Pięć miesięcy.
Pięć długich miesięcy.
Tyle czasu minęło od tamtego wieczoru, podczas którego Barry'emu zawalił się świat. Ktoś by powiedział, że przesadzał. Nie ten to następny. Nie było co rozpaczać. Takie rzeczy się zdarzają. Są poważniejsze powody do załamywania się. Jest tyle zła na świecie. Tyle przemocy. Tyle nieszczęść. Jedno złamane serce wśród tego wszystkiego niknie. Allen cały czas starał się sobie to przetłumaczyć właśnie w ten sposób. Czy on pierwszy miał złamane serce? Nie. Czy ostatni raz? Być może nie. Mnóstwo innych osób było już na jego miejscu i z pewnością jeszcze więcej będzie. Z tym, że takie tłumaczenie kompletnie w niczym nie pomagało. Te inne osoby nie mogły zdjąć z jego ramion tego ciężaru. Nie zabierały bólu, który nawet odrobinę się nie zmniejszył przez ten czas. A podobno ten skurczybyk leczy rany...
Miał nie szukać Snarta. Taka była jego prośba. A może rozkaz? I w pierwszym odruchu, po tych bolesnych słowach Flash miał zamiar się do tego zastosować. W porządku, nie to nie. Nie chciał się narzucać, nie miał zamiaru zabiegać o uwagę Colda. Wystarczająco się już starał. Odsunął od siebie temat mężczyzny na jakieś... dwadzieścia cztery godziny. Może. Zaczął go szukać. Jak idiota. Przeszukał chyba całe Central City. Kilka razy. Pamiętał, że Snart wspominał o wyjeździe z miasta, ale brunet z początku pomyślał, że to może tylko taka zagrywka. Jednak, jak się okazało, rzeczywiście nic nie trzymało tutaj Snarta. Bolało, kiedy młody mężczyzna zdał sobie z tego sprawę, ale to go nie zatrzymało w dalszych poszukiwaniach. Tylko czy był w stanie przeszukać cały świat w poszukiwaniu Colda? Nie będzie to łatwe, ale...
Próbował. Naprawdę próbował. Jednak okazało się, że uczuciowa huśtawka nie jest ani przyjemna, ani zdrowa. Chciał znaleźć Snarta, ale z drugiej strony próbował wyrzucić go z głowy. Nie mógł przecież całe życie kochać kogoś, kto go nie chce. A może jednak...?
Usilnie ukrywał przed wszystkimi swój stan. Widział, że przyjaciele coraz uważniej mu się przyglądali. Z pewnością zorientowali się, że coś było nie tak, jednak Barry skutecznie unikał tematu. Nie mógł im przecież powiedzieć o tym, co czuł. Nie zrozumieliby. Nikt by nie zrozumiał. Byli wyrozumiali, dobrze, a serca mieli większe niż całe STAR Labs, ale tego by nie zrozumieli. Allen był tego pewien. Dlatego może bardziej się wycofał. Nie chciał, ale to samo jakoś tak wyszło. Kompletnie nic nie mógł na to poradzić. Może i dobrze się stało, może dadzą mu spokój, chociaż strategia bycia niemiłym nie była dobrym pomysłem i w ogóle nie pasowała Flashowi. Wiedział, że powinien, a nawet musiał wymyślić coś innego. A najlepiej w ogóle zapomnieć o Coldzie. Tylko czy to się dało zrobić? Były momenty, kiedy wydawało mu się, że tak, ale trwały bardzo krótko. Bardzo, bardzo krótko i tak naprawdę były tylko złudnym uczuciem.
Brunet skupił się na ratowaniu Central City przed meta-ludźmi i innymi podobnymi zagrożeniami. Ucieczka w pracę była lepsza od fukania na przyjaciół. Zawsze mógł powiedzieć, że ma dużo pracy i tyle. Temat się kończył. Dlatego robił co mógł, żeby znajdować sobie jak najwięcej zajęć. Działało. A przynajmniej miał taką nadzieję.
Najgorzej było, kiedy wracał do domu. Robił to dość późno. I z racji ogromnej ilości pracy, którą zresztą sam sobie narzucał, i z racji unikania rozmów z Joe. Oczywiście West nie był głupi i nie odpuszczał tak łatwo, ale młody mężczyzna zawsze znajdował jakieś dobre odpowiedzi. Nie miał pojęcia skąd je brał, ale po prostu były. I wystarczyły. Przynajmniej na jakiś czas, ale superbohater wiedział, że w końcu i wymówki się skończą.
Gdy wracał już do swojego pokoju docierało do niego, że ostatnie miesiące swojego życia budował na ciągłym kłamstwie. I dlaczego? Dla miłości, której nie miał? Dla niego? Choćby nie wiadomo jak bardzo próbował sobie wmówić, że Snart nie był tego wart, to i tak w to nie wierzył. I nie potrafił nic z tym zrobić. A może nie chciał?
Zasypiał z myślami o nim. Jak zawsze.
CZYTASZ
Treat you better
FanfictionColdFlash. Kolejna, trzecia już seria o Barrym. Nie wiem, dlaczego, ale akurat ten bohater przypadł mi do gustu w dłuższych historiach. Mam nadzieję, że i Wam się spodoba. Wszystko dzieje się pięć miesięcy po wydarzeniach z "It's just a game". Ba...