20. Czy wylądowaliśmy razem w łóżku?

2K 108 21
                                    



Anna

 Budzę się z okropnym bólem głowy. Jedyne co pamiętam jak ja i Thomas siedzieliśmy przy barze i rozmawialiśmy o ludziach, którzy tam byli. 

 Siadam na łóżku chwytając się za swój przepity łeb. Rozglądam się wokół siebie i czuję, że kiedyś już tu byłam. Wstaję z mojego miejsca snu i zauważam, że jestem tylko w dużej, męskiej koszulce, która swoją drogą pachnie cudownie. Mimo to boję się co wydarzyło się tamtej nocy, bo jeśli za dziewięć miesięcy pojawi się mała niespodzianka, to nie będzie ciekawie.

 Wychodzę ze sypialni i oddycham z ulgą kiedy widzę, że jestem w mieszkaniu Shawna. Idę w stronę salonu. Rozglądam się, ale po chłopaku nie ma żadnego śladu. Przeszukuje szafki w celu odnalezienia czegoś co pomoże pozbyć się bólu. Gdy w końcu znajduję tabletki przeciwbólowe szybko je połykam. 

 Podchodzę do dużej szyby, przez które widać niesamowity widok na miasto. Ten widok musi zapierać dech w piersiach, szczególnie kiedy CN Tower świeci swoimi magicznymi kolorami. Po chwili słyszę głos chłopaka.

- Powiedziałbym, że zasłaniasz mi widoki, ale jak tak patrzę to chyba teraz mam lepsze. - mówi, a ja szybko odwracam się w jego i zasłaniam się koszulką - Żartuję. - śmieje się i wstaje z kanapy, na której prawdopodobnie spał. Znów nie ma koszulki.

- Masz jakieś spodenki? - pytam.

- Tak wyglądasz znacznie lepiej. - odpowiada, a ja czuję jak moje policzki stają się cieplejsze.

- Masz czy nie? - pytam śmiejąc się.

- Mam czekaj. - mówi i rzuca mi dolną część ubioru.

- Dziękuję.

- Jak tam głowa? - pyta z troską.

- Boli, ale...

- Ale widzę, że się już rozgościłaś. - mówi widząc porozrzucane leki.

- Przepraszam, ale to było konieczne. - odpowiadam.

- Żartuję. - śmieje się i zabiera się do przygotowania śniadania.

- Ciebie trzyma dziś dziwne poczucie humoru, a ja kompletnie nie wiem jak wylądowałam u ciebie w mieszkaniu dodatkowo, w twoim łóżku i twoich ubraniach.

- Tylko w koszulce. - odwraca się do mnie.

- Uhh. Naprawdę nie pamiętam co się wczoraj działo. 

-Naprawdę nic? - poważnieje. 

- No tak. Spotkaliśmy się w klubie? - pytam.

- Tak, twój kolega opuścił cię, a my wypiliśmy po drinku. Potem powiedziałaś, że chcesz wyjść, to wyszliśmy. - odpowiada.

- I co przyszliśmy tutaj?

- Poszliśmy nad Ontario i - mówi przeciągając samogłoskę - oglądaliśmy pełnie.

- W sensie księżyc? - pytam.

- W sensie księżyc. - odpowiada i zaczyna się śmiać.

- Dlaczego się śmiejesz? 

- Bo fajnie było cię oglądać po pijaku. - nadal się śmieje.

- Zrobiłam coś głupiego, prawda? Dlatego się śmiejesz.

- Nie zrobiłaś nic głupiego. - odpowiada - Lepiej coś zjedz, bo marnie wyglądasz. Ja idę wziąć prysznic. - odchodzi.

- Mam jeszcze jedno pytanie. Czy ty i ja?

- Czy wylądowaliśmy razem w łóżku? - pyta - Tak, było znośnie. - odpowiada, a mi rzednie mina. - Żartuję. - śmieje się, a ja rzucam łyżeczką w jego stronę, ale ten szybko ucieka.

- Jesteś okropny! - krzyczę, gdy znika za drzwiami łazienki.

 Odwracam się w stronę blatu, na którym znajduje się talerz z kanapkami i szklanka z sokiem. Shawn jest troskliwym, ale i cierpliwym chłopakiem skoro opiekował się mną cały wczorajszy wieczór i jestem mu za to wdzięczna.

 Jeśli chodzi o Thomasa, to dostanie ode mnie niezły opieprz.


***

 Następnego dnia staram się zebrać wszystkie, które będą mi potrzebne na jutrzejszy wyjazd. Pomaga mi w tym Gloria, która tak naprawdę  wcale nie pomaga, a skacze ja głupia po całym pokoju.

- Nadal nie mogę uwierzyć, że ja i Shawn Mendes będziemy spędzać razem wakacje. - piszczy uradowana.

- Wyluzuj, słyszę jedno i to samo od godziny. Będzie dobrze, opanuj emocje. - mówię spokojnie, chowając ubrania do walizki.

- Ann, ja wiem że będzie dobrze, znakomicie bym nawet powiedziała.

- No widzisz. Teraz mi pomóż. 

- Weź krem do opalania, może Shawn zgodzi się wysmarować mi plecy. - mówi rozmarzona.

- Jesteś niemożliwa. - śmieję się i pakuję kosmetyk do torby.

- Czekaj. - mówi i zeskakuje z mojego łóżka - Nie gadaj, że bierzesz ten strój kąpielowy ze sobą? - pyta biorąc go do ręki.

- No tak, co w tym złego?

- Jeśli go założysz, to czuję że jak wrócimy to nie będziecie już znajomymi. - odpowiada.

- Co masz na myśli?

- Anna, jesteś taka głupia czy tylko udajesz? To chłopak, jeśli zobaczy trochę czegoś więcej, to wiesz...

- Kretynka. - odpowiadam i rzucam w nią poduszką na co ona zaczyna się śmiać - Powinnaś udać się do jakiegoś specjalisty.

- Pasowalibyście  do siebie.

- Jeszcze kilkanaście minut temu piszczałaś, że spędzasz wakacje ze swoim przyszłym mężem. Gubisz się w wyznaniach koleżanko.

- Jeśli będzie trzeba to ci go oddam. - informuje mnie.

- A ty już się spakowałaś? - zmieniam temat.

- Zrobię to jutro. 

- W dzień wyjazdu. Powodzenia.

- Jutro pierwszy? - pyta zaskoczona.

- Musze iść do domu się spakować. Wybaczysz jeśli cię opuszczę? 

- Widzisz zamiast gadać mi tu o głupotach przez dobre dwie godziny, byłabyś już spakowana.

- Dziewczyno, zobaczysz że jeszcze będziecie razem. - mówi - Dam sobie rękę uciąć, że tak będzie. 

- Spadaj do domu Gloria. - mówię w jej stronę śmiejąc się i wypraszając ją z pokoju.

- Nie chcesz dopuścić do siebie myśli, że tak możne być. - mówi zza drzwi.

- Gloria spadaj do domu. - powtarzam, a ona odchodzi, ale po chwili słyszę jak małe kamyki uderzają w moje okno - Mam ci przeliterować, słowo dom? - otwieram je i patrzę na nią z góry.

- Szczerze? Adam i Thomas powiedzą ci to samo. Pogadaj z nimi. - odpowiada śmiejąc się.

- Dom! - krzyczę roześmiana w jej kierunku, a ta biegnie truchtem w stronę jej zamieszkania.

 Zamykam okno i zastanawiam się jakby to było gdyby pan Mendes byłby moim chłopakiem.


Shawn trochę zaśmieszkował w tym rozdziale, czyż nie?


KOMENTUJCIE

GWIAZDKUJCIE

LOVE

Particular Taste II S.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz