Ciche dni?

483 24 6
                                    

Pov.Naruto

Naprawdę tylko tyle ma mi dopowiedzenia? Ja tu odchodzę od zmysłów, wariuje, zamartwiam się, a ten tylko spuszcza głowę i mówi tylko przepraszam? Nie to chyba jakiś kiepski żart? Do cholery jasnej, co się takiego stało, że poszedł chlać na całą noc? I pytanie, gdzie i z kim?

-Wiesz co Kakashi, nie chce mi się z Tobą teraz rozmawiać. Poza tym muszę iść się szykować do szkoły. Ja w przeciwieństwie do Ciebie nie mogę sobie pozwolić na wolne.

Wyminąłem go udałem się do swojego pokoju. Wszedłem do środka nie zauważając, iż drzwi się nie domknęły. Miałem zamiar udać się do łazienki, gdy poczułem mocne szarpnięcie. Wpadłem w silne ramiona sprawcy czynu, a następnie mocno i brutalnie pocałowany. Próbowałem go odepchnąć, ale on jest silniejszy ode mnie. Poza tym, tak naprawdę bardzo mi brakowało jego ciepła, dotyku, pocałunków. Chciałem, aby mnie dotykał, chciałem czuć jego gorące pocałunki, ale nie po tym jak znikną na całą noc bez znaku życia. Nie po tym, że jak wrócił powiedział tylko "przepraszam". Byłem zły, tak cholernie zły.

-Kakashi, przestań. Nie mam ochoty, ani czasu. Muszę iść do  szkoły-powiedziałem, lecz to nie poskutkowało. Chciał znowu połączyć nasze usta, jednak Ja szybko odwróciłem głowę w bok. Jednak go to nie zniechęciło. Już po chwili, poczułem jego usta całujące moją szyję. Bardzo starałem się, aby z moich ust nie wydostał się żaden dźwięk. Jednak, jak to w takich sytuacjach bywa, kilka westchnień przyjemności, uciekło z moich ust.

-Nie mam zamiaru przestawać. Nigdzie nie idziesz, nie puszczę Cię. Zostaniesz ze mną.-powiedział bardzo zdecydowanie i powrócił do całowania mojej szyi. Chcąc go odepchnąć, położyłem dłonie na jego umięśniony tors i w tym samym momencie poczułem, jak przez całe moje ciało przechodzą dreszcze wywołane przyjemnymi doznaniami. On też to poczuł, bo jego kąciki ust, uniosły się do góry. Wiedział, że ma nade mną przewagę, że niedługo mu ulegnę. Pokierował nas w stronę mojego łóżka i ułożył mnie na nim, od razu zawisając nade mną i znowu całując. Nie mogłem na to pozwolić, dlatego spróbowałem go odepchnąć.Udało mi się jedynie sprawić by na moment przerwał całowanie i lizanie mojej szyi, tylko po to, aby złapać mnie za ręce i umieścić je nad moją głową. Jedną ręką je trzymał, drugą zaś umieścił na mojej klatce piersiowej, po której zaczął błądzić. Dłonią dotarł do mojego sutka, którego zaczął delikatnie ugniatać palcami, przez materiał koszulki, którą miałem na sobie. Z jednej strony, chciałem protestować, chciałem, aby przestał. Nadal byłem na niego wściekły za to, że zniknął bez słowa, za to w jakim stanie wrócił, że pił, za jego bezmyślny występek.

-Kakashi, Ja nie żartuję, nie chcę, nie mam ochoty, słyszysz?

-Kochanie, Twoje ciało mówi mi zupełnie co innego.-mówiąc to położył rękę na moim pobudzonym już penisie i zacisną na nim palce. Zaczął poruszać ręką, obciągając mi przez materiał bokserek, które miałem na sobie. Zębami ugryzł mnie nie za mocno w sutka, a następnie zassał go przez koszulkę, na co moje plecy, w brew mojej woli, wygięły się w delikatny łuk, a z ust uciekł zdradziecki jęk przyjemności. Przestał mnie pieścić, tylko po to, aby ściągnąć ze mnie bieliznę. Próbowałem za wszelką cenę do tego nie dopuścić. Wierciłem się, rzucałem, jednak na nic się to zdało. Już po chwili, moja bielizna wylądowała na podłodze, a on podciągną jeszcze moją koszulkę do góry, aby mieć dostęp do mojej klatki piersiowej, by ją pieścić ustami i językiem i powrócił, do obciągania mi. Wiłem się pod nim jak wąż, jęcząc coraz głośniej. Mimo, iż tego nie chciałem, było mi nieziemsko dobrze. Gdy tylko zauważył, że nie będę już stawiał oporu puścił moje nadgarstki i zaczął wyznaczać swoimi gorącymi ustami i wilgotnym językiem, ścieżkę w dół. Nie bawił się ze mną, tylko odrazu pochłoną mojego całego penisa w gorące i wilgotne wnętrze swojej jamy ustnej  i mocno za ssał. W tym momencie, myślałem, że oszaleję z rozkoszy jaką czułem. Jęknąłem przeciągle i wplotłem swoje palce w jego szare, miękkie, gęste włosy i zacisnąłem na nich, na pewno sprawiając mu ból. Nie zaprotestował, nawet nie jęknął, tylko dalej poruszał szybko głową przyjmując mojego kutasa bardzo głęboko w swoje ust. Na dodatek Ja jeszcze dociskałem jego głowę do swojego krocza, nadając mu odpowiedni dla mnie rytm. Nagle poczułem, jak bez żadnego przygotowania, wkłada we mnie od razu trzy palce i natrafia na mój czuły punkt. Wygiąłem się mocno, odrzucając głowę w tył i krzyknąłem z rozkoszy jak i z bólu. Przez chwilę poruszał nimi w moim wnętrzu, by za chwilę je wyjąć i wsadzić swoje przyrodzenie. Nawet nie wiedziałem, kiedy zdążył rozpiąć i opuścić spodnie. Poruszał się bardzo szybko i wchodził do samego końca. Wiedziałem, że coś jest z nim dzisiaj nie tak, ale nic nie mogłem zrobić. Jednocześnie sprawiał mi przyjemność, jak i ból. Każdą komórką swojego ciała, czułem, że jestem blisko, obaj jesteśmy. Kakashi jęczał głośno, w ogóle się niczym nie przejmując. Jeszcze bardziej wzmocnił swoje ruchy. Pod powiekami robiło mi się ciemno, cały świat do okoła wirował. Przy każdym pchnięciu trącał moją prostatę, przez co, przez moje ciało przechodził elektryzujący prąd. Załapał za mojego penisa i zaczął poruszać na nim ręką, tego było już dla mnie za wiele. Doszedłem z krzykiem, wyginając mocno swoje ciało w łuk, a Kakashi, złapał mnie mocno za biodra i wykonał jeszcze kilka wręcz brutalnych pchnięć, po czym osiągną spełnienie w moim wnętrzu. Prawie przez cały akt, między jękami, powtarzał mi, jak bardzo mnie kocha, jak bardzo mnie pragnie. Mówił jaki to Ja jestem cudowny. Zanim ze mnie wyszedł, wisiał nade mną z zamkniętymi oczami i uspokajał swój szaleńczy oddech, a z moich oczu poleciały łzy. Czułem się brudny, wykorzystany. Posiadł mnie, mimo moich protestów. Otworzył swe oczy i pochylił się nade mną, chcąc pocałować, jednak zamarł widząc moje łzy i grymas bólu i zniesmaczenia na mojej twarzy. Bardzo delikatnie ze mnie wyszedł i chciał położyć się obok i mnie przytulić. Nie pozwoliłem na to. Jak tylko poczułem, iż mam możliwość ruchu, szybko, pomimo ogromnego bólu w dolnych partiach ciała, poderwałem się na nogi. On, zaraz za mną zrobił to samo. Chciał do mnie podejść, powiedzieć coś, ale mu na to nie pozwoliłem. Gdy był już blisko mnie, wykonałem cios w jego szczękę. Był tak silny, że  Kakashi, aż się przewrócił. Patrzył na mnie z niezrozumieniem, trzymając się za miejsce uderzenia.

-Na......-chciał coś powiedzieć, lecz Ja zrobiłem to pierwszy.

-Nie rozumiesz słowa nie!-mówiłem, cały roztrzęsiony z targających mnie emocji.

-Ale......przecież......było Ci dobrze. O co Ci-znowu nie dałem mu dokończyć.

-To, że mimo wszystko mi staną, nie oznaczało, że chciałem to robić. Jasno i wyraźnie, powiedziałem Ci, że nie chcę, że nie mam ochoty, a Ty mimo wszystko i tak to zrobiłeś. A teraz wyjdź.

-Skarbie, Ja.........

-Powiedziałem, wyjdź! Wyjdź z mojego pokoju! Nie chcę Cię na razie widzieć!

-Naru, kochanie, proszę nie! Porozmawiajmy-chyba dopiero teraz do niego dotarło, co zrobił.

-Nie teraz, Kakashi. Później. Wyjdź.

-Dddobrze, skarbie, skoro właśnie tego chcesz.

- Tak, właśnie tego chcę.-oznajmiłem mu, a on podniósł się i wyszedł bez słowa.

Udałem się do łazienki, biorąc czyste rzecz ze sobą. Umyłem się, ubrałem, zmieniłem pościel i położyłem się. Nie miałem zamiaru iść do szkoły w takim stanie. Zwinąłem się w kłębek i zacząłem szlochać. Zastanawiałem się co teraz będzie. Wiedziałem, że musimy poważnie porozmawiać, najlepiej jeszcze dziś, lecz nie miałem na to ani ochoty, ani siły. Czy czekają nas teraz ciche dni? Nie wiem. Nawet nie wiem kiedy usnąłem.

"Mój dręczyciel,nauczyciel"(KakaNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz