Barry powoli otworzył drzwi od domu. Było już dość późno, więc w razie czego nie chciał obudzić Joe. Trochę włóczył się po mieście nim zawitał do domu. Miał wrażenie, że coraz później do niego wracał. Może było to związane z tym, że starał się unikać Westa. Tak, to było okropne, bo przecież detektyw na to nie zasługiwał. Allen o tym wiedział, a mimo wszystko go ranił. Tak przecież było, ciągła nieobecność Flasha musiała go w jakiś sposób ranić. Brunet czuł się z tym okropnie, ale nie potrafił tego powstrzymać. Po prostu bał się konfrontacji. Zawsze zbywał Joe jakimiś tekstami, ale wymówki powoli mu się kończyły. Ileż można?
Młody mężczyzna zamknął za sobą drzwi i odwrócił się w stronę wnętrza domu. Kogo tam napotkał? West stał z założonymi rękami na klatce piersiowej i spoglądał na superbohatera bardzo wymownie.
- Gdzie byłeś? – zapytał detektyw. – Tylko mi nie mów, że w pracy. Dzwoniłem na posterunek i do STAR Labs. Zresztą, do ciebie też dzwoniłem, ale chyba nie słyszałeś, albo raczej nie raczyłeś odebrać – zaatakował od razu Joe.
Barry poczuł się jakiś taki mały. Jakby się skurczył i zapadł w sobie pod naporem tych słów. Miał ochotę zniknąć. Mógł to zrobić, mógł wybiec z domu we flashowym tempie i West nic by na to nie poradził, ale nie mogli się wiecznie unikać. Byli przecież rodziną.
- Joe, proszę... Jestem zmęczony – mruknął Allen, starając się go wyminąć, ale West zaszedł mu drogę.
- O nie, młody człowieku. Nie tym razem. To, że jesteś zmęczony to widzę, ale ty zawsze jesteś zmęczony, Barry. Od kilku miesięcy. Poważnie mnie to martwi. Każdego to martwi. Powiedz mi wreszcie, co się dzieje? Jesteś na coś chory? – Joe wpatrzył się w twarz Flasha, starając się z niej cokolwiek wyczytać.
- Co? Chory? Nie... - Brunet pokręcił przecząco głową, cofając się o krok. Skoro nie mógł wyminąć Westa, nie chciał też stać tak blisko niego. Ostatnio bardzo zależało mu na prywatnej przestrzeni. Bardziej niż kiedykolwiek. A kiedyś był przecież taki rodzinny...
- Boże, ulżyło mi. – Detektyw przyłożył dłoń do serca. Naprawdę był przyjęty, to było widać. I jego podopieczny to czuł. Widział. I ciężko mu było przechodzić obok tego obojętnie.
Detektyw podszedł do młodego mężczyzny i ułożył swoje dłonie na jego ramionach, a przynajmniej próbował to zrobić, bo Barry odsunął się o krok. Rany, to było okropne... Mina Joe łamała mu serce, Allen nie mógł patrzeć na jego twarz.
- Barry... - szepnął starszy mężczyzna. – Czy... - Przełknął ślinę, bo ciężko mu było powiedzieć to, co nagle przyszło mu do głowy, jednak reakcje Flasha na bliskość były dość niepokojące. – Czy ktoś... zrobił ci coś bardzo złego? – zapytał w końcu.
Brunet podniósł wzrok na Westa i pokręcił przecząco głową.
- Nie, Joe. Nikt mi nic... - urwał na moment, bo właściwie... Jakby się tak zastanowił, to czuł się skrzywdzony. Oczywiście zaraz jakiś uporczywy głos w jego głowie podpowiadał, że nie powinien tak się czuć, przecież Snart niczego mu nie obiecywał. Mimo wszystko jednak Barry'ego cały czas bolała ta sytuacja. I okazało się, że wystarczyła taka rozmowa, by to wszystko, by ten ból wrócił. Ze zdwojoną siłą.
- Nikt mi nic nie zrobił – dokończył wreszcie, chociaż z trudem. Odetchnął głęboko, bo musiał w końcu przedsięwziąć jakieś kroki. - Joe... Posłuchaj. Dzisiaj włóczyłem się po mieście. Tak po prostu... Bez celu. Lubię to – wyjaśnił, żeby trochę uspokoić Westa. – Chciałem być sam.
- Barry, ostatnio cały czas jesteś sam... - szepnął Joe i dało się wyczuć, że nieco załamał mu się głos.
Allen zacisnął nieco mocniej usta. Wiedział, że West miał rację. Nie zamierzał temu zaprzeczać. Chociaż powiedzenie tego na głos wydawało się wyjątkowo bolesne. Z drugiej strony podsunęło mu pewną myśl. Może warto było podjąć ryzyko i pójść krok na przód. Spontaniczne decyzje ostatnio nie należały do często podejmowanych przez Flasha, ale być może dobrze by mu zrobiła taka zmiana. Bądź wręcz przeciwnie. Przekona się, to na pewno.
- Wiem. Jest mi to potrzebne, dlatego... - Spojrzał na Westa. – Joe, wyprowadzam się.
CZYTASZ
Treat you better
FanfictionColdFlash. Kolejna, trzecia już seria o Barrym. Nie wiem, dlaczego, ale akurat ten bohater przypadł mi do gustu w dłuższych historiach. Mam nadzieję, że i Wam się spodoba. Wszystko dzieje się pięć miesięcy po wydarzeniach z "It's just a game". Ba...