Musimy porozmawiać!cz.2

505 27 26
                                    

Pov.Naruto

Zacznę od tego,że Ja,Hinata i Sasuke znamy się od dziecka.Nasze rodziny kiedyś się bardzo przyjaźniły.Do tego stopnia,że praktycznie wszędzie,chodziliśmy we trójkę.Najpierw do przedszkola,po tem do podstawówki,a następnie do gimnazjum.Od małego też,czułem niezwykłą sympatję do Hiny,a ona do mnie.Pamiętam,jak się rumieniła,kiedy tylko mnie zobaczyła,a jak byłem zbyt blisko,robiła się czerwona jak burak,a nawet mdlała.Rzadko kiedy tak naprawdę byliśmy osobno,bo nawet jak była jakaś impreza u którejś z rodzin,to i tak dwie pozostałe były na niej obecne.Czasami byli z nami też Itachi,Nagato,Karin i Neji,ale przeważnie była tylko nasza trójka.

Gdy chodziliśmy do podstawówki Ja i Hinata zaczęliśmy,co prawda bardzo powoli,ale jednak zbliżać się do siebie.To doprowadziło do tego,że już w trzeciej klasie zostaliśmy parą.Wiem co chcesz powiedzieć.Takie dzieciuchy jak my,nie mogły być ze sobą na poważnie.Dla nas to było cholernie poważne.Przez to,że zostaliśmy parą Sasuke poczuł się trochę odsunięty na bok.Spędzałem mniej czasu z nim,a więcej z nią.Na początku,nawet się na nas za to obraził i zarządał naszego rozstania,a gdy się nie zgodziliśmy,bo jak to oznajmialiśmy wszem i wobec,byliśmy w sobie zakochani na zabój.Jedno od drugiego było wręcz uzależnione.W tam tym momęcie,potrzebowaliśmy siebie jak powietrza.Przez miesiąc Uchicha się do nas nie odzywał,dopiero po tym czasie,zaczął z nami rozmawiać,jak gdyby nic.Owszem w podstawówce nasze"chodzenie"oznaczało,że trzymaliśmy sie za ręce,mówiliśmy miłe słowa,pocieszaliśmy się,gdy było nam źle,śmialiśmy się razem,a nawet od czasu do czasu pocałowaliśmy w policzek.Tak mineły naszej trójce lata w podstawówce.

W gimnazjum,natomiast nasz związek nabrał powagi.No w końcu my też byliśmy starsi i musieliśmy się odpowiednio zachowywać,choć nie zawsze mając takich przyjaciół jakich Ja mam,bo odwalaliśmy razem różne figle.Po prostu łatwo zawieram znajomości i lubię ciekawe osobowości,przez co moi przyjaciele są raczej zakręceni.No,ale odbiegam od tematu.

Gdy tylko zaczeliśmy tam uczęszczać,poznałem mnóstwo nowych,zajefajnych ludzi,z którymi się świetnie bawiłem.Pewnie chcesz wiedzieć,dlaczego użyłem liczby pojedyńczej.Otóż jak już pewnie zuważyłeś,Sasuke stroni od ludzi.Z nie wieloma,zamienia więcej niż kilka słów.Jest raczej typem samotnika.Hinata,natomiast,od małego była nieśmiała,baaaaardzo nieśmiała.Tak mi się w tedy wydawało,ale teraz już znam prawdę,ale o tym później.Mimo wszystko,jednak starała się,być tam gdzie Ja,jednak nie zawsze jej się udawało,przez co relacje,między nią,a draniem,to znaczy Sasuke się polepszyły.Starałem się jak mogłem,aby nie czuli się przeze mnie w żaden sposób odtrąceni itp.Jestem bardzo towarzyski i naprawdę ciężko mi było znaleźć czas,aby widywać się i z nimi i z nowymi znajomymi.Więc,każdą wolną chwilę poświęcałem dla nich.Nawet,wciągnąłem ich w terening sztuk walki.Mnie i Sasuke uczył tata,a mama uczyła Hinatę w tym czasie samoobrony,którą na nas później trenowała.Dzięki temu,"Trzej muszkieterowie" jak nas nazywano,odżyli i znowu byliśmy praktycznie nie rozłączni.

Również w gimnazjum,zaczeliśmy się tak naprawdę całować.Na początku szkoły były to niewinne pocałunki,ale z czasem zmieniały się w pełne namiętności,pożądania i żaru,długie "lizanie"się,gdy tylko nadaży się okazja.Hormony w nas buzowały.To właśnie w gimnazjum,pierwszy raz mi obciągała,pierwszy raz zrobiła loda,a Ja pieściłem jej ciało.Często spędzaliśmy ze sobą noce,mimo,iż nie uprawialiśmy seksu.Było baaaardzo miło i goooorąco.

Planowaliśmy na koniec gimnazjum,przeżyć swój pierwszy raz,a Ja dodatkowo zaplanowałem coś nie zwykłego,nie spodziewanego,romantycznego i w ogóle,dattebayo.Musiałem jeszcze tylko o mojej niespodziance,powiedzieć rodzinie.Najpierw zaczeli się ze mnie histerycznie śmiać.Baaaardzo długo się śmiali,lecz w końcu widząc moją cały czas poważną minę,sami spoważnieli.Chociaż też nie.Tata był poważny,Nagato,choć nie wiedzieć czemu smutny,a wręcz załamany,a Karin zszokowana.No wręcz mowę jej odjeło.Najgożej jednak było z mamą,do której jak dotarło co chcę zrobić,obudziła się "Krwawa Habanero".Byłem pewien,że mnie zabije,a w najlepszym przypadku wyśle do szpitala.Byłem cały podrapany,wyrwała mi w tedy mnóstwo włosów,rozwaliła wargę i złamała rękę,ale w pore interweniował tata.Na początku byłem na nią wściekły,obrażony i miałem ogromny żal,że tak mnie urządziła.Wracając,gdy ich reakcje się już uspokoiły,oznajmili mi tylko,że mam zapomnieć o TAKIEJ niespodziance.Chcieli wyjść z salonu,gdy to Ja im oznajmiłem,że skoro moi rodzice mnie tak bardzo nienawidzą,tak bardzo mną gardzą,żeby mnie unieszczęśliwić,to mają o mnie zapomnieć.Powiedzialem im tyle przykrych i obraźliwych rzeczy.Miałem już iśc na górę,spakować kilka najpotrzebniejszych rzeczy i się wynieść z domu,gdy w końcu do nich dotarło co się tak naprawdę dzieje i co Ja właśnie oznajmiłem i chciałem zrobić.Pierwszy ockną się Nagato.Podbiegł do mnie i przytulił mnie bardzo mocno do siebie i cały czas szeptał"nie pozwolę".Następnie Karin patrzyła raz na mnie,a raz na skamieniałych rodziców,aż w końcu wrzasneła na całe gardło"Do cholery jasnej,ruszcie się i zróbcie coś."Po czym,podbiegła do nas i też się przytuliła i zaczeła płakać,a zaraz po niej i Ja się poryczałem.Rodzice,owszem ockneli się.Tata dalej milczał z powagą i mi się przygłądał,za to mama,uśmiechnęła się kpiąco i powiedziała"Nie zrobisz tego.Gdzie pójdziesz?Za co będziesz żył?Nie,nie zrobisz tego"Oczywiście nie byłbym sobą,gdybym nie odpowiedział.Uniosłem więc głowę do góry zadzierając podbródek.Otarłem rękawem bluzy,którą akurat miałem na sobie twarz i spojrzałem wyzywająco na rodziców."Nieeee,no to patrzcie"powiedziałem i z zamiarem odejścia odwróciłem się do nich plecami."No to idź w jas...."nie dokończyła wypowiedzi mama,poniewważ w końcu odezwał sie tata."Dość,Kushi,czy Ty nie widzisz,że on to mówi całkowicie poważnie,że on to naprawdę zrobi.Czy Ty chcesz go stracić i czy Ty w ogóle zdajesz sobie sprawę,ze swoich słów i powagi sytuacji!"zapytał się jej,a ona w tym momęcie zrobiła głupią minę.Jak by dopiero do niej doszło,że to nie są żarty,to nie jest inscenizacja,przygotowana przez nas dla zabawy.Dotarło do niej,że to wszystko,działo się na poważnie.Zakryła usta dłonią,a z jej oczu w jednej chwili,poleciały łzy,a ona delikatnie kręciła głową na boki,dalej nie mogąc w to uwierzyć.Ponownie głos zabrał tata."Najlepiej będzie,jeżeli przełożymy tą rozmowę na jutro.Jest już dwudziesta,a nas czeka jeszcze wizyta w szpitalu z Twoją ręką,synu.W nocy każdy się uspokoi,przemyśli tą sprawę,a następnie,wypowie swoje zdanie na ten temat i wspólnie znajdziemy jakieś rozwiązanie odpowiadające wszystkim.Co wy na to?Wydaję mi się,że tak będzie najlepiej,w końcu jak by nie było,jesteśmy rodziną i się kochamy.Zależy nam na sobie i naszym szczęściu"zakończył tymi słowami,a my się z nim zgodziliśmy.Uzgodniliśmy,że Ja i ojciec pojedziemy do szpitala,bo z moją ręką było naprawdę źle,a reszta sie już położy.W drodze do lekarza,cały czas spokojnie rozmawialiśmy.Tata chciał wiedzieć,czym się kierowałem oznajmiając im coś takiego.Chciałem od razu poznać jego zdanie na ten temat,ale poprosił,abym poczekał do jutra,bo chce to wszystko poukładać w głowie i przemyśleć,aby jutro udzielić mi pełno wartościowej odpowiedzi i w razie czego doradzić i pomóc.Zgodziłem się.

"Mój dręczyciel,nauczyciel"(KakaNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz