Pov. Mikey
Nikt z nas nie ma pojęcia co się dzieję z Andy'm. Bardzo się o niego martwimy i chcemy mu jakoś pomóc. Rye najbardziej to przeżywa. Ciągle siedzi z nim w jego pokoju i stara się jak może żeby blondyn lepiej się poczuł jednak bez skutku. Oby nie było jeszcze gorzej, Ryan by się totalnie załamał. Już teraz nie śpi w nocy i się denerwuje. Nie przychodzi na jedzenie do kuchni, a jak musi na chwilę opuścić pokój Andy'ego, zostawić go samego to prosi Brooka aby z nim posiedział przez ten czas. Rye nie śpi w swoim pokoju...śpi z Andy'm. Boi się że coś mu się stanie jak nie będzie go w pobliżu. Troszczy się o niego naprawdę ale wciąż mu powtarzam że musi odpocząć a z Andy'm może posiedzieć ktoś inny jeśli boi się go zostawić samego chociaż on sam zapewnia że nic mu nie będzie...Rye się nie zgadza, ale Andy też się o niego martwi co w jego stanie wcale mu nie sprzyja. Już nie wiem jak do niego przemówić. Nawet Robbie próbował...nic.Pov. Rye
Drugi dzień.
Andy wciąż czuje się nie najlepiej, a ja jestem padnięty I nie widzę życia po za pokojem blondyna i jego smutnym wyrazem twarzy. Chciałbym zobaczyć jego uśmiech. Brakuje mi go. Zawsze był idealnym dopełnieniem mojego dnia I potrafił mnie pocieszyć.
- Jak się czujesz Andy? - zapytałem zmartwiony
- W-wciąż nie jest za d-dobrze. Rye i-idź odpocząć dam so-obie radę- oznajmił ciężko oddychając.
- Nie ma mowy. Nigdzie nie idę teraz najważniejsze jest twoje zdrowie. Nie odstąpię Cię na krok.
- P-proszę Ryan. Nie pomagasz w ten sposób. Też się o Ciebie martwię, że p-przeze mnie jest z-zmęczony i smutny. Odpocznij z-zrób to dla mn-nie
- Nie chcę Cię opuszczać. Andy jesteś dla mnie najważniejszy I wcale nie jesteś dla mnie problemem. Będę przy tobie zawsze - głos mi się łamał
- Ja r-rozumiem, ale trochę przesadzasz. Nie chcesz sobie odpocząć? Ch- chociaż połóż się w moim łóżku i się prześpij. N-nie spałeś...c-całą no-oc. Rye...
- Obok Ciebie? No dobra. Ale...obudź mnie jak coś się będzie działo
- T-tak...
W taki sposób położyłem się obok mojego kwiatuszka I próbowałem zasnąć kiedy w końcu zamknąłem oczy i spałem.Pov. Andy
Rye śpi. Ma spokój. Nie chcę być jego problemem. Zawsze jak coś mi się dzieję to Rye musi na tym cierpieć bo się najbardziej martwi. Wiem że jest moim chłopakiem i mnie kocha, ale poradzę sobie sam to tylko astma nic poważnego.
Wykorzystując to że brunet zasnął wyszedłem powoli z mojego pokoju kierując się na dół. Chciałem coś się napić ale nie chciałem budzić Rye'a więc wezmę sobie szklankę wody i butelkę żeby nie trzeba było chodzić tam I z powrotem. Położyłem wymienione wcześniej przedmioty obok mojego łóżka. Skorzystałem jeszcze z toalety i wróciłem na moje 'miejsce ' - łóżko. Rye dalej spał więc nie będę mu przeszkadzać pójdę do Jack'a, on I tak się pewnie nudzi. Ja się wcale za dobrze nie czuje ale może trochę ruchu dobrze mi zrobi.
- Jack. M-masz chwilę?
- Andy? Wracaj do pokoju. Gdzie Rye? Co ty tu w ogóle robisz? - zapytał Jack
- P-przyszłem do Ciebie bo mi się nudzi. Rye zasnął bo mu kazałem o-odpocząć. Nie mam nic do r-roboty. Jaaaaack. - powiedziałem przeciągając samogłoskę
- Nie Andy. Wracaj do pokoju bo coś Ci się jeszcze stanie. Proszę
- Yyyh... - odszedłem bez słowa
- Andy! Czemu chodzisz? Wracaj do łóżka! Pomóc Ci w czymś? - usłyszałem głos Brooka
- Ja pierdziele. Czy w-wy musicie mnie traktować jak człowieka k-który nie da sobie r-rady z niczym?
- Chcemy Ci pomóc żebyś się nie przemęczał- dodał Jack że swojego pokoju
- Andy idź się połóż i wołaj nas jak czegoś będziesz potrzebował- oznajmił Brook
-Ale j-ja sobie dam radę. N-nie musicie sobie zawracać mną g-głowy
- Co tu się...Andy! Wracaj do łóżka! Teraz! - obudził się Ryan
- Przez wasze krzyki obudziliście Rye'a. O-on miał spać!
- Andy nie denerwuj się. Kładź się do łóżka- powiedział Rye łapiąc mnie za rękę
- Jak mam się nie denerwować skoro w-wszyscy traktują mnie j-jakbym miał umierać I nie mogę być samodzielny. T-ty jesteś przeze mnie z-zmęczony i przygnębiony. Dlaczego ja zawsze muszę być problemem?! - Nie wytrzymałem. Po prostu zacząłem płakać I pobiegłem do swojego pokoju zatrzaskujac drzwi z hukiem. Osunąłem się po ścianie I już nie hamowałem łez. Płakałem jak małe dziecko. Jestem beznadziejny.Pov. Rye
Andy nie jest problemem I nigdy nie był ani też nie będzie. Jeszcze się denerwuje i przed chwilą biegł. On nie może się tak przemeczać. Andy teraz siedzi w swoim pokoju i płacze. Nie chcę mnie wpuścić. Co ja mam robić? Chcę mu pomóc.
- Andy proszę wpuść mnie! - waliłem w drzwi
- Idź s-sobie. Nie chcę Ci sprawiać pro-ob-lemów. - odpowiedział ledwo słyszalnym łamiącym się głosem.
- Andy. Nie sprawiasz mi problemów. Chcę Ci pomóc
- Nie potrzebuje pomocy - powiedział jeszcze ciszej na jednym oddechu
- Wpuść mnie albo wejdę oknem. Co z tego że pokój jest na piętrze.
- Nie zrobisz t-tego
- Chesz się przekonać? Jak mi się nie uda to najwyżej spadnę I się zabiję- powiedziałem z nadzieję że to zadziała. Drzwi się otworzyły I zobaczyłem w nich zapłakanego blondynka.
- Andyś- przytuliłem go na co się bardziej rozpłakał po czym poczułem łzę na moim policzku. Też płakałem.
- Kochanie. Nie jesteś sam a przez wszystkim nie jesteś problemem. Zawsze będę przy tobie by Ci pomagać I Cię wspierać. Nigdy Cię nie opuszczę jesteś moim jedynym powodem do uśmiechu i życia. Kocham CięPov. Andy
Nie wierzę Rye zacytował właśnie słowa mojej piosenki. Przecież jej nie słyszał a czuje to samo do mnie co ja do niego. Wtulilem się w niego. Nagle poczułem się słabiej i odparłem się o Rye'a po czym oboje usiedlismy na podłodze a Ryan wciąż trzymał mnie w swoich objęciach. Poczułem że odpływam. Coraz ciężej mi się oddychało
- N-nie opuszczaj mnie. Andy...- usłyszałem zza mgły I zamknąłem oczy.Drama się zaczyna
Muszę wam oznajmić że płacze jak to pisze ale to jeszcze nic bo będzie gorzej 😭
Do następnego
Pa 😘
CZYTASZ
One Reason | RANDY | RoadTrip |
FanfictionPięciu chłopaków tworzy zespół RoadTrip. Rye od dawna jest zakochany w swoim najlepszym przyjacielu Andy'm. Czy Andy odwzajemnia uczucie? Czy przeciwieństwo losu jest w stanie zmienić ich życie? Czy tragedia jaka ich spotka rozdzieli ich na zawsze? ...