Część 2: Rozdział 3

267 19 3
                                    

Nawet się nie zorientowałaś kiedy zaczęło padać. Najpierw drobniutki śnieżek, który nie wiadomo kiedy stał się potężną śnieżycą. Ledwo widziałaś swój nos, nie mówiąc o jakimkolwiek śladzie Brzoskwinki, Sida, czy oposów.

- Brzoskwinko! - wołał Maniek co chwilę, ale oczywiście nikt mu nie odpowiadał. Nie wiedziałaś jak daleko zaszliście i czy w ogóle szliście w dobrym kierunku. Rozejrzałaś się, chcąc zapytać tatę, czy na pewno dobrze idziecie. Ale nigdzie go nie było.

- Widzieliście tatę? - powiedziałaś mając nadzieję, że może z góry widzieli coś więcej. Zanim ktokolwiek ci odpowiedział usłyszałaś głuchy krzyk. Odwróciłaś głowę w tamtą stronę i zobaczyłaś śniegową postać w kształcie tygrysa.

- Diego! Stary, nic ci nie jest? - zawołał Maniek podchodząc do niego i uderzając trąbą w śniegową głowę. Kawał odpadł zostawiając za sobą tylko kawałek futra. Rozszerzyłaś nagle oczy, a kawał śniegu z drugiej strony odpadł ukazując łeb twojego taty.

- Chciałeś mnie cmoknąć? - odezwał się do Mańka machając ogonem, który znajdował się tam, gdzie wcześniej uderzył trąbą mamut. Twój tata otrząsnął się ze śniegu, a ty podeszłaś do niego.

- Jesteś pewien, że to północ? - zapytałaś.

- Sam nie wiem... Jestem skołowany... Chwila! Ślady!

- Em... tato... - odezwałaś się pokazując mu wielkie koło waszych śladów. 

- Przez to magnetyczne coś tam coś tam zupełnie straciłem orientację.

- O nie, no to pięknie! - zaczął Maniek. - Zabłądziliśmy. Moja córeczka zaginęła i...

- Maniek! - uciszyła go Ela. - Skarbie. Wszystko będzie dobrze.

- Tak?

- Musisz tylko uwierzyć w magię świąt.

- Nie, to głupie.

- No spróbuj.

- Nic z tego nie będzie.

- Zrób to dla Brzoskwinki! - dodała, a on westchnął.

- Dobra, wierzę... Wierzę. - powtórzył zamykając oczy. Poczułaś nagle jak wiatr ustaje. Dosłownie. Przestał wiać, a śnieg padać. Jakieś światło zaświeciło ci w oczy.

- Maniek! Zorza! - zawołała Ela patrząc w niebo, które zaczęło świecić kolorami. - Światło Północy! Północ, łapiesz?

- To nie przypadkowa zbieżność nazwy?

- A co tam. Zaryzykujemy! Chodź! - ruszyła pierwsza, a wy za nią. Miała rację. Wśród Brzoskwinki, Sida i oposów nie było kogoś, kto tak jak wy, tygrysy, miałby wrodzony zmysł orientacji. Więc jeśli chcieli iść na północ to ich jedyną wskazówką było Światło Północy.

- Za biało tu. Jak dla mnie... - wymamrotałaś pod nosem widząc wokoło śniegową pustynię. - I nic się nie dzieje... - dodałaś i nagle ziemia pod łapami ci się zatrzęsła. Spojrzałaś w bok i nagle pożałowałaś swoich słów widząc ogromną lawinę zmierzającą prosto na was.

- W nogi! - krzyknęła Ela, a ty skoczyłaś przed siebie. Ale niewiele to dało. Śnieg dopadł was szybciej niż sądziliście. W jednej chwili biegłaś przed siebie, a w następnej już niósł cię śnieg. Czułaś biały puch na każdym skrawku ciała i mimo, że nie widziałaś tego, to czułaś jak niesie cię szybko przez wzgórza i doliny. Nagle zaczął nieznacznie zwalniać aż kompletnie się zatrzymał. Wstałaś czym prędzej i otrzepałaś się. Śnieg miałaś wszędzie. W nosie, w ustach, w uszach... Kichnęłaś dwa razy i rozejrzałaś się dookoła. Maniek zrzucał z siebie kawałek drzewa w biało- czerwone pasy. Ela wyszła spod śniegu. Dookoła leżały kawałki drzew i krzewów i... jakieś małe leniwce. Usłyszałaś krzyk i zobaczyłaś jak Sid upada prosto na twojego tatę, który właśnie otrząsnął się ze śniegu.

"Ja tylko chciałam być szczęśliwa"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz