Część 4: Rozdział 4

189 12 1
                                    

- Nie znajdziemy ich... - wymamrotałaś do siebie, gdy szliście już od jakiegoś czasu.

- To spójrzmy na mapę! - zawołał Sid

- Mapa śmapa. - odrzekł Maniek niosąc na grzbiecie kosze na jaja. - Lepszy jest DTS. Diego Tygrys Szukający.

- To może użyjmy też LTW. - odezwał się Sid. - Luna Tygrysica Wspomagająca.

- Mówiłam ci, Sid. - westchnęłaś. - Nie wywęszę więcej niż tata, bo i tak podążamy jednym śladem.

-  Poza tym mój nos i instynkt nigdy nie zawodzą. - powiedział twój tata idąc z przodu.

- Właśnie zawiodły. - powiedział Sid wskazując na korę. - Według mapy, której nie potrzebujemy jedno z jaj jest... tutaj! - krzyknął i podszedł do krzaków. Dopiero, gdy podniósł pomalowane na zielono jajo wszyscy je dojrzeliście.

- Malowanie i chowanie jaj? Co za przebiegłość! Żeby robić takie rzeczy? - odrzekł Maniek wkładając jajo do koszyka.

Dalej podążaliście za Sidem odczytującym mapę. I o dziwo jaja jakby same się pojawiały w koszyku. W błyskawicznym tempie wyciągnęliście jaja z gniazd, spod śniegu, z wody i z między skał.

- Tak! Mamy wszystkie! - zawołał twój tata, gdy wyszliście z jaskini z ostatnim jajem pomalowanym na złoto. Było już ciemno, a ty zaczęłaś ziewać, gdy wracaliście do wioski. Zastanawiałaś się, czy Shira śpi. Oczywiście było to prawdopodobne, bo była niezłym śpiochem, ale z drugiej strony przespać cały dzień...
Usłyszałaś krzyki radości, gdy rodzice wybiegli wam na spotkanie. Rozdaliście wszystkie jaja, a ty ziewnęłaś szeroko a jedna z mam spojrzała na ciebie lekko przerażona. Domyśliłaś się, że rząd kłów i oczy odbijające światło nie zrobiły dobrego wrażenia.

- Ani lód! Ani masa lodu! Ani ciemność nocy! Nie przeszkodziłyby nam w odnalezieniu wszystkich jaj! - dodał i spojrzał na pusty koszyk i smutną mamę przed sobą. - Oprócz twojego...

- Moje zginęło...

- Mamy wszystkie jaja z mapy. - spojrzał na korę nierozumiejąc.

- O nie... Moje biedne jajeczko... Nawet nie miało szansy doprowadzić mnie do szału... - mówiła zrozpaczona, a ty zwiesiłaś łeb. Zawiedliście ją... - Och czemu? Czemu ja...

- Hahaha! Głupcy! - Zezol patrzył na was i śmiał się głośno. - Nie wkłada się wszystkich jaj do jednego koszyka! Hahaha! Albo zbudujecie mi statek do wschodu słońca, albo pożegnacie się ze swoim jajem! - dodał i uciekł.

- Do wschodu godzina. - powiedział twój tata. - Nie damy rady.

- Więc mamy jeszcze godzinę? - zapytał Sid. - To nasza godzina!

- Godzina i godzina to dwie godziny. - odezwał się Maniek.

- Nie! To jedna godzina, która należy do nas! Wyszło na to, że nie nadaję się do opieki nad dziećmi, ale działając wspólnie możemy naprawić wszystko to, co spartoliłem!

- Sid ma racje. Pokpiliśmy sprawę. Zaczniemy wszystko od początku. - dodał i wyciągnął trąbę, a wy położyliście na niej łapy. Nagle na twojej pojawiła się mała rączka brata Zezola, którego wcześniej o mało nie zjadłaś.

- Też w to wchodzę.

"Ja tylko chciałam być szczęśliwa"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz