R:10

306 16 0
                                    

-Może zacznijmy od waszych wagarów.-powiedziała-No słucham chcę wiedzieć jak się z tego wytłumaczycie?-naciskała kobieta kiedy nikt jej nic nie odpowiedział.
Dostrzegła tylko krzyżujące się spojrzenia swojego syna i jego brata.
-Mamo. To moja wina. Chciałem koniecznie pogadać z Gabo. Praktycznie go zmusiłem do tego, żeby zwiać.-przyznał się Lorenzo, ale jego matka nie wiedziała czy chłopak mówi prawdę. To nie tak, że nie udała synowi, albo Gabo wierzyła bardziej niż synowi. Tylko nawet jak Gabo robił jakiś błąd, to Lorenzo zawsze brał to na siebie. Kobieta spojrzała pytająco na Gabo. Brat jej syna mimo, że mógł zawsze zaakceptować to, że starszy brat bierze jego winę na siebie, zawsze się przyznawał. Tak było i tym razem.
-To ja wpadłem na ten pomysł. Proszę nie być, złym na Lorenzo, ale naprawdę potrzebowaliśmy tej rozmowy. No i aż do tego tygodnia myśleliśmy, że wakacje spędzimy oddzielnie. Teraz jednak to już zależy tylko od pani.-tłumaczył Gabo
-Wiesz Lorenzo, nie mogłeś mieć lepszego brata. Bardzo mnie cieszy to wasze zgranie. No dobrze odpuszczę wam już te wagary. Sama przecież je proponowałam dzisiaj.-powiedziała ułagodzona kobieta-No dobrze, a co ode mnie zależy?-zapytała
Gabo i Lorenzo wymienili spojrzenia, po czym młodszy skinął głową na znak, aby to starszy zaczął mówić.
-Gabo, rozmawiał z babcią o wakacjach, on także nie chciał przez dwa miesiące stracić kontaktu. Sama mi radziłaś, żebym zmienił otoczenie. Teraz mam okazję, dostałem propozycję, by wyjechać do Álamo Seco.-przekonywał matkę nastolatek
-Dobrze, jeśli dasz mi numer kontaktowy do Amelii, to ja nie widzę problemu.-podjęła decyzję
-Dobra, to teraz ja mam pytanie.-powiedział Lorenzo.
Gabo tylko spojrzał na zegarek, przeczuwał, że jest już późnawo.
-Zanim zapytasz ja już muszę się zbierać. Będę musiał kupić coś na mieście, bo na kolację w internacie już nie zdążę.-zakomunikował Gabo.
-Zostań u nas, na kolacji. Zaraz ugotuje coś dobrego.-powiedziała.-O chłopcy, a może zamówimy sobie pizzę.-zaproponowała, na co chłopcy uśmiechnęli się do siebie. Jedną pizzę już dzisiaj zjedli, ale co im przeszkadza zjeść jeszcze jedną.
-A, teraz przyznaj się, o co chodziło z tym kotem?-zapytał starszy
I Gabo mu opowiedział. Opowiedział jak chciał dać bratu chwilę z dziewczyną, o tym jak zaimprowizował i powiedział, że Lorenzo gania kota.
-Oj Młody, Młody, widzę że musimy poćwiczyć kłamanie. To Ci kiedyś skórę może uratować.-zawyrokował Lorenzo ze śmiechem. Miał z wytłumaczenia brata naprawdę spory ubaw. Przy kolacji nie obyło się od śmiechów i żartów. Kiedy Gabo wracał do internatu zadzwonił do babci.
-Co tam babciu, co takiego chciałaś?-zapytał
-Gabo, dostałam telefon ze szkoły, że uciekłeś ze szkoły i treningu.-powiedziała zmartwiona kobieta.-Czy stało się coś?-zapytała
-Nie babciu. Nic się nie stało. Chciałem coś wyjaśnić z Lorenzo i oboje nie poszliśmy, ponieważ za długo by nam to zajęło i byśmy się spóźnili na zajęcia. Uznaliśmy, że nie opłaca nam się iść.-wytłumaczył nastolatek
-No dobrze, rozumiem. Chciałabym, jednak być uprzedzana, zawsze kiedy postanowisz się zerwać z lekcji.-powiedziała-Słuchaj Gabo, a jak u twoich przyjaciół, dogadujesz się z nimi?-delikatnie zapytała kobieta
-A skąd to pytanie?-odpowiedział zdziwiony pytaniem na pytanie nastolatek
-Ciągle mówisz o Lorenzo, a co z Rickiem, Dede i Zoe?-zapytała- Przecież to twoi przyjaciele i dziewczyna. Nie zrozum mnie źle. Oczywiście cieszę się, że znalazłeś swoją rodzinę, i że jesteś szczęśliwy. Ale nie zapominaj, że to twoim przyjaciele byli przy tobie od początku. Jeszcze zanim polubiłeś się ze swoim bratem. No i to Lorenzo spędzi z tobą dwa miesiące.-tłumaczyła kobieta
-Myślisz, że ich zaniedbałem?-zapytał
-Myślę, że nie zrobiłeś tego celowo, ale wydaje mi się, że trochę o nich zapomniałeś powiedziała szczerze kobieta
-Dobra babciu, dzięki za rozmowę. Zadzwonię jutro, teraz muszę coś naprawić. Do zobaczenia za dwa tygodnie.-pożegnał się chłopak. Juz nie mógł się doczekać, kiedy będzie mógł porozmawiać z babcią w realu. Gabo szedł zastanawiając się, o tym co powiedziała mu babcia. Faktycznie ostatnio poświęcał czas tylko Lorenzo. Nawet z Zoe nie spędzał tak dużo czasu. Od kiedy zaczęli być razem nawet nie zdążyli pójść na prawdziwą randkę. To zmartwiło chłopaka. Nie po to wyznawał Zoe swoje uczucia, by ją olewać. Dochodziła 20, zdążyłby jeszcze z nią pogadać. Nie chciał do niej dzwonić. To nie była rozmowa na telefon. Dom Zoe był po drugiej stronie miasta. Nawet najkrótszą drogą idzie się około czterdziestu minut, a Gabo za rogiem miał już internet. Ale czego się nie robi dla miłości. Decyzja podjęta, a Gabo postanowił pójść najkrótszą drogą jaką tylko się da. Włożył na uszy słuchawki i podśpiewując pod nosem. Nie miał głosu, ale lubił robić to czasem, kiedy był sam. Szedł właśnie przez nieoświetlony park, kiedy zaczął wyczuwać czyjeś spojrzenie na sobie. Olał to najpierw, no bo kto by miał go śledzić. Z naprzeciwka ktoś zmierzał w jego kierunku. Kiedy Gabo się mijał z tajemniczym osobnikiem, tamten go szturchnął.
-Przepraszam, pana najmocniej.-powiedział mężczyzna
-Nic nie szkodzi.-powiedział Gabo
-Pan Gabo Moretti?-zapytał
-Tak, to ja.-odpowiedział bez zastanowienia.-A kto pyta?-zapytał
-Ty, twoja rodzina, przyjaciele, dziewczyna, nawet Lorenzo, nie znacie mnie. Przychodzę z ostrzeżeniem. Robi się ciemno, a niewiadomo co komu strzeli do głowy. Jesteś wyjątkowym człowiekiem, Gabo. Powinieneś uważać.-ostrzegł tajemniczy mężczyzna
-Kim jesteś i skąd znasz moje imię?-dopytywał zaniepokojony chłopak w myślach obiecał sobie, że nigdy nie będzie chodził tym skrótem, nawet i w samo południe.
-Spokojnie, wszystkiego dowiesz się w swoim czasie, ale musisz mi coś obiecać. Nikomu nie możesz powiedzieć o tej rozmowie. Inaczej będę zmuszony skrzywdzić twojego brata, a może padnie kolej na piękną dziewczynę imieniem Zoe, lub urokliwą babcię. To jest tylko wiadomość i ostrzeżenie. Podążaj za instrukcjami Gabo, a naprawdę przekonasz się, że możemy żyć w naprawdę bliskiej przyjaźni.-powiedział mężczyzna i zaczął oddalać się od chłopaka. Nastolatek chciał poprawić swoje relacje z dziewczyną, ale dla ich dobra musi rozwiązać tą sytuację. Sprawa z Zoe może jeszcze trochę poczekać, a on musi się teraz dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi.
Xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx
Naprawdę, nie wiem i nie mam pojęcia co strzeliło mi do tego łba, żeby tak zakończyć tę część. Nie wiem jak to się skończy. To tak jakby słowa same wpadały mi do głowy. Ja wiem, że to dziwnie brzmi. Poprostu kiedy piszę to czuję takiego powera 😂

O11ce-No Importa El Camino Que Tomemos, Siempre Estaremos Juntos Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz