31. Zasada numer jeden.

1.5K 104 53
                                    

 Drugi dzień z rzędu budzę się z bólem głowy. Drugi dzień z rzędu budzę się w mieszkaniu Shawna. Jakkolwiek to znaczy, ale znam jego łóżko jak własne. Spałam w nim za dużo razy. Szkoda tylko, że sama.

 Mam na sobie jego koszulkę, która przesiąkła jego cudownymi perfumami. Zatracam się w jego zapachu, a po chwili zatapiam się w pościel, która również nim pachnie.

- Chyba ci się tu podoba? - pyta nagle chłopak, wchodząc do pokoju, a ja potakuję.

 Uśmiecham się w jego stronę, a on podchodzi do mnie i czule mnie całuje.

- Miałaś do mnie zadzwonić, jeśli coś złego by się stało. - kładzie się obok mnie.

- Z tatą wszystko w porządku. - odpowiadam.

- To co spowodowało, że Brian przywiózł cię tutaj o drugiej w nocy? - pyta, a ja podnoszę się.

- Mój tata za dwa miesiące żeni się po raz drugi, z kobietą, którą na oczy widziałam dwa razy. - odpowiadam - Dodatkowo, ona i ten cały Eric mają się do nas wprowadzić.

 Chłopak nic nie mówi tylko mocno mnie przytula. Wtulam się w niego zaciągam się jego zapachem. Shawn jedną ręką gładzi mnie po plecach, a drugą ręką zakłada kosmyki moich włosów za ucho. Czuję jego przyjemny oddech na mojej skórze. Po chwili jego ciepłe wargi znajdują się na mojej szyji. Uśmiecham się sama do siebie, kiedy chłopak składa w tamtym miejscu czułe, ale delikatne pocałunki. Po chwili śmieję się głośniej, a on mruczy w zagłębienie mojej szyji. 

- Mam łaskotki. - śmieję się.

- Pięknie pachniesz. - mówi - Zrobiłem śniadanie. Masz ochotę? - pyta, a ja się zgadzam.

 Chłopak przerzuca mnie przez ramię, a ja głośno piszczę. Chłopak kieruje się w stronę kuchni. Usadza mnie na blacie kuchennego stołu i podaje mi śniadanie.

- Nikt nigdy nie robił mi śniadania. - mówię, ugryzając kanapkę przygotowaną przez bruneta.

- Może czas to zmienić. - przybliża się do mnie, ale ja zatrzymuję go.

- Zasada numer jeden. Jeśli jem nie możesz mnie całować.

- Wymyślamy zasady? - pyta - W takim razie, zasada numer dwa mówi, żeby pieprzyć zasadę numer jeden. - mówi i zaczyna mnie całować, na co ja się uśmiecham. Jednak szybko się od niego odrywam.

- Który dziś mamy? - pytam.

- Ostatni dzień lipca. - odpowiada, a ja zeskakuję z blatu - Co jest?

- Dziś powinnam dowiedzieć się czy dostałam się na uniwerek. - mówię i szukam moich ubrań.

- Musisz wrócić do domu? - pyta.

- Tak. Czuję, że dostanie mi się za to, że nie przez dwa dni nie spałam w swoim domu. - mówię - Gdzie do cholery są moje ubrania? - pytam rozglądając się po mieszkaniu, a chłopak się śmieje - A tak po za tym, kto dał ci pozwolenie na rozbieranie mnie?

- Ta sukienka strasznie by się pogniotła. - mówi i podaje moje ubranie - Twój tata gdyby zobaczył cię w takim nieładzie, mógłby sobie o tobie źle pomyśleć.

- Dobrze, że masz głowę karku. - mówię sarkastycznie.

Zabieram od chłopaka sukienkę i ściągam z siebie jego koszulkę, którą rzucam na krzesło. Szybko się ubieram, a chłopak mi się przygląda.

- Myślałem, że pójdziesz do łazienki. - mówi.

- Zobaczyłeś co miałeś zobaczyć, więc to nie zrobiło różnicy. - mówię i uderzam go lekko w brzuch.

Particular Taste II S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz