Część 1: Rozdział 6

346 22 9
                                    

- Na pewno nie przeżyją. Za dnia jest niebezpiecznie.

- Ale nocy jest jeszcze gorzej.

- W dodatku ich przewodnik jest szurnięty.

- Mówisz o Backu? Tak, ma nie po kolei.

- Wcale, że nie.

- Kompletnie porąbany.

- I stopy mu capią.

- Zamknij się.

- Ty się zamknij.

- Och, ty wredny, jak ja cię... - Back zaczął bić się z własną stopą, na którą założył czaszkę jakiegoś dinozaura. Od jakiegoś czasu siedziałaś na ziemi i patrzyłaś jak Back kłóci się z czaszkami nałożonymi na patyki.

- Dusi własną stopę... - wymamrotał Maniek. - Możemy iść dalej? - zapytał, a Back znieruchomiał.

- Co? Pchać się prosto w paszczę Rudiego? Wolałbym nie. - potrząsnął czaszką na stopie udając jej głos.

- Czerep na racje. Klapnijcie mamuty. Rozbijemy obóz. No, kto zgłodniał? - zapytał Back.

- Chyba ja.

- Ty już nie potrzebujesz kalorii. - Back wymierzył palcem w czaszkę, a ty odwróciłaś się i weszłaś między krzaki w celu upolowania czegoś do jedzenia.

Po chwili wróciłaś do obozowiska z całkiem sporych rozmiarów ptakiem. Może to nie była najlepsza uczta, ale lepsze to niż trawa. Od czasu, gdy zamieszkaliście w wiosce, wśród znajomych nie mogłaś za często pozwolić sobie na polowania i byłaś zmuszona, aby twoja dieta składała się przeważnie z owoców, warzyw i niewielkich kawałków mięsa. Tu, w krainie dinozaurów, gdzie nikogo nie znałaś mogłaś sobie pozwolić na polowania.
Obozowisko nie było duże. Pod skalną ścianą Back rozpalił ogień, reszta zajadała się trawą lub jakimiś dzikimi owocami, które podsunął im wasz przewodnik. Diego nagle wyszedł z krzaków ciągnąc w zębach takiego samego ptaka jak ty. Popatrzył na ciebie, a ty odwróciłaś wzrok i podeszłaś bliżej ognia, gdzie wszyscy siedzieli i zaczęłaś jeść. Byłaś drapieżnikiem. Każdy z twojego stada widział już jak jesz martwą ofiarę, więc jakoś nie robiło to na nich wrażenia. Diego położył się obok ciebie i również zaczął jeść. Czułaś, że chce coś powiedzieć. Po tylu latach wiedziałaś to, ale nie zamierzałaś się pierwsza odezwać. Byłaś zła i nie zamierzałaś zmieniać tego stanu rzeczy, dopóki nie zdecyduje się wrócić na stałe. I oczywiście dopóki nie przeprosi. Tak. Musiał przeprosić.

- Dobra ssaki. Kto chce posłuchać bajki? - zawołał Back, gdy już każdy zjadł. Było już ciemno, a on stanął między skalną ścianą, a ogniskiem, które rzucało wielki cień.

- O czym? - odezwałaś się przeciągając się i układając wygodniej.

- O moim spotkaniu z Rudim. - uśmiechnął się złowieszczo, a oposy przysunęły się bliżej z kijkami, na końcu których nabite były małe dynie grzane w ogniu. Back rozejrzał się po każdym i z zadowoleniem stwierdzając, że każdy go słucha zaczął opowieść. - Tamtej nocy, byłem pod ścianą. Zero odwrotu! Stałem jak sparaliżowany, wgapiony w lewe oko ogromnej, białej bestii. - dodał otwierając szeroko własne lewe oko. Szalała burza, deszcz lał, a wiatr hulał. Zamachnął się swymi wielkimi pazurami przejeżdżając przez moje prawe oko. - wskazał na opaskę. - Odrzuciło mnie do tyłu, ale on już był przy mnie. Zacząłem uciekać i wdrapałem się na jedno z najwyższych drzew w okolicy. Jego czubek znikał wśród chmur. Gdy znalazłem się na samym czubku przewiązałem oko opaską i ułamałem gałąź mającą mi służyć za broń! Chmury przysłaniały wszystko na dole, widziałem tylko jak czubki innych drzew ponad chmurami łamią się i upadają na ziemię, gdy bestia szła przez las. Nagle! - krzyknął, a każdy z was podskoczył w miejscu. - Odwróciłem się, akurat w momencie, gdy wielka paszcza zacisnęła się wokół mnie. - złączył łapy pokazując jak to wyglądało.

"Ja tylko chciałam być szczęśliwa"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz