Muszę się napić!

424 23 11
                                    

Pov.Kakashi

Kurwa! Co to miało być? Co on za głupoty wygadywał? O co mu chodzi? Chce....zer...zerwać? Nie, nie możliwe, a może? W końcu, Uchicha jest w tym samym wieku co on, jest przystojny, inteligętny, również wysportowany, mają podobne zainteresowania i bardzo dobrze się znają.Cholera, cholera, cholera. Co się ze mną dzieje? Nie dam rady poprowadzić zajęć, w tym stanie. Echh....lepiej pójdę do dyrektora i poproszę o wolne na resztę dnia, bo inaczej zrobię, albo powiem coś nie odpowiedniego, czego później będę bardzo żałował.

Skierowałem sie do odpowiedniego gabinetu, będąc już pod drzwiami, zapukałem, a po usłyszeniu proszę, otworzyłem drzwi i wszedłem do środka.

-Dzień dobry, panie Sarutobi, mogę zająć chwilę?

-Och, witaj Kakashi, tak oczywiście,proszę.Coś się stało?Nie wyglądasz najlepiej.

-Ja właśnie w tej sprawie.Źle się poczułem i przyszedłem zapytać, czy wyjątkowo mógłbym wziąść wolne do końca dnia?

-Ależ, oczywiście, nie ma z tym żadnego problemu.Jeżeli będziesz potrzebował więcej wolnego, wystarczy, że zadzwonisz.Teraz jednak, będzie lepiej, jak pojedziesz do lekarza.

-Tak, pewnie ma pan rację.Bardzo dziękuję i przepraszam za kłopot.Dowidzenia panie dyrektorze.

-Dowidzenia, Kakashi.Dowidzenia i zdrowia życzę.

-Jeszcze raz bardzo dziękuję.

Opuściłem gabinet i skierowałem się do swojego pokoju, po teczkę i płaszcz.Chcąc jak najszybciej opuścić teren szkoły w pośpiechu zabrałem swoje rzeczy z gabinetu i szybkim krokiem udałem się do samochodu.Gdy tylko opuściłem budynek, zatrzymałem się, w celu zaczerpnięcia powietrza, aby choć trochę się uspokoić,zanim wsiądę do samochodu. W końcu wsiadłem do auta, odpaliłem silnik i z piskiem opon wyjechałem z parkingu i opuściłem teren uczelni.

Pojechałem do domu.Gdy wszedłem już do swojego pokoju, nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić.Cały czas wracała do mnie sytuacja z klasy, gdy mój chłopak, z szerokim, radosnym uśmiechem oświadczał jednemu ze swoich przyjaciól, że tej soboty będzie tylko jego.I te czułe trzymanie sie za ręce.Oszaleję.Postanowilem iść pod prysznic,a następnie, położyć się i przespać z tym.Rozebrałem się, wziąłem czyste bokserki, spodnie dresowe i T-shirt i poczłapałem do łazienki.Zdjąłem z siebie bieliznę i wszedłem pod prysznic.Odkręciłem ciepłą wodę i stanąłem pod jej strumieniem,pozwalając jej spływać po moim nagim ciele.Opuściłem głowę pozwalając na swobodne skapywanie w dół, wody z moich włosów."W tą sobotę będę tylko Twój" , "W tą sobotę, będę tylko Twój" , "Będę tylko Twój, tylko Twój, Twój" ,nieustannie słyszałem w głowie jego słowa.Z tych wszystkich negatywnych emocji, uderzyłem kilka razy mocno, zaciśniętą, pięścią w ścianę.Poczułem duży ból.Na ręce pojawiła się krew.Umyłem się, opatrzyłem rękę, ubrałem i ogarnąłem pomieszczenie.Poszedłem do swojej sypialni się położyć.Leżałem na lewym boku, próbując zasnąć, ale nie mogłem przestać myśleć o tej sytuacji.Przekręciłem sie na plecy i zacząłem analizować sytuację.Naruto nie był gejem,do tego nie jest typem osoby, która skacze z kwiatka na kwiatek.Jest stabilny w uczuciach.Nie możliwe,aby tak szybko je zmienił, prawda? Prawda.Przecież powiedział, że mnie kocha, że oddał mi swoje serce.Ehhhh.....i co ja mam teraz zrobić?Napewno nie usnę.HUH...muszę się napić, najlepiej czegoś mocniejszego.Tak bardzo mocnego.Wstałem z łóżka i spowrotem się przebrałem w ubrania wyjściowe.Tym razem,miałem na sobie czarne, obcisłe jeansy, szary sweterek w serek, na nadgarstek założyłem skórzaną opaskę z ćwiekami.Zszedłem na dół ubrałem buty i skórzaną,ocieplaną kurtkę.Wyszedłem z domu,zamykając go i skierowałem sie do pobliskiego baru.

Po kilku minutach byłem na miejscu.Wszedłem do środka i skierowałem się do swojego, ulubionego stolika w rogu lokalu.O tej porze miałem pewność, że bedzie wolny.Usiadłem przy nim, uprzednio zdejmując kurtkę i kładąc ją obok na kanapie, gdzie i usadowiłem swoje sexsowne pośladki.Nie minęła dłuższa chwila, gdy obok pojawiła się skąpo odziana kelnerka, która odrazu zaczęła mnie kokietować, jednocześnie przyjmując zamówienie.Dzisiaj postawiłem na sprawdzoną, dobrą polską wódkę.Jak tylko złożyłem zmówienie, zbyłem dziewczynę bez słowa, nawet na nią nie patrząc.Wróciła po chwili z tacą na której znajdował się litr wódki, kieliszek, karton soku pomarańczowego i szklanka do niego, do popicia i przekąski typu : orzeszki ziemne, paluszki, ogórki kwaszone, pod które najbardziej lubię pić ten trunek.Gdy to wszystko znałazło się przede mną,odrazu chwyciłem kieliszek i butelkę, nalewając sobie do pełna i wypiłem.Gdy byłem w połowie butelki ktoś się do mnie dosiadł i zapytał czy może się dołączyć do picia tej butelki, a wzamian postawi następną, o ile tylko dam radę.Ja miałbym nie dać rady?Ponieważ, byłem już zdrowo podcięty z powodu szybkiego picia, zgodziłem się nie myśląc nad tym co robię i jakie mogą być tego konsekwencje.Dodatkowo, obraz już mi się rozmazywał i nie za dobrze widziałem, swojego kompana, ale słysząc jego imię na chwilę zesztywniałem.A mianowicie przedstawił  się jako Unachi Obito.

Przywołał kelnerkę i kazał przynieść drugi kieliszek i następną butelkę wódki, na co dziewczyna zaczeła protestować, mówiąc, że Ja już nie powinienem pić.Odpowiedział jej tylko, że to nie jej sprawa i kazał odejść, co nie chętnie wykonała.

Z tamtego wieczoru mam tylko przebłyski wspomnień.Jego dotyk na mojej nodze, pocałunki skaładane na mojej szyji i szczęce.Pamiętem, że opuściliśmy bar,ale nie pamietam jak i gdzie poszliśmy.Następnym wspomnieniem jest jak po wejściu do jakiegoś pokoju, najprawdopodobniej hotelowego, popycha mnie na ścianę i wpija się bardzo namiętnie w moje usta przez chwilę, próbuję go od siebie odepchnąć, ale on całuje tak podobnie do mojego Obito. W tam tym momencie nie myślałem o niczym, nie pamiętam jak i kiedy zostaliśmy w samych bokserkach, jak dotarliśmy do łóżka. Nie pamiętam jak zostałem pozbawiony bielizny. Za to ukazują mi się obrazy jak go liże, ssie, bierze głęboko do ust. Jak dochodzę z głośnym jękiem. Przypomina mi się, jak włożył pierwszy palec, to dziwne uczucie. Jak dokłada drugi, powoli mnie rozciągając, wypełniając, jak dokłada trzeci zaczynając mnie nimi pieprzyć. Wyraźniej pamiętam moment, gdy we mnie wszedł. Jednym, szybkim pchnięciem. Jak zaczyna się we mnie poruszać. Jak spuszczając się, wgryzł się w moje ramię. A teraz gdy powoli otwieram oczy i orientuje się gdzie jestem i w jakim stanie, zaczynam płakać. Dostrzegam przez łzy, kartkę złożoną na pół. Rozkładam ją i czytam. "Kakashi, byłeś wspaniały, jęczałeś tak głośno, że uciszałem Cię swoimi ustami, masz tak nieziemsko ciasny tyłek, że zerżnął bym Cię jeszcze kilka razy. Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy i będę mógł znów Cię wyruchać. Obito. "Cały czas z moich oczu leciały łzy goryczy, wstydu, bezsilności. Cały czas wyrzucałem sobie swój ohydny błąd. Zastanawiałem się, jak Ja teraz spojrzę w oczy Naruto. Wściekałem się i oskarżałem go o zamiar zdrady, a to Ja go zdradziłem. Zsunąłem się z łóżka i poczłapałem do łazienki, wszedłem do kabiny i odkręciłem zimną wodę. Stałem tak chwilę, powstrzymując szloch, lecz na marne. Gdy się wypłakałem z powodu własnej głupoty, wróciłem do pokoju i ubrałem się.

Wychodząc z tego przeklętego pomieszczenia, skierowałem się do wind. Zjechałem jedną z nich na dół i wolnym krokiem udałem się do recepcji w celu oddania klucza. Następnie opuściłem budynek. Pod hotelem był postój taksówek. Wsiadłem do jednej z nich i podałem adres domu mojego skarbu.  nie minęło nawet trzydzieści minut, a już stałem pod drzwiami domostwa państwa Uzumakich. Otworzyłem drewniane wrota i wszedłem do środka. Rozebrałem się i skierowałem do salonu. Zapalając światło, poinformowałem, osobę w nim przebywającą o moim powrocie. Tą osobą był aniołek. Cały zdenerwowany i wystraszony. Gdy mnie zobaczył zerwał się na równe nogi, o mało się nie przewracając. Podbiegł do mnie, oglądając mnie z każdej strony, czy, aby na pewno nic mi nie jest. Mój kochany aniołeczek martwił się o mnie, czekał na mnie, a Ja go zdradziłem. Pewna myśl wpadła mi do głowy, a mianowicie o nie mówieniu o wszystkim Naru. Moje kochanie nagłe się odezwało.

-Cholera, jasna. Jak Ty wyglądasz? Gdzieś Ty był całą noc? Ty wiesz jak Ja się martwiłem? Odchodziłem od zmysłów. Nie było Cię całą noc, dattebayo!-mówił coraz bardziej zły. Spuściłem głowę i dopiero wtedy się  odezwałem, mówiąc tylko jedno słowo "Przepraszam".

"Mój dręczyciel,nauczyciel"(KakaNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz