempre Estaremos Juntos Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz