Rozmowa, zazdrość i złość!

462 23 34
                                    

Pov.Kakashi

Do domu dojechaliśmy w kompletnej ciszy. Podczas drogi, zerkałem na mojego aniołka, chcąc zacząć jakąś rozmowę, ale nie wyszło. Tyle rzeczy na raz chciałem mu powiedzieć na raz, że w końcu nie powiedziałem nic. Widziałem, że i on chciał zrobić to samo i tak samo jak ja, koniec, końców nie powiedział nic.

Weszliśmy do domu, zdjęliśmy wierzchnie okrycia i udaliśmy się do kuchni, słysząc, że tam znajduje się reszta domowników. Naru, jak zwykle w takich sytuacjach, dość głośno oznajmił swoje przybycie.

-Witajcie kochani, wróciłem, dattebayo!-zaraz słychać było w pomieszczeniu odpowiedzi innych.

-Cześć, młody. Jak było?

-Cześc, Naru.

-Cześć, synek.

-Cześć, skarbie. No siadaj i opowiadaj, jak było? Co robiliście? Wysypiałeś się? Odżywiałeś się odpowiednio? Nic Ci się nie stało? Siadaj, na pewno jesteś głodny.-Kushina, jak zwykle w takich sytuacjach, zasypała moje maleństwo pytaniami. Nie mogłem się na to nie uśmiechnąć pod maską, którą szybko ściągnąłem z twarzy, widząc jej wzrok.

Śmiać mi się chciało, jak Naruto z pełną buzią, starał się odpowiadać na wszystkie pytania Kushiny, które ta zadawała z prędkością karabinu maszynowego. Mój promyczek ;), był taki biedny w tamtym momencie. Nie raz i nie dwa przez to się zakrztusił i musiałem go klepać po plecach, ale i tak byłem zadowolony mogąc choć w ten sposób go dotknąć. Tak strasznie za nim tęsknie. Tak bardzo chciałbym go wziąć w ramiona. Przytulić, pocałować, ale wiem, że dopóki nie porozmawiamy i nie wyjaśnimy sobie wszystkiego, nie będę mógł tego zrobić.

Nadszedł czas na pożegnania. Najpierw dom opuściła Karin, która miała jechać do koleżanki na weekend. Następnie, posiadłość opuścił Nagato, tłumacząc, że jest umówiony i nie wie, kiedy wróci. Po jakiś czterdziestu pięciu minutach, przyszła kolej na pożegnanie się z Minato i Kushiną. Ona, jak to zwykle bywa w takich przypadkach, musiała przygotować całą listę telefonów, zakazów, nakazów i tym podobne. W końcu mój przyjaciel tego nie wytrzymał i mówiąc, że zaraz się spóźnią na samolot, wręcz siłą wyciągną ją z domu, a ja z moim liskiem w końcu zostałem sam. Postanowiłem odezwać się pierwszy.

-Emm...Naruto....czy....możemy porozmawiać. No wiesz, tak na spokojnie?

-Tak, możemy. Chyba nawet powinniśmy. Chodźmy do salonu.

-Salonu? A nie...-zamilkłem widząc spojrzenie Naru, lecz zaraz dodałem.

-Do salonu, tak, porozmawiajmy w salonie.

Gdy przeszliśmy do salonu Naru, ręką wskazał mi, abym usiadł na kanapie, a sam usadowił się na przeciwko mnie w fotelu. Gdy to zrobił, odezwałem się pierwszy.

-Promyczku ;) Na początek, pozwól, że ja zacznę. Chciałbym Cię jeszcze raz najmocniej przeprosić, błagać o wybaczenie. Ja naprawdę nie wiem co we mnie wtedy wstąpiło. Przecież wiesz jak bardzo Cię kocham. Ja już żyć bez Ciebie nie potrafię. Te ostatnie dni bez Ciebie, były koszmarem. Wiec błagam Cię, nie zostawiaj mnie, kochanie.

-To zależy tylko i wyłącznie od Ciebie, Kakashi. Od tego co teraz powiesz.....Myślisz, że mi było lekko. Mi również Ciebie brakuje i cholernie tęsknię za Tobą. Tak bardzo chciałbym się do Ciebie przytulić. Wiesz.....tylko, gdy z Toba śpię, nie mam koszmarów. Tak bardzo Cię kocham, że to co zrobiłeś i ta rozłąka, tak cholernie bolą.

-Naru, skarbie. Kochanie Ty moje, błagam......

-Dość, Kakashi. Jeżeli dalej chcesz być ze mną, musisz mi teraz wszystko wyjaśnić. Tylko, że chcę usłyszeć całą prawdę, słyszysz? Całą.

"Mój dręczyciel,nauczyciel"(KakaNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz