Odbiło Ci!

435 19 44
                                    

Pov.Kakashi

Nie spaliśmy całą noc, a ja byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Mój ukochany przyjął moje oświadczyny i zgodził się spędzić ze mną resztę życia. Leżąc tak obserwowałem jego śliczną, spokojną twarz, na której widniał leniwy, delikatny uśmiech. Nagle przypomniało mi się, jaki mamy dzień. Dziś była sobota, a mój aniołeczek miał ją spędzić ze swoim przyjacielem Sasuke. Myśląc o tym, wróciły wspomnienia z gabinetu pielęgniarki, oraz słowa tego dzieciaka. Postanowiłem powiedzieć o tym Naru, zanim ten uda się do domu Uchichy.

Moje kochanie właśnie zaczęło się wiercić, po czym ukazał mi najcudowniejszy błękit na świecie. Bezchmurne niebo i najczystsze wody oceanów, nie mogły się równać z kolorem oczu mojego skarbu, w których teraz widać było niesamowity spokój i wielką radość. Pochyliłem się, teraz już nad moim narzeczonym i ucałowałem jego słodkie, malinowe usta.

-Dzień dobry, kochanie. Zmęczony? Jak drzemka?

-Mmmm....mógłbym się tak budzić już każdego ranka.

-Tak, czyli jak, skarbie?

-No jak to jak? Przecież to oczywiste, że w Twoich ramionach i obdarowany Twoim pocałunkiem, dattebayo! I tak w ogóle, to dzień dobry kochanie...........Która godzina? Musisz mi wybaczyć, ale jestem umówiony dzisiaj z Sasuke. Obiecałem mu spędzić z nim cały dzień jak za dawnych lat i być tylko dla.......-nie dałem mu dokończyć wiedząc co chce powiedzieć.

-Tak, pamiętam co mu obiecałeś, ale najpierw chciałbym z Tobą porozmawiać.

-Kakashi, proszę nie zaczynaj znowu z tą chorą zazdrością. Nie psuj mi humoru, dattebayo.

-Owszem, jestem o niego zazdrosny i to jak cholera. Zwłaszcza po tym co zrobił i powiedział w gabinecie pielęgniarki, tego dnia co zasłabłeś.

-A co niby takiego zrobił co?

-Jak tylko dowiedziałem się, że źle się poczułeś, to od razu zostawiłem waszą klasę samą i szybko udałem się do gabinetu pielęgniarki. Swoją drogą nie spodziewałem się tam zastać doktora Orochimaru, który ewidentnie jest zainteresowany Twoją osobą.

-Taa...wiem coś o tym, ale spokojnie! Jeżeli tylko czegoś by spróbował to babcia Tsunade i wujek Jiraiya, dali by mu nieźle popalić. To ich przyjaciel i w pewien sposób, też mój przyszywany wujek. Więc nic mi nie zrobi.

-Znasz panią Tsunade i pana Jiraiyę?.....Dobra, ale o tym później. Najpierw Uchicha. No więc jak wszedłem do gabinetu i przywitałem się z Orochimaru, udałem się za kotarę, gdzie Ty spałeś słodko na leżance, a Sasuke siedział o bok Ciebie na taborecie i głaskał z czułością i nie zwykłą jak na niego delikatnością Twoje włosy. Jak tylko mnie zobaczył, podniósł się i pocałował Cię w usta, a następnie oznajmił mi, że i tak będziesz jego, że Cię zdobędzie. 

-Cooo! Pocałował mnie?.....Kakashi, ja....ja, przepraszam! Ja nie wiedziałem

-Spokojnie, kochanie. Nie mam do Ciebie pretensji i też mimo swojej zazdrości, nie mam zamiaru, zabraniać Ci, czy też prosić, abyś się z nim nie spotykał. Chcę jedynie, abyś uważał i był czujny, dobrze?

-Dobrze, kochanie. Będę na siebie uważał, ale teraz już pora wstać, wykąpać się i zjeść jakieś śniadanie.

-Tak, masz rację. To co, może wspólny prysznic, skarbie?

-Mmmm...czytasz mi w myślach, kochanie. Zaniesiesz mnie?

-Hahah...ależ oczywiście. Co tylko zechcesz, aniołku!

Po wspólnym prysznicu i śniadaniu, mój narzeczony poszedł się szykować na spotkanie z "przyjacielem". Byłem niezadowolony i cholernie zazdrosny, ale nie miałem zamiaru protestować przeciwko temu ich spotkaniu. Kocham go i ufam mu. Wiem, że mnie nie zdradzi, nie skrzywdzi, i że nie zrobi nic co mogłoby mnie zaboleć. Nagle usłyszałem jak woła mnie z sypialnie, więc się tam udałem.

"Mój dręczyciel,nauczyciel"(KakaNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz