Część 5: Rozdział 10

438 17 13
                                    

- Gdzie Panna młoda? Czemu jej tu nie ma? - mówił Sid przechodząc obok ciebie.

- Bo mówisz do patyka... - odparłaś, a przed tobą przeszedł jeż trzymając mały patyk przy uchu.

- Nie mogę gadać, mamo. Jestem na ślubie. - powiedział, a Sid spojrzał na ciebie wymownie i poszedł dalej. Potrząsnęłaś łbem i spojrzałaś na tatę i Shirę siedzących obok ciebie.

- Nie było tematu...

- Najwyraźniej nie nadążasz już za najnowszymi gadżetami. Czyżbyś się starzała? - zapytał twój tata uśmiechając się niewinnie, a ty zmierzyłaś go wzrokiem i już otworzyłaś usta, żeby rzucić jakąś sarkastyczną uwagę na temat jego wieku, gdy ktoś ci przerwał.

- Przepraszam. - powiedziało jakieś dziecko patrząc na twojego tatę i Shirę. W sumie to mogłaś powiedzieć, że patrzył... na twoich rodziców. Uśmiechnęłaś się na tę myśl. - To wy pomogliście ocalić świat przed asteroidą? - zapytał, a oni spojrzeli na siebie niepewnie. Mrugnęłaś porozumiewawczo do Shiry.

- To naprawdę straszna historia... Nie będziecie się bali? - uśmiechnęła się zadziornie do dzieci.

- Nie!

- Bardzo straszna? - zapytał niepewnie malec.

- No byliśmy... - zaczął twój tata, a pod jego łapą znalazł się mały mrówkojad, a jego kolega przytulił się do Shiry. Uniosłaś brwi. Wystarczyło uratowanie świata, żeby nagle wszyscy cię kochali? - Czas pędził nieubłaganie! Tu proszę ja was wulkany! Dino ptaki! I koniec świata...

- O! I jeszcze zombie! Wspomnij o zombie. - dodała Shira, a ty przechyliłaś łeb patrząc na nią dziwnie. Twój tata otworzył usta, żeby ponowić historię, ale dzieciaki opuściły łby, gdy usłyszały wołanie mam.

- Opowiecie nam później, co się stało? - zapytały.

- Jasne! - powiedziała Shira, a one odbiegły nieco weselsze. - Wiesz, Diego... Byliby z was świetni rodzice. - dodała, a ty spojrzałaś na nich.

- Już są. - powiedziałaś, a oni uśmiechnęli się do ciebie lekko. Spoważniałaś. - Ale chce mieć brata. - dodałaś i widząc ich miny zaczęłaś się śmiać. Twój tata jak zwykle wywrócił oczami i przesunął cię między nich.
Usłyszałaś trąbki i odwróciłaś wzrok na wejście. Brzoskwinka szła w obstawie rodziców, a przed nimi Zdzich i Edek rozrzucali płatki kwiatów. No... Powiedzmy. Edek rzucał je wokoło skacząc radośnie, a Zdzich szedł za nim wypychając usta białymi płatkami. Nie byłaś wrażliwą osobą, ale widząc uśmiechniętą Brzoskwinkę z wiankiem kwiatów na głowie w twoich oczach pojawiły się łzy.

Młoda para stanęła przed sobą na podwyższeniu, a przywódca chomików wskoczył na górę kamieni i zaczął coś mówić w swoim języku zwracając się do Brzoskwinki.

- Tak. Chcę. - odpowiedziała.

- Wielkie tak. - powiedział Julian łącząc się ze swoją nową żona trąbami. Wszyscy zaczęli krzyczeć i wiwatować, gdy nagle na podwyższeniu pojawiła się... Lenia.

- Tę piosenkę dedykuję leniwcowi z moich snów! - wskazała Sida, a ty uniosłaś jedną brew, gdy zaczęła śpiewać. Ktoś uderzył cię z ramię i zobaczyłaś Shirę, która wraz z innymi bujała się w rytm muzyki. Wzruszyłaś ramionami. No dobra... Uśmiechnęłaś się. W końcu pierwszy raz miałaś okazję zatańczyć z mamą...

***

Dziękuję każdemu, kto chciał przeczytać tą książkę i mam nadzieję, że się podobała, mimo że była na podstawie bajki dla dzieci ;)
Moje pytanie: Chcecie epilog? O początkach Diego i Luny, jak poznali Mańka i Diego, jak wyglądało ich życie...

"Ja tylko chciałam być szczęśliwa"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz