Nerwowe śniadanie!cz.2

590 40 9
                                    

Pov.Naruto

Czy ona naprawdę nas nienawidzi?Czym sobie,na to zasłużyliśmy?Takie i podobne myśli,krążyły mi po głowie,gdy zatakowałem własną siostrę.Gdy złapałem ją za szyję,zaciskając na niej dość boleśnie palce,jednocześnie popchnąłem ją na ścianę,w którą udzerzyła z impetem.Zanim kto kolwiek zdążył zareagować wysyczałem do niej wściekle.

-I co kurwa,teraz już nie jesteś taka wyszczekana suko!Już nikomu nie ubliżasz i nie życzysz śmierci,a może powinienem ci pokazać jak się taka osoba czuje.-syczałem do jej ucha,powoli zaciskając palce,coraz mocniej na jej szyji,przez co zaczęła się powoli dusić.Za swoimi plecami usłyszałem krzyk rodziców i brata.

-Naruto!!!Naruto,puść ją!!!Naru,proszę uspokuj się!!!-Mówił zdenerwowany mój brat,dobrze wiedząc do czego jestem zdolny w tym stanie,lecz nie reagowałem na jego prośby.Spróbował więc mnie od niej odciągnąć siłą,na co mocniej zacisnąłem palce na jej szyji,a ona zaczęła chrapliwie łapać powietrze do płuc.W tedy brat mnie natychmiast puścił,a ja poluzowałem uścisk.Podszedł do nas tata,co zaobserwowałem kontem oka,położył mi rękę na ramieniu i odezwał się,o dziwo spokojnie,łagodnie wręcz.

-Naruto,synu,proszę puść Karin.-Z początku nie zareagowałem na jego słowa,dlatego wzmocnił chwyt swej dłoni zaciskając powoli coraz mocniej palce.Pewnie będę miał siniaki,ale poskutkowało.Zacząłem się uspokajać,poluźniłem uścisk na gardle dziewczyny,dzięki czemu nabrała duży chałst powietrza i zaczęła pokasływać.Gdy już wmiarę doszła do siebie i poczuła się pewniej,no bo tata i brat ją obronią w razie czego,znowu zaczęła milić ozorem.

-Ty jesteś jakiś nienormalny,powinno się ciebie zamknąć w zakładzie psychiatrycznym.Jeszcze lepiej by było cię odstrzelić.Takie potwory jak ty powinno się odrazu zabijać.Ciebie i tych twoich popierdolonych przyjaciół.Nasi rodzice od razu po twoich narodzinach powinni się ciebie pozbyć,ale ta czerwona stara,wredna ropuszyca by się nie zgodziła.Śmieciu ty,degeneracie jeden,jej też przydało by się pozbyć b...ekh...ekh..ekh.przerwała,ponieważ moje palce,których nie zabrałem do końca z jej szyji,zacisnęły się ponownie,tylko mocniej.Tego było już za wiele.

-Ty szmato jedna,dattebayo!Myślisz,że kim ty kurwa jesteś,co?Mnie możesz obrażać do woli,ale od mamy i moich bliskich wara bo zabiję,zabiję jak psa,zabiję cię jeśli jeszcze raz usłyszę jak obrażasz naszą mamę,kobietę,która wydała cię na świat,rozumiesz?Należy jej się szacunek.Co ona ci takiego zrobiła,co?Czym sobie zasłużyła na takie słowa i kompletny brak szacunku ze strony swojej córki.Tym,że wypłakiwałaś się jej na ramieniu,gdy ktoś cię w jaki kolwiek sposób zranił,czy tym,że siedziała z tobą nocami gdy byłaś chora i opiekowała się tobą,ach nie...wiem,pewnie tym,jak dzień,w dzień przez trzy tygodnie siedziała z tobą do późnych godzin nocnych,pomagając ci ponadrabiać zaległości w nauce,aby jak najlepiej poszedł ci egzamin,i abyś dostała się do wymarzonej szkoły,tak,to napewno o to chodziło,dattebayo!

Tata,przez cały ten czas zaciskał palce na moim ramieniu,jednak nie próbował niczego innego,bo to tylko pogorszyło by sprawę i naprawdę zrobił jej krzywdę,a tak będzie miała tylko sinaki.W brew pozorom,panowałem nad tym,aby ją bolało,ale nie wyrządzało większej krzywdy i zdaje się,że tata doskonale o tym wiedział,bo tylko trzymał dłoń na moim ramieniu i w razie gdy przesadziłem,zaciskał na nim palce.Nagle za plecami usłyszałem głos brata.

-Kakashi,stój,nie podchodź bo tylko pogorszysz sprawę.Tata wie co robi,da sobie radę,naprawdę!-No to pięknie.Zupełnie zapomniałem o naszym gościu.Pewnie po tej akcji ma mnie za wariata i nie będzie chciał mnie znać.Ehhh...ja to mam pecha.Zakochałem się,a i tak nie będę mógł być z ukochanym i nie dlatego,że on jest już w związku,ale dlatego,że będzie się mnie bał,dattebayo.

"Mój dręczyciel,nauczyciel"(KakaNaru)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz