Wreszcie nadeszła upragniona sobota.
Podekscytowana szybko wstaję z łóżka. Jest godzina siódma, idealnie wystarczy mi czasu, aby się przygotować. Zbiegam na dół i zmierzam do kuchni, gdzie siedzi już tata, czytając poranną gazetę oraz sącząc kawę ze swojego ulubionego kubka.
- Dzień dobry - witam się z nim, całując go w policzek - Co wyczytałeś ciekawego? - pytam otwierając lodówkę i sięgając po mleko.
- Ciągle piszą o jakimś gwiazdorze, który robi sobie przerwę do końca wakacji. - odpowiada.
- Wow. Sława chyba jest męcząca? No wiesz, same wywiady, koncerty, tłumy fanów. - odpowiadam wsypując płatki do miski.
- Tacy to chyba nie mają życia prywatnego, ale za to towarzyskie kwitnie.
- Od kiedy ty się zajmujesz życiem celebrytów? - pytam zalewając moje śniadanie mlekiem.
- Od nigdy, ale mam już dość, że nie piszą o niczym pożytecznym. Ciągle tylko o jakaś gwiazdeczka - odpowiada, a ja cicho się śmieję jedząc czekoladowe kulki.
- Nie bulwersuj się tak. - odpowiadam - Popiszą, popiszą i znów będziesz mógł czytać o tym jak dobrze Toronto Maple Leafs jest przygotowane do nowego sezonu.
Mój tata to zapalony miłośnik hokeja na lodzie. Ja w sumie też, od zawsze. Chyba mnie tym zaraził. Naszą tradycją jest oglądanie meczu rozpoczynającego sezon i finał. Tego nigdy nie może zabraknąć u nas w rodzinie.
- Dzięki, to pocieszające - odpowiada.
- Ok. Idę się szykować, bo Geoff zabiję mnie jak się spóźnię. - mówię podążając do swojego pokoju.
Otwieram szafę i próbuję wybrać coś, w czym będzie mi wygodnie i będę wyglądała jak normalny człowiek. Decyduję się na na żółtą sukienkę w kolorowe kwiaty.
Dzisiejsza pogoda bardzo mnie zaskakuje, bo jak na Kanadę i początek czerwca jest strasznie gorąco. Ubieram się i zasiadam do toaletki, aby trochę się ogarnąć.
Najpierw rozczesuję moje długie, brązowe włosy, następnie nakładam delikatny makijaż, składający się z podkładu, tuszu do rzęs i pomadki o smaku leśnych jagód i ślicznym, fioletowym odcieniu. Patrzę na zegarek, który wisi nad moim łóżkiem.
Jest godzina 7:40. Schodzę na dół i widzę roześmianą Nel, która biega po całym przedpokoju.
- Dzień dobry, skarbie - witam się z nią, a ona wskakuje mi na ręce - Widzę, że ktoś ma dziś dobry humorek - mówię pstrykając ją w nosek. To dziecko to anioł.
- Bardzo dobrze mi się spało - odpowiada - Wybierasz się gdzieś?
- Idę się spotkać ze znajomymi. - odpowiadam, podstawiając ją na ziemi.
- A nasz bal?
- Obiecuję, że go dokończymy. - kucam przed nią - Może nie koniecznie dziś, ale to zrobimy.
- No dobrze, udanej zabawy - przytula mnie - Znajdź jakiegoś przystojnego księcia, którego możesz zaprosić na bal - szepcze mi do ucha, a ja śmieję się pod nosem.
- Jasne - mówię sama do siebie - Tato wychodzę! - krzyczę, a on pojawia się w przedpokoju.
- Tylko pamiętaj co powiedziałem. Nie szalej za bardzo i postaraj się wrócić w porządnym stanie, a jak nie wrócisz to przynajmniej zadzwoń.
- Jasne będę pamiętać. - mówię zakładając buty.
- Baw się dobrze. - mówi, a ja znikam za drzwiami.
![](https://img.wattpad.com/cover/167485336-288-k177749.jpg)
CZYTASZ
Particular Taste II S.M
FanfictionCzy można wylać wodę i mieć z tego korzyści? Pewnie teraz szukacie idealnej odpowiedzi, analizujecie pytanie, ale odpowiedź jest prostsza niż sądzicie: nie. Geoff i Shawn Anna i Geoff Gdzie w tym wszystkim Anna i Shawn? W wielkim i pełnym ludzi Tor...