6. I hope that...

623 42 3
                                    

Pov. Andy
Wstałem jako pierwszy co się rzadko zdarza, ale przez chorobę nie mogę spać spojrzałem na zegar na ścianie który wskazywał godzinę 5 : 13.
O losie, naprawdę?
Obróciłem się na drugi bok i oczywiście Rye stwierdził że będzie spać ze mną mimo moich sprzeciwów, bo nie żeby potem on był chory. Ale Rye to Rye zrobił jak uważał.
Chciałem jeszcze pospać, ale sen coś długo nie przychodził i w taki oto sposób przeleżałem godzinę wpatrując się w sufit. Poczułem, że zaraz kichnę...O nie! Tak jak myślałem po moim kichnięciu obudził się Ryan.
- Przepraszam że Cię obudziłem, ale musiałem- powiedziałem że smutkiem w stronę zmęczonego Rye'a
- Nic się nie stało Andy. Powiedziałem przecież, że będę przy tobie by Ci pomagać.
- A nie czujesz się chory czy coś?
- Nie. Jest w porządku. Lepiej powiedz jak ty się czujesz?
- Wciąż nie za dobrze bo wczoraj jeszcze nie miałem kataru
- Pójdę Ci po krople do nosa i
chusteczki - powiedział Rye z troską. Co ja bym bez niego zrobił
- Jestem już. Przyniosłem co trzeba
- Dziękuję- powiedziałem wyciągając chusteczkę
- Rye. Bo trochę mi zimno. Mógłbyś...- przerwał mi przytulając mnie mocno I zarzucając na nas koc.
- Lepiej?
- Zdecydowanie
- Chciałbym Cię pocałować, ale masz sprzeciwy ku temu więc nie będę się narzucał- oznajmił Ryan
- Bo nie chcę Cię zarazić
- Aj tam od razu zarazić. Mam silną odporność. Pamiętasz jak wszyscy byliście chorzy a ja latałem wam z lekarswami I nic mi nie było?
- No w sumie...
- No właśnie- już nic nie dodał tylko położył rękę na moim policzku i mnie pocałował
- Teraz szybciej wyzdrowiejesz - powiedział zadowolony
- No ja myślę- odpowiedziałem opierając się o ramie Rye'a
- Połóż się jeszcze spać. Jest tak wcześnie
- Nie zasnę. Mam zatkany nos -
Rye wziął krople i zaaplikował mi je. To było słodkie ale mam 24 lata i umiem się sam sobą zająć jednak Rye to już trochę przesadza.
- Coś jeszcze?
- Nie trzeba. Położę się spać pod jednym warunkiem
- Słucham
- Ty też się położysz bo widzę, że jesteś zmęczony
- Ale mogę z Tobą?
- Już nie wnikam gdzie I z kim po prostu śpij bo przyda Ci się tak samo jak mi
- Ok. Przykrył nas kołdrą i mnie przytulił.
Obudziłem się ponownie tym razem o 10 : 28, ale Rye'a już ze mną nie było. Chciałem wstać ale pomyślałem że to nie jest dobry pomysł bo Rye się nieźle wkurzy. Czasem zachowuje się jakby był moją mamą. Mówi mi co mi wolno a czego nie, a właśnie szczególnie jak jestem chory. Bardzo się o mnie martwi. Rozumiem.
- Andyś, przyniosłem Ci herbatę i tosty. - powiedział Rye wchodząc do mojego pokoju
- Ojejku. Rye nie musiałeś
- Wiem, ale chciałem
Mówiłem już jak bardzo go kocham?
Mam szczęście że jest ktoś taki jak Rye w moim życiu. Dzięki niemu czerpie radość z każdego dnia, a od kiedy jest moim chłopakiem to lepiej już chyba być nie może ❤
- Mam nadzieję że będziesz się jutro czuł lepiej po tych tabletkach.
- No chciałbym
- Wiem. Ja też chciałbym żebyś był zdrowy. Będziemy chodzić na randki i na spacery i gdzie tylko chcesz.
- Ej chłopaki. - do pokoju wpadł Jack.
- Za tydzień mamy jakiś koncert charytatywny. Ktoś mi powie jak to się stało?
- Jack...serio? Wiemy o tym od 2 tygodni, a ty się dowiadujesz dopiero teraz?
- Blair ostatnio u nas był I nam o tym powiedział. Gdzie ty byłeś? - dodałem
- A nie wiem. Chyba odleciałem
- Zapewne tak. Ale lepiej do niego zadzwoń I powiedz że Andy jest chory. Słabo widzę ten koncert jeśli Andy nie wyzdrowieje to myślę że to nie wypali.
- Daj spokój za tydzień powinno być lepiej- uspokoiłem zmartwionego Ryan'a
- Miejmy taką nadzieję, ale dam mu znać w razie W - powiedział Jack po czym opuścił pokój
- Myślisz że wyzdrowieje?
- Powinieneś. Pójdę do apteki kupić jakieś lekarstwa i powinno Ci pomóc. Jutro będzie tylko lepiej. - przytulił mnie i wyszedł.
Zamknąłem oczy, wydawało mi się, że na chwilę jednak po chwili poczułem czyjś dotyk. Był to Mikey.
- Andy. Rye wrócił a ja mu powiedziałem że śpisz to kazał mi Cię obudzić. Więc tak zrobiłem
- Serio spałem?
- Tak, ale podejrzewam że nie długo. Rye zaraz do Ciebie przyjdzie
- Dobra. To poczekam
Tak jak powiedział Mikey tak za 10 minut zjawił się Ryan.
- Andy, mam dla Ciebie syrop ten co kiedyś brałeś I w 2 dni Ci się polepszyło więc warto teraz też spróbować. - oznajmił Ryan
- Dobra. Wszystko przeżyje byle by wyzdrowieć
- No tak
Wziąłem wszystkie leki a potem z  Rye'm obejrzałem zaległe odcinki "Riverdale" i około 23 poszedłem spać.

Na dzisiaj tyle.
Jutro będzie coś ciekawszego. Andy już będzie nam zdrowieć i akcja się będzie rozkręcać
Do następnego
Pa😘
Ps. Chcecie żebym dodała jeszcze Jacklyn?

One Reason | RANDY | RoadTrip |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz