4.Boże, proszę, miej mnie w opiece.

2.2K 97 29
                                    


 Shawn 

   Jest sobota, więc to nie dziwne, że leżę do dwunastej w łóżku. Nawet jeśli, kto mi zabroni?

 Coraz bardziej jestem przekonany, że ta trzymiesięczna przerwa od wszystkiego dobrze mi zrobi. Mimo, że Andrew nie był tym faktem zadowolony, dał mi te trzy miesiące wyłącznie do mojej dyspozycji. Faktem jest, że kocham koncertować i spotykać się z fanami, ale celebryci nie są pieprzonymi robotami i też mają uczucia oraz życie prywatne. Ja też potrzebuje odpoczynku.

W końcu postanawiam wstać z łózka, gdyż Geoff z resztą ekipy postanowił się dziś spotkać i zjeść razem lunch.

 Biorę krótki prysznic, po którym ubieram zwykłą białą koszulkę i klasyczne czarne spodnie. Chwytam klucze od mieszkania i zamykam je na trzy zamki. Nie miałem jeszcze żadnego włamania, ale przezorny zawsze ubezpieczony.

 Zjeżdżam windą na dół i kieruje się do podziemnego parkingu. Otwieram mojego czarnego Mustanga i zasiadam za kierownica. Odpalam go i nie mal od razu słyszę ten specyficzny ryk silnika.

Wyjeżdżam z parkingu na drogę i od razu żałuje, że nie ruszyłem pieszo.

Już na wstępie wita mnie ogromny korek, który ciągnie się aż pod Rogers Centre. W sumie czego można się spodziewać, w końcu jest środek dnia.

 Korek z minuty na minuty staje się coraz krótszy. Gdy znajduję się już na głównym skrzyżowaniu skręcam w lewo, aby ominąć stojące dalej samochody.

 Docieram na miejsce naszego spotkania, czyli do parku niedaleko galerii handlowej. Zerkam na zegarek, który pokazuje mi, że dochodzi godzina druga. Czy naprawdę stałem w głupim korku niemal dwie godziny? 

 Rozglądam się i zauważam, że na jednej z ławek siedzą już Brian i Zubin.

- Cześć! - witam się z nimi uściskiem dłoni. 

- No siema stary. - odpowiada Brian - Jak tam wakacje? Pan Mendes wreszcie ma na wszystko czas.

- Świetnie, nareszcie się wyspałem. - odpowiadam z uśmiechem.

- Geoff własnie napisał, że on i reszta ekipy będzie w pobliskiej knajpie. - mówi Zubin - To co, idziemy tam?

- Poczekajcie, skoczę tylko do sklepu po jakieś gumy do żucia. - mówi Brian.

- To ja pójdę z tobą. - mówi Zubin i przyłącza się do rudowłosego - Poczekaj tu na nas, dzieciaku.

- Nie jestem już dzieckiem! - krzyczę do nich rozbawiony, kiedy się ode mnie oddalają. 

 Czekając na moich przyjaciół, postanawiam wejść na Twittera. Oczywiście, co pojawia mi się w pierwszym poście? Ja, siedzący w aucie z dość dziwną miną. Nigdy nie czuje, że robię jakąś memiczną minę albo, że wykonuje jakąś nietypową czynność, ale u mnie to norma.

Dziwne jest raczej to, że ktoś robi mi zdjęcia z ukrycia.

Przewijam dalsze tweety, niektóre lajkując i podając dalej, gdy czuję cieknącą mi po włosach wodę.

- Co jest do cholery? - gwałtownie się odwracam i widzę całą zaczerwienioną dziewczynę, z dziwnym wyrazem twarzy.

- O mój Boże, ja... Przepraszam. O kurde... Naprawdę nie chciałam, przepraszam. - zaczyna się nerwowo jąkać - Pomyliłam cię z moim przyjacielem. Boże, proszę, miej mnie w opiece. - mówi kierując wzrok ku niebu - Ja naprawdę cię przepraszam, oddam pieniądze za koszulkę cokolwiek. - szybko wyciąga portfel.

Particular Taste II S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz