Część 4: Rozdział 2

243 13 1
                                    

Niedługo później Maniek zorientował się, że jego słowa niekoniecznie były słuszne, bo do jaskini Sida zaczęły napływać tłumy przyszłych rodziców. Stałaś przy wejściu, a zwierzęta wymijały cię ignorując.

- Jasne, że mam miejsce dla małej Justynki. Moje motto brzmi: walcie do mnie zgrają, wysiedzę każde jajo! - zawołał Sid kładąc jajo w dołku w śniegu. - Następny! Yyy... - urwał patrząc na wielkiego chalikoteriusa z jajem w łapach. - A Pana kto skierował?

- Ewelina. Mówiła, że nie zna nikogo, komu tak dobrze z oczu patrzy. - uśmiechnął się, a ty uniosłaś brwi. - Widzisz, to jajo to całe moje życie. Mój mały cud... - dodał pokazując jako.

- Tak... Trudno się nie zgodzić. - zaśmiał się Sid i przyjrzał mu się. - Ale jak je Pan...

- Adoptowałem. - wypalił, a Sid zabrał jajo i ułożył je wśród reszty.

- Sid ma pod opieką tuzin jaj. - podskoczyłaś na dźwięk głosu Mańka. Nie zauważyłaś jak podszedł razem z twoim tatą. - Nic dobrego się z tego nie wykluje.

- Cała przyszłość ekosystemu spoczywa w rękach Sida. - powiedział twój tata.

- Gorzej. - odparłaś. - Spoczywa pod jego zadkiem. - dodałaś i skrzywiłaś się widząc jak Sid usadawia swój zielonkawy tyłek na jednym z jaj. - Fuj...

- Ej! Ty! Zatrąbiona bestio! - odwróciłaś łeb patrząc na dobrze ci znanego małego zajączka. Zezol. - Pamiętasz mnie?

- Piotruś królik? - odparł Maniek.

- To zakała naszego gatunku! - odpowiedział Zezol mówiąc o swoim bracie razem, z którym mieszkał w okolicy. - Jesteś mi winien nowy statek!

- O czym ty do mnie mówisz?

- Zaraz odświeżę ci pamięć. - zaczął Zezol przyczepiając się do twarzy Mańka. - Kiedy ostatnio na siebie wpadliśmy pokonałeś mnie i poniżyłeś. Dlatego jesteś mi winien nowy statek.

- Spadaj, uszaty. Nic ci nie jestem winien. - Maniek oderwał królika od twarzy i rzucił go na ziemię. Zezol ruszył na niego, ale Maniek trzymając trąbę na jego głowie stał i patrzył jak bezskutecznie próbuje się do niego zbliżyć. - Co on robi?

- Zdaje się... że cię atakuje. - odparłaś, a Maniek puścił Zezola przez co ten upadł twarzą na ziemię.

- To ma być atak? Piling trąby raczej. - powiedział, a Zezol wstał i zaczął wymachiwać nożem dookoła.

- Jeszcze o mnie usłyszycie! Wrócę tu po mój nowy statek! - zawołał, a wy patrzyliście jak znika wśród wysokich traw.

"Ja tylko chciałam być szczęśliwa"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz