Część 3: Rozdział 7

313 19 1
                                    

Słońce zaszło zadziwiająco późno. Najwyraźniej na wyspie dzień trwał dłużej niż w waszej wiosce. Poznałaś już swoją rolę w planie działania i wiedziałaś co masz robić, dlatego leżałaś pod drzewem i patrzyłaś jak Maniek tłumaczy chomikom, co oni mają robić. Na wielkim kamieniu narysował kto jakie ma zająć pozycje i wyjaśniał im wszystko machając patykiem. Uśmiechnęłaś się pod nosem i odwróciłaś gwałtownie łeb słysząc za sobą trzask łamanej gałęzi. Zamruczałaś ostrzegawczo, ale nikogo za tobą nie było. Kolejny trzask, nieco dalej w prawo. Odwróciłaś się i zobaczyłaś w cieniu drzew swojego tatę idącego przez las. W pysku niósł coś okrągłego. Przekrzywiłaś łeb, wstałaś i po cichu poszłaś za nim. Zastanawiałaś się gdzie idzie, a że po pierwsze nie powinniście sami chodzić po nieznanej wyspie, a po drugie nie miałaś co robić, zaczęłaś go śledzić. Jednak znając swojego tatę i siłę zmysłów tygrysa szablozębnego trzymałaś się w znacznej odległości i poruszałaś bardzo cicho, tak żeby cię nie zobaczył ani nie usłyszał. Wiatru nie było, dzięki czemu nie mógł wyczuć także twojego zapachu. Wyszłaś za nim z lasu, wdrapałaś po niewielkim wzgórzu, a tata doprowadził cię aż do sporych ilości jeziora. Przykucnęłaś w kępie gęstych krzaków daleko w tyle i obserwowałaś jak podchodzi do wody. Okrągły przedmiot, który trzymał między zębami okazał się niewielką miseczką wystruganą z kawałka drewna. Nabrał w nią wody, ponownie złapał w zęby i odwrócił się idąc w twoją stronę. Zamknęłaś oczy i znieruchomiałaś. Wiedziałaś, że ruch może przykuć jego uwagę, a oczy zamknęłaś, bo księżyc mógł się od nich odbić i zdradzić twoją kryjówkę. Usłyszałaś jak idzie przez trawę w niewielkiej odległości od ciebie. Poczekałaś aż kroki ucichną, otworzyłaś oczy i ruszyłaś w dół wzgórza. Zdążyłaś zobaczyć jak wchodzi do lasu, a następnie zniknął ci z oczu. Chowając się pośród wysokich traw ostrożnie zeszłaś ze wzgórza i skryłaś się w cieniach lasu. Dostrzegłaś niewielki ruch daleko, a światło księżyca padło na pomarańczowe futro twojego taty. Przyspieszyłaś kroku, jednak nadal bezgłośnie podążałaś za nim. Gdy skręciliście nieco w lewo domyślałaś się, gdzie zmierza. Zatrzymałaś się na skraju lasu, położyłaś w cieniu i obserwowałaś. Księżyc był za tobą, więc spokojnie mogłaś patrzeć jak twój tata kładzie miseczkę na ziemi i podsuwa ją bliżej wielkiego pnia. Usłyszałaś warczenie...

- Wyluzuj, kotku. Woda. Napij się. - powiedział twój tata wsuwając miskę do środka. Po chwili miska wyjechała z powrotem.

- Niczego od ciebie nie chcę. - powiedziała Shira, a twój tata wzruszył ramionami.

- To umrzyj z pragnienia. Wtedy mi dopieczesz. - dodał odchodząc.

- Stój! - zawołała za nim, a on odwrócił się i spojrzał na nią. - Wypiję. Dzięki. - dodała, gdy ponownie wsunął miseczkę do środka prowizorycznego więzienia.

- Wiesz, potrafisz tak powiedzieć dzięki, jakbyś mówiła "obyś zdechł".

- No dar. - wychyliła łeb z pnia i uśmiechnęła się, a on wywrócił oczami, westchnął i już chciał odejść. - Miękki jesteś. Jak na tygrysa. - dodała, a on popatrzył na nią.

- Ejże, wypraszam sobie. Rozmawiasz z bezlitosnym zabójcą.

- Dieguniuu. - drgnęłaś i spojrzałaś na Sida, który w podskokach stanął przy Diego i nałożył mu na szyję naszyjnik z muszelek. - Zrobiłem ci nowy naszyjnik. Ciągle je gubi. - dodał zwracając się do Shiry. Zachichotał i pokicał dalej w stronę waszego obozowiska. Shira uśmiechnęła się drwiąco.

- Tak... Już rozumiem dlaczego nie jesteś w sworze.

- Sam zdecydowałem o odejściu ze swory. - powiedział twój tata.

- To gratuluję wojownicza księżniczko. - uśmiechnęła się szeroko i w ułamku sekundy przybrała kamienną twarz. - Ja też?

- Serio?

"Ja tylko chciałam być szczęśliwa"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz