Barry wpatrzył się w kubek stojący na biurku. Nagle wydał mu się niezwykle interesujący. Jego kolor – granatowy, przypominał kolor nieba tego dnia. Było bardzo burzowe. Allen tylko czekał, aż spadnie deszcz, a Central City nawiedzą błyskawice. Lubował się w takiej pogodzie ostatnio, a ta, jakby chcąc sprawić mu przyjemność, nawiedzała miasto prawie codziennie. Ten kubek też taki był. Granatowy, z delikatnym pęknięciem po boku, którego wcześniej Flash nawet nie zauważył. Dziwne. Żaden płyn jednak się przez niego nie przelewał. Jeszcze. Pęknięty, a wciąż się trzymał... Rany, czy wszędzie musiał dostrzegać analogie?
Oderwał wzrok od kubka i przeniósł go na wejście do laboratorium, w którym pojawił się Joe.
- Barry, jest sprawa – rzucił tylko i zniknął.
Brunet westchnął i podniósł się z krzesła. Od wczorajszego wieczoru West się do niego nie odzywał. Po haśle „wyprowadzam się" zapadła między nimi bardzo niezręczna cisza. Barry nie wiedział, czy tak będzie już cały czas, ale przecież musiał to zrobić. Detektyw mógł mieć tego świadomość. Ba, nawet powinien. Allen był już w końcu dorosły, miał pracę. Powinien mieszkać na swoim. Z drugiej jednak strony Flash spodziewał się, że mężczyzna będzie chciał go zatrzymać. Nic takiego się nie stało. Usłyszał tylko ciche „ach tak" i koniec. Nic poza tym. Joe poszedł do siebie i nawet rano się nie widzieli. Dopiero teraz, a... cóż, wyglądało to jak wyglądało. Brunet nie miał żadnych złudzeń. Widział, że Joe był zaskoczony, zły, rozczarowany. Na pewno targało nim wiele emocji, ale starał się je tłumić. Barry doskonale go rozumiał.
~
Gdy Allen dotarł na miejsce przestępstwa, obrzucił spojrzeniem duży budynek banku. Kiedy ostatni raz zaglądał do niego, spotkał BoneBreakera. Złe wspomnienia. Co teraz?
- Przepadło mnóstwo pieniędzy – odezwał się Joe, gdy Flash znalazł się blisko niego.
Bank wyglądał na... nienaruszony. Jakby zupełnie nic się nie stało. Nawet pracownicy byli całkiem spokojni. Nie wyglądali na sterroryzowanych przez zamaskowanych bandytów.
Brunet rozejrzał się po wnętrzu, by po chwili wrócić wzrokiem do detektywa Westa.
- Jak to się stało? – zapytał.
- Nikt nie wie. Nikt się tu nie włamał. To znaczy musiał, bo pieniądze przepadły, ale... fizycznie nie było żadnego napadu. Nikt tu nie wpadł, nie sterroryzował personelu, nie żądał pieniędzy – wyjaśnił w drodze do skarbca. Krzątało się tam już kilku mundurowych. Inni przesłuchiwali pracowników banku.
- Kamery? – podpytał Barry.
- Była awaria. Niczego nie zarejestrowały.
- Może Cisco coś by z nich odzyskał. Prześlij je do STAR Labs.
- Nasi informatycy też sobie poradzą – mruknął West, wchodząc do wnętrza skarbca. W środku wyglądało już nieco gorzej. Trochę pieniędzy walało się tu i ówdzie po podłodze, kilka skrytek było wyrzuconych na ziemię. Ktoś tu był, to było widać.
- Wiem, Joe, ale Cisco zrobi to lepiej i szybciej, a przecież na tym nam zależy, prawda? – zapytał Allen, cicho wzdychając. Nie chciał dopuścić do tego, żeby ich prywatne sprawy wkraczały na teren zawodowy. Nie chciał żadnych niesnasek.
- W porządku. Prześlę materiał do STAR Labs – zgodził się detektyw.
- O jakiej sumie mówimy?
- O trzech milionach.
Flash pokiwał głową.
- Sporo. Jednak... Jakim cudem tu weszli i jakim wyszli. Z taką sumą pieniędzy...
- Meta-ludzie. Jak nic. – Detektyw chwycił się pod boki. – Cholernie sprytni. Chyba, że Snart znalazł sposób na niewidzialność.
Barry zamrugał kilka razy na tę uwagę. Przesłyszał się? Nie, na pewno nie.
- Snart?
- Tak. W końcu jest złodziejem. To jego branża.
- Rany, Joe... Nie za każdym rabunkiem stoi Snart. Zrozum to wreszcie – mruknął z wyraźnym wyrzutem Barry, wychodząc ze skarbca.
- Gdzie idziesz?
- Porozmawiać z ochroną. Zbiorę dowody, kiedy w skarbcu powietrze się oczyści – rzucił, kierując się w stronę pomieszczeń z monitoringiem.
Poniosło go. Owszem. Wiedział o tym, zdawał sobie z tego sprawę, ale po prostu już nie mógł. To wszystko zaczynało go przerastać. I te ciągłe docinki o Coldzie... West w każdym rabunku widział tylko jego. Jego zdaniem Snart odpowiadał chyba za połowę zła na tym świecie. Barry naprawdę już nie mógł tego znieść. Wyprowadzka dobrze mu zrobi. Z całą pewnością.
CZYTASZ
Treat you better
FanfictionColdFlash. Kolejna, trzecia już seria o Barrym. Nie wiem, dlaczego, ale akurat ten bohater przypadł mi do gustu w dłuższych historiach. Mam nadzieję, że i Wam się spodoba. Wszystko dzieje się pięć miesięcy po wydarzeniach z "It's just a game". Ba...