Część 5: Rozdział 1

313 17 3
                                    

Brzoskwinka wychodziła za mąż. Super. Była młodsza i miała narzeczonego, a ty nawet nie znałaś tygrysa w swoim wieku... Byłaś nieco sfrustrowana. Ale z drugiej strony cieszyłaś się, że znalazła kogoś, kogo kocha.

- Obudź się. - usłyszałaś i potrząsnęłaś głową. - Mówię do ciebie. - dodała Shira, a ty spojrzałaś na nią. Ciągle zachwycał cię błękit jej oczu. Był taki... głęboki. Jakby mógł cię przewiercać na wylot. Ale teraz się uśmiechała lekko.

- Możesz powtórzyć? - zapytałaś otrzeźwiona.

- Właśnie głosiłam wykład jak ważne jest skupienie podczas polowania. - odrzekła patrząc na ciebie rozbawiona. Wywróciłaś oczami i spojrzałaś na nią unosząc brwi. - Pytałam gdzie włóczyłaś się wczoraj cały dzień. Diego odchodził od zmysłów.

- Obie wiemy, że to nieprawda. - rzuciłaś.

- No dobra, ale chciałam jakoś ruszyć twoje sumienie.

- Moje co? - zażartowałaś i dumnie uniosłaś głowę. - Jestem tygrysem. Najgroźniejszym z ssaków! Nie mam takiego czegoś jak sumienie!

- Które pewnie wcale cię nie ruszyło, gdy w tamtym tygodniu pomagałaś małym ptaszkom wrócić do gniazda. - spojrzała na ciebie uśmiechnięta, a ty wiedziałaś, że gdyby nie futro to śmiałaby się z twoich zarumienionych policzków. Myślałaś, że nikt cię nie widział. W końcu jako drapieżniki powinniście wzbudzać strach. Ale skoro wiedziała, to nie było sensu się spierać, że było inaczej.

- To było tylko jednorazowe. - prychnęłaś.

- I wcale nie pomogłaś przedwczoraj małym zajączkom przejść przez strumień niosąc je na swoim grzbiecie...

- Śledzisz mnie? - spytałaś zatrzymując się. Miałaś nadzieję, że rzucenie oskarżenia odciągnie ją od nabijania się z ciebie.

- Nie. - uśmiechnęła się szeroko. - Ale to nie zmienia faktu, że chciałabym wiedzieć, gdzie się wczoraj włóczyłaś.

- Czemu pytasz? - rzuciłaś ruszając przed siebie. - Na pewno nie na zlecenie taty. Po moich nocnych wycieczkach jakiś czas temu przestał mi prawić kazania, gdzie chodzę. - spojrzałaś na nią przekrzywiając łeb.

- To, że nie prawi kazań nie znaczy, że się o ciebie nie martwi i tobą nie interesuje.

- Oj, na pewno. - powiedziałaś półżartem, ale wiedziałaś, że to prawda. Tata nie przesłuchiwał cię z całodniowych, czy nawet całonocnych wypraw z dwóch powodów. Po pierwsze, wiedział że byłaś tygrysem i widział cię wiele razy w akcji, dlatego był pewien że sobie poradzisz i nic ci się nie stanie. A po drugie, byłaś już dorosła. I umiałaś sama się o siebie zatroszczyć.

- Znowu próbowałaś się wspinać na tą pionową skałę? - zapytała wymownie.

- Nie. - wypaliłaś. - Chociaż wciąż próbuję. Nie mam pojęcia jak ty to robisz... - westchnęłaś zirytowana. Widziałaś kilka razy jak Shira wdrapuje się na pionowe kamienne ściany i sama próbowałaś tego dokonać... No ale cóż... Niekoniecznie dobrze ci szło. Shira przekręciła łeb czekając na odpowiedź. Wywróciłaś oczami. - Byłam z Brzoskwinką. Ostatnio nie mamy okazji spędzić ze sobą czasu, bo jest trochę...zajęta...Julianem. - wymamrotałaś. Julian to przyszły mąż Brzoskwinki. Był miły. Lubiłaś go, ale jakoś gdy ktoś wspominał o ich ślubie czułaś się taka...samotna.

Nagle obie znieruchomiałyście, bo usłyszałyście cichy odgłos łamania gałązki. Z całkiem niedaleka. Zniżyłaś lekko tułów, aby gorzej cię było widać wśród traw i bezszelestnie ruszyłaś do przodu. Shira miała gorzej. O tyle, że ty miałaś jedynie białe nogi, ona była cała biała i jej trudniej było się schować wśród zielonych traw.
Nie szłyście na prawdziwe polowanie. Po prostu od czasu do czasu Shira wyciągała cię na coś w rodzaju zabawy w berka, żeby kondycja wam nie siadła. Podczas tych "zabaw" ganiałyście różne zwierzęta udając, że na prawdę chcecie je złapać i pożreć.
Wychyliłaś się lekko zza krzaków i dostrzegłaś dorosłą gazelę pasącą się na polance. Shira była tuż obok ciebie pochylona nisko w trawie. Odwrócona tyłem ofiara skubała swobodnie zieleninę najwyraźniej nieświadoma waszej obecności. Spojrzałaś na Shirę, a ona nie odwracając wzroku od gazeli kiwnęła lekko łbem dwukrotnie. Po kilkudziesięciu już takich zabawach w berka miałyście swój tajny szyfr i oboje wiedziałyście, co robić. Jedno kiwnięcie oznaczało, że tylko jedna z was będzie atakowała. Która to wybierałyście poprzez samodzielne ocenienie sprawności i rodzaju ofiary. Podwójne kiwnięcie oznaczało, że atakujecie razem. I przeważnie wybierałyście ten sposób. Tak jak tym razem.
Rozejrzałaś się na polance i uderzyłaś lekko łapą w ziemię dwa razy, co oznaczało, że będziecie atakować z dwóch stron. Shira lekko skinęła głową i po cichu poszła w lewo, a ty ruszyłaś w prawo. Mimo, że gazela was nie widziała wy widziałyście siebie nawzajem. Zatrzymałaś się, gdy Shira znalazła się naprzeciw ciebie po przeciwnej stronie polanki. Stałyście teraz po bokach gazeli skryte wśród zarośli. Ofiara najwyraźniej nadal was nie dostrzegła. Albo byłyście niezłe, albo gazela głucha. Stawiałaś na to drugie.
Teraz tylko czekałaś na znak. Shira kiwnęła głową dając znak, żebyście obie atakowały, więc to ona miała dać znak kiedy. Dojrzałaś jak machnęła ogonem. Przybrałaś pozycję i skoczyłaś w tym samym czasie co ona. Wasz podwójny ryk zaalarmował gazelę, która krzyknęła i rzuciła się biegiem przed siebie. Upadłaś na trawę i lekko się ślizgając pobiegłaś za nią, a Shira zaraz za tobą. Ofiara wbiegła między drzewa, a ty zwinnie niczym kot omijałaś najmniejsze pnie. Słyszałaś Shirę biegnącą za tobą. Warknęła głośno, a ty wyskoczyłaś nad dużym krzakiem jagód i prawie bezgłośnie spadłaś na trawę ani na chwilę nie zwalniając. Las zaczął się przerzedzać, a ty uśmiechnęłaś się do siebie. Dalej była duża szczelina, a w jej dole płynęła woda. Zapędziłyście gazelę w kozi róg.

- Mam cię. - powiedziałaś do siebie, gdy las zmienił się z łąkę przy urwisku. Jednak gazela nie zwolniła. Przeciwnie. Przyspieszyła i ku twemu zdziwieniu przeskoczyła nad szczeliną i wylądowała zgrabnie po drugiej stronie. Rozszerzyłaś oczy zdziwiona, ale w ułamku sekundy uśmiechnęłaś się do siebie i zebrałaś się do skoku. Nie będziesz przecież gorsza od jakiegoś roślinożercy na nóżkach jak patyki. Przeskoczyłaś nad szczeliną i zwinnie zleciałaś na trawę. Lewą nogę przeszył ci ból - pamiątka po wyprawie do świata dinozaurów. Jednak pędziłaś dalej nieznacznie kulejąc. Myślałaś, że łapa całkowicie ci się zagoi, jednak najwyraźniej za bardzo ją nadwyrężyłaś i przy wielkich skokach, jak ten, zaczynała pobolewać. Czułaś, że zwalniasz, bo gazela zaczęła się oddalać. Przed wami, w dole wzgórza widziałaś jezioro, a w nim i wokół niego tłum zwierząt cieszących się z tak pięknego dnia i wygrzewających się w słońcu. Gazela oddalała się coraz bardziej, a łapa bolała coraz mocniej. Nagle Shira wyprzedziła cię lekko warcząc i dalej biegła za ofiarą.
Wbiegliście nad jezioro przebiegając wśród zdziwionych zwierząt.

- Błagam, nie jedzcie mnie! - krzyknęła gazela, a ty uśmiechnęłaś się do siebie. Nie zamierzałyście jej zjeść. Ale ona nie mogła o tym wiedzieć. Zatrzymałaś się pozwalając Shirze dokończyć bieg samotnie. Podniosłaś lewą łapę i rozprostowałaś palce ignorując pulsujący ból. Dyszałaś ciężko, trochę zmęczona i napiłaś się wody z jeziora. Podniosłaś łeb i zmarszczyłaś brwi widząc jak Maniek trzymając Sida za szyję wrzuca go do jeziora. Podpłynęłaś do nich i otrząsnęłaś się chlapiąc wodą dookoła.

- A jemu co się stało? - rzuciłaś patrząc jak Sid wyczołguje się z jeziora. Jego oczy i nos były nienaturalnie spuchnięte i czerwone.

- Dziewczyna go rzuciła i z tej rozpaczy wydmuchał się w trujący bluszcz. - odparł Maniek.

- A tobie co się stało? - zapytał twój tata patrząc na lewą łapę, której palce wciąż zginałaś i prostowałaś. Jakiś czas temu odkryłaś, że działa to kojąco. Po jakimś czasie...

- Nic. - wzruszyłaś ramionami rozglądając się dookoła. - Ciekawe, kiedy wróci Shira. - wymamrotałaś zmieniając temat.

- Znowu poszłyście na te wasze "pozorne łowy"? - twój tata uniósł brwi, a ty uznałaś nagle, że piasek jest niezwykle interesujący. - Luna, wiesz że to stawia nas w niekorzystnym świetle wśród innych zwierząt. Mimo, że ich nie zjadacie.

- To tylko ćwiczenia. - westchnęłaś. - Też byś mógł się rozruszać, bo ci stawy zesztywnieją staruszku. - spojrzałaś na niego rozbawiona, a on zmierzył cię zirytowanym spojrzeniem. Uśmiechnęłaś się szeroko.

"Ja tylko chciałam być szczęśliwa"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz