26. This is not The end

364 31 0
                                    

Pov. Rye
Wstałem chyba o 12. Andy nadal spał. No muszę przyznać, że zaszeliliśmy więc nie zdziwię się jeżeli będę jedynym który wstał. Wchodziłem na dół gdy usłyszałem głos
- Rye. Czekaj - To Jack
- Hej. Myślałem, że wstałem tylko ja
- No nie tylko Ty ale wcale się nie dziwię że tak późno bo była niezła zabawa
- Najlepsze urodziny w moim życiu
- Domyślam się- powiedział z usmiechem patrząc na moja dłoń gdzie znajdował się pierścionek zaręczynowy od Andy'ego
- Tak bardzo go kocham - wyszeptałem
- Wiem Rye, wiem też że Andy kocha Ciebie tak samo
Uśmiechnęliśmy się do siebie i zabraliśmy się za przygotowywanie śniadania.
W kuchni zjawili się pozostali. Nakarmiłem jeszcze Biscuit'a i usiadłem do stołu. Po skończonym posiłku stwierdziliśmy że pójdziemy gdzieś wszyscy razem. Tylko jest problem...Nie mamy pojęcia gdzie.
- Kręgle! - rzucił Brook
- Nie to już było- dodał Mikey
- Mam złe wspomnienia po tym co się działo po nich - powiedziałem
- A to nie było po trampolinach? - zapytał Jack
- Kiedy kolwiek się to działo nie chce tego wspominać. Dobra? - powiedziałem
- Okej. Spokojnie Ryan. To może mini golf? - zapytał Mikey
- Jak dla mnie super - odpowiedział Andy z uśmiechem
Poszliśmy na mini golf. Graliśmy chyba cały dzień i byliśmy wyczerpani więc postanowiliśmy przenocować w pobliskim hotelu. Ja miałem pokój oczywiście z Andy'm, no i Jacklyn, Mikey z Hailey a Alex z Robbie'm. Może nie do końca im pasuje, ale sorry chłopaki, tak musi być.
- Andy idziemy spać?
- No - powiedział ledwo żywy
Położyliśmy się i wtuleni w siebie zasnęliśmy. Rano obudziło nas walenie w drzwi.
- Randy! Wstawać! Halo?!
- Czego ten pajac chcę od rana? - powiedział Andy słysząc głos Brook'a
Otworzył drzwi po czym dostał zimną wodą w twarz. Próbowałem uciekać, ale blondyn mnie dopadł robiąc to samo.
- To poniedziałek wielkanocny czy co? - zapytałem że śmiechem
- Nie, ale idealny sposób żeby się obudzić- dodał Brook
- Dobra już stop bo jestem mokry a ta woda jest zimna idioto - powiedział Andy który przed chwilą przestał się śmiać
- To nie koniec - powiedział Brook z uśmiechem. - Idziemy potem na basen?
- Dobra. - powiedziałem
- Rye. Musimy? - zapytał Andy
- No nie musimy ale ostatnio jak byliśmy we dwoje to się nie wyszalałeś zbytnio. Chcę z Tobą zjechać na zjeżdżalni- powiedziałem entuzjastycznie
- O Nie! Ryan koniec z tymi głupimi pomysłami. No way
- Andy nie bój się. Będę z Tobą proszę
- Mmmm...No dobra. Pomyślę
Uśmiechnąłem się i pocałowałem go po czym ruszyliśmy w stronę restauracji udając się na śniadanie.
- Jack nie ładuj tyle- uspokajał go Brooklyn
- Głodny jestem - powiedział Jack
- Tak. Wiem, ale potem tego nie zjesz.
- To Mikey zje - zasmiał się
- A co ja śmietnik?- oburzył się brunet
- Hahaha - zasmiał się
- Nie, ale możesz być- dodał Jack
Właśnie tak wyglądają śniadania w naszym zespole. Witajcie w RoadTrip!
Po śniadaniu poszli się przebrać i poszliśmy na basen tak jak mówił wcześniej Brook. Andy jak zwykle nie chciał po prostu nie umie pływać. Mogę go nauczyć ale on nawet nie zamierza wchodzić do wody, jedyne co robi to siedzi w jacuzzi.
- Jack nie chlap mi w oczy baranie - zasmiał się Brooklyn
- Andy chodź na zjeżdżalnie - powiedziałem łapiąc go za rękę
- Nie, boję się
- Zjedziesz ze mną- popatrzyłem mu w oczy
- N-no dobra... - odpowiedział z rezygnacją
Zjeżdżalnia była dosyć szeroka więc zmieściliśmy się na niej oboje. Andy się do mnie przytulił gdy zobaczył jak długa ona jest I ile zakrętów musimy przebyć. Widziałem jak bardzo jest wystraszony.
- Gotowy? Jak bardzo się boisz to nie musisz
- Nie będę tchórzem. Jedziemy Rye
- Na pewno?
- T-tak
Ruszyliśmy. Cały czas trzymaliśmy się za ręce, a Andy nie wyglądał na wystraszonego. Śmiał się. Gdy byliśmy już przy końcu zaczął się bać więc odłączyłem się od niego żeby zjechać szybciej na dół położyłem się. Chciałem go złapać żeby mi się nie utopił bo bym tego nie przeżył.
- Rye!
- Złapie Cię spokojnie
Już po chwili trzymałem go mocno przytulając
- I jak było?
- Nawet fajnie
- No widzisz
- Z Tobą niczego się nie boję- powiedział i mnie pocałował
Andy już się zmęczył więc postanowiliśmy wracać ale Jacklyn jak to Jacklyn więc zostali jeszcze się trochę 'powściekać'.
Weszliśmy do naszego pokoju po czym stwierdziliśmy, że Andy przebierze się w łazience a ja w pokoju bo nie chciało mi się czekać.
Po tak męczącym dniu zasnęliśmy od razu.

Macie kolejny
Niedługo kończę książkę.
Nie wiem czy będzie kolejna zależy czy ktoś będzie czytać
Do następnego
Pa 😘

One Reason | RANDY | RoadTrip |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz