5. Because of yesterday

748 47 1
                                    

Pov. Brooklyn
Wstałem rano o godzinie 8 : 30. Nie słyszałem żadnych głosów co oznaczało, że chłopaki jeszcze śpią. W pewnym momencie przypomniało mi się że Andy był wczoraj na randce z Rye'm. Zajrzałem do jego pokoju, ale to co zobaczyłem było najsłodszą rzeczą jaką zobaczyłem w życiu. Rye leżał wtulony w Andy'ego a Andy trzymał rękę na policzku Rye'a, o nie co za słodkości. Wyciągnąłem telefon i zrobiłem im zdjęcie. Nie mogłem, po prostu nie wytrzymałem.
Zeszłem na dół po śniadanie. Nawet Biscuit jeszcze spał co się rzadko zdarza. Usiadłem przy stole z herbatą i goframi przeglądający Social media gdy w kuchni zjawił się Jack.
- Dzień dobry Jacky
- Hej, hej - odpowiedział zaspany
- No mogłem się tego spodziewać. To za wczesna godzina dla Ciebie Jack.
- Masz rację jednak jest zbyt jasno żeby iść się jeszcze przespać
- A no tak. Właściwie też bym nie mógł już zasnąć, później sobie dośpisz- powiedziałem z uśmiechem biorąc łyka herbaty.

Pov. Rye
Otworzyłem oczy i poczułem coś ciepłego na policzku. Rozbudziłem się bardziej I zobaczyłem że to ręka Andy'ego. A no tak przecież wczoraj się spytałem czy mogę z nim spać. Andy wyglądał tak uroczo, byliśmy do siebie przytuleni więc gdybym się za bardzo ruszył obudziłbym Go, ale chciało mi się do toalety. Lekko szturchnąłem blondyna, ale on ani się drgnął.
- Andy, Andy...Andrew! - krzyknąłem na co ten otworzył szybko oczy
- Co się drzesz Ryan?
- Puść mnie muszę do toalety, albo w przeciwnym razie będziesz to sprzątał.
- Dobra, dobra
Poszedłem za potrzebą, gdy skończyłem zobaczyłem że Andy nie ma zamiaru wstawać z łóżka i dalszym ciągu ma zamknięte oczy.
- Andy. Wstajemy - pogłaskałem go po ramieniu
- Nie chcę. Rye...gardło mnie boli.
O Nie! Pewnie moje słoneczko się przeziębiło przez ten wczorajszy deszcz.
- To pewnie przez wczoraj. Zaraz przyniosę Ci herbatę. - powiedziałem zmartwiony zbiegając na dół.
W kuchni siedział Brook I Jack rozmawiali o czymś, gdy mnie zobaczyli wpadajacego jak torpeda do kuchni przerwali I skierowali wzrok na mnie.
- Rye. Co się dzieje? - zapytał zdziwiony Jack
- Andy się chyba przeziębił. Mówi że boli go gardło. To pewnie po wczoraj.- odparłem zalewając herbatę wrzątkiem
- A no tak. On ma taką słabą
odporność - powiedział Brook opierając się na ręce.
- Dzień dobry! - do kuchni wszedł Mikey
- O! Jest I On! - powiedział Jack na co wybuchnęliśmy śmiechem
- A co to takiego Ja? - zapytał Mikey
- No ty, to Ty- powiedział Brook
- Aha - powiedział zdziwiony Mikey
- To jest Jack, tego nie ogarniesz - powiedziałem na co chłopaki się zasmiali.
Poszedłem na górę dać mojemu chłopakowi herbatę
- Dziękuję kochanie
- Andy. Nie masz gorączki? Jesteś cały gorący - stwierdziłem dotykając jego czoła
- No nie wiem , a co ja termometr?
- Hahaha. No nie. Poczekaj przyniosę
- Zeszłem na dół ponownie I sięgnąłem do szafki. Obdarzając pozostałych tylko przelotnym spojrzeniem
- Proszę bardzo. - podałem mu termometr
- Rye nie musisz tu tak ze mną siedzieć dam sobie radę a poza tym to jak będę czegoś potrzebował to Cię zawołam
- Ale ja lubię się Tobą opiekować kruszynko
- A ja nie chce żebyś się zaraził - powiedział Andy trochę zasmucony
- Wolę żebym ja był chory niż Ty
- Nie Rye. Dam sobie radę sam.
- Ja wiem, ale chcę Ci ozszczędzić wysiłku. Nie przemęczaj się, ja mam silną odporność nie zaraże się. - uparłem się I usłyszałem termometr
- Ile masz temperatury?
- Czekaj...ups. 38.4
- No i widzisz idę po tabletki na gorączkę, a ty się stąd nie ruszaj.
Biedny Andy, rozchorował się mój aniołek, a chciałem już z nim iść na kolejną randkę w inne miejsce za kilka dni. No nic. Przełoży się na następny tydzień. Mam tylko nadzieję że to nic poważnego.
Wróciłem z tabletkami I podałem je chłopakowi. Potem poszedłem się ubrać. Wybrałem ciemną różową bluzę i czarne spodnie

Będę siedział przy Andy'm tyle ile będzie trzeba

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Będę siedział przy Andy'm tyle ile będzie trzeba. Nigdy go nie zostawię po mimo to że mówi że da sobie radę. Będę z nim Tak długo aż będzie miał mnie dosyć.
~ Timeskip godzina 17 ~
- Rye. Trochę chcę mi się spać- powiedział Andy z pół zamkniętymi oczami I zachrypniętym głosem
- To się połóż I śpij. Ja tu będę przy tobie
- No dobra.
- Dobracnoc
Andy zamknął oczy i już po chwili zasnął, a ja myślałem dlaczego akurat on musiał zachorować. Wiem jak mu ciężko gdy jest chory. Co noc ma problemy z oddychaniem I ciągle kaszle przez co jest nie wyspany i ma zły humor. Myślę że nie obejdzie się bez antybiotyku.

No to tyle.
Osobiście sądzę że ten rozdział jest nudny, ale chcę was uszczęśliwić wstawiając coś.
Chcę wam też podziękować że dopiero zaczęłam swoją przygodę z wattpadem a mam już prawie 100 odczytów. Może nie jest to zbyt duża liczba, ale jednak mnie uszczęśliwia.
Do następnego
Pa 😘

One Reason | RANDY | RoadTrip |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz