Część 3: Rozdział 11

307 17 0
                                    

Siedziałaś na rufie patrząc przed siebie. Na środkowym pokładzie było pełno zwierząt. Wszyscy sąsiedzi z waszej poprzedniej wioski. Jedni rozmawiali, inni obserwowali ocean, a ty po prostu siedziałaś i patrzyłaś na horyzont. Niedługo powinniście dojrzeć zielone wzgórza Wyspy Chomików. Skarbuś babci, to znaczy ten wielki wieloryb, pchał wasz statek, przez co dotarcie na wyspę nie powinno zająć wam długo. Każdy był podekscytowany nowym domem, a ty siedziałaś z kamienną twarzą. Nie czułaś podniecenia. Czułaś przygnębienie. Co z tego, że będziecie mieli nowy dom, skoro będziesz sama? Wiedziałaś, że tata nie będzie ci teraz poświęcał wiele uwagi, a znudziło ci się samotne wymykanie. Nie miałaś już na nie ochoty. Chciałaś pobyć w towarzystwie. Najlepiej wśród rodziny.

- Na co tak patrzysz? - lekko podskoczyłaś na dźwięk głosu taty i spojrzałaś na niego. Uśmiechnął się do ciebie i usiadł obok. Zorientowałaś się, że patrzyłaś pustym wzrokiem na morze.

- Wypatruję nowego domu. - powiedziałaś, a on przyjrzał ci się uważnie.

- Nie cieszysz się z perspektywy nowego domu?

- Cieszę się. - odparłaś niezbyt przekonująco. Dostrzegłaś kątem oka jak przechyla lekko łeb patrząc na ciebie. Zbierał słowa...

- Posłuchaj, wszyscy będziemy tęsknić za starym domem. Ale to był twój pomysł, żebyśmy tu zamieszkali, więc głowa do góry. Bo masz minę, jakbyś zjadła coś niestrawnego...

- Ehh... Nie chodzi o dom, tato. - westchnęłaś, a on podniósł brwi.

- To o co? - zapytał, a ty skrzywiłaś się. Niekoniecznie chciałaś o tym mówić. Zgrabnie jednak wymigałaś się od odpowiedzi.

- Kochasz ją? - zapytałaś patrząc mu w oczy zaskakując go tym pytaniem. Nie musiałaś mówić o kogo ci chodzi. Oboje wiedzieliście.

- Tak.

- A mnie?

- Co? - wypalił, ale ty nie zamierzałaś odpowiadać. Jak zawsze odezwał się pierwszy. - Jesteś moją córką. Zawsze będę cię kochał. - powiedział, a ty znów zapatrzyłaś się w horyzont. Westchnęłaś.

- Ale teraz nie będziesz miał dla mnie czasu, prawda...

- Zawsze będę miał dla ciebie czas. - przerwał ci i uśmiechnął się. - Boję się, że ty nie będziesz miała czasu dla mnie włócząc się pośród tych lasów. - dodał, a ty uniosłaś lekko kąciki ust. Miał rację. To on zawsze miał dla ciebie czas, a to ty go zbywałaś mówiąc, że nie masz ochoty na rozmowę, lub że się spieszysz. On zawsze był, gdy go potrzebowałaś. I miał do ciebie anielską cierpliwość. I uświadomił ci właśnie, że to nigdy się nie zmieni...

- Tato... - zaczęłaś, a on spojrzał na ciebie pytającym wzrokiem. - Jak wyglądała mama? - zapytałaś, a on wyglądał na zaskoczonego. Patrzył na ciebie. - Gdy spotkaliśmy syreny wydawało mi się że widzę...

- Mamę... - dokończył za ciebie, a ty skinęłaś lekko głową. Westchnął i uśmiechnął się do siebie pod nosem. - Była piękna. - odparł. - Miała gładką, lśniącą sierść.

- Białą. - było to raczej twierdzenie, niż pytanie, ale on kiwnął głową. - Była śnieżnym tygrysem. - znów skinął. - Czemu mi nigdy nie powiedziałeś?

- Bo strasznie ją przypominasz. - powiedział cicho i spojrzał ci w oczy smutnym wzrokiem. Wiedziałaś, że mimo tylu lat wciąż za nią tęskni.

- Już wiem, co takiego widzisz w Shirze. - odparłaś patrząc na postać, która szła przez środkowy pokład w waszą stronę - Mamę...

- Shira jest niesamowita. - powiedział, a ty pokiwałaś lekko głową. Spojrzałaś na niego.

- Jeśli kiedykolwiek chciałbyś pogadać o mamie... Jestem. - dodałaś, a on uśmiechnął się do ciebie.

- Zbliżamy się do lądu. - Shira stanęła przed wami, a ty dojrzałaś ponad jej ramieniem znajomą górę. Nagle twój tata wstał i odszedł, a Shira ku twojemu zaskoczeniu zajęła jego miejsce. Domyśliłaś się, że to zaplanowali... Jednak nie zamierzałaś odezwać się pierwsza. Jeśli chciała gadać, niech zacznie.

- Nie odezwiesz się pierwsza, więc przejdę do rzeczy. - powiedziała, a ty spojrzałaś na nią, jakby umiała czytać w myślach. - Myślisz, że umiem czytać w myślach, prawda? - odparła i widząc twoje rozszerzające się oczy uśmiechnęła się szeroko. - Zapominasz, że ja też jestem tygrysem śnieżnym i wiem jaka jest nasza natura.

- Przez tyle lat nie wiedziałam nawet, że nim jestem. - odparłaś. - Aż tu nagle jedna piratka wywróciła mój światopogląd do góry nogami.

- Już nie jestem piratką...

- Wiem. - ucięłaś patrząc na wyspę. Nie była to zgryźliwa uwaga. Po prostu stwierdzenie faktu, a ona to wyłapała.

- Wiesz, od chwili, gdy pierwszy raz się odezwałaś... Grożąc mi... - dodała, a ty mimo woli uśmiechnęłaś się i spojrzałaś na nią. Kontynuowała. - Wiedziałam, że w innych okolicznościach dobrze byśmy się dogadywały.

- Nawet mnie nie lubisz. - odezwałaś się.

- To ty powiedziałaś, że nie lubisz mnie. - powiedziała miękko. - Ja nigdy nie powiedziałam, że cię nie lubię... - dodała, a ty zdałaś sobie sprawę, że ma rację. Ciągle myślałaś, że Shira cię nie lubi. Wręcz nienawidzi. A to ty nienawidziłaś jej.

- Lubisz mnie? - zapytałaś, a ona lekko pokiwała głową.

- I polubiłam jeszcze bardziej, gdy opowiedziałaś mi o swojej mamie. - dodała, a ty lekko posmutniałaś. - Poczułam wtedy, że znalazłam jakąś bratnią duszę. Ja też straciłam rodziców... Oboje. - dokończyła, a ty spojrzałaś na nią. - Zginęli, gdy byłam mała. Wychowała mnie sfora. Odeszłam, kiedy dorosłam i dołączyłam do załogi Flaka. - mówiła, a ty słuchałaś uważnie. - Gdy mi opowiedziałaś o wszystkim nagle zapragnęłam... sama nie wiem... Chciałam po prostu uchronić cię od losu jaki spotkał mnie... Od życia bez rodziców... Bo lubię cię... - dodała, a ty wpatrywałaś się w jej błękitne oczy jakbyś mogła w nich zatonąć.

- Ja też cię lubię. - odparłaś i lekko spuściłaś wzrok. - Po prostu... Przez całe życie miałam tatę tylko dla siebie, a teraz...

- Czujesz, że ci go zabieram, rozumiem. - zaśmiała się, a ty niepewnie kiwnęłaś głową. Wstała i powiedziała: - Słuchaj. Jesteś w tym stadzie od lat. A ja od godziny. Nie znam was, nie znam waszych zwyczajów i ktoś musi mi to wszystko pokazać... I mam nadzieję, że to nie będzie jakiś nadęty stary tygrys. - puściła ci oczko, a ty uśmiechnęłaś się do niej. Miałaś wrażenie, że dogadasz się z tą białą tygrysicą. Skrzywiłaś twarz udając, że się zastanawiasz.

- Hmmm... Dobra. - powiedziałaś. - Ale pod warunkiem, że często będziemy chodzić na polowania.

- Nie widzę innej opcji. - uśmiechnęła się, a  wasz statek przepłynął  pod wielkim łukiem z kamienia. Popatrzyłaś ostatni raz na Shirę, wstałaś i obie ruszyłyście na kadłub, gdzie stało już całe wasze stado. Stanęłaś po prawej stronie taty, a Shira po jego lewej. Spojrzał najpierw na ciebie, a później na nią i uśmiechnął się. Słońce na chwilę przysłoniło ci widok, ale już w następnej chwili zobaczyłaś wielką zatoczkę, a dalej piaszczystą plażę i zieleń drzew. Tak... To będzie dobry dom...

"Ja tylko chciałam być szczęśliwa"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz