Kierując się w stronę Keith Ride, Barry wciąż rozmyślał o tym, co stało się ostatnio. Jak potoczyła się sprawa z meta-ludźmi, do czego doprowadziły sekrety, niedopowiedzenia, zdradzone zaufanie. Co prawda widział po Cisco, że jego zaufanie w stosunku do Wendi, chociaż nadszarpnięte, będzie w stanie się zregenerować. Ramonowi wciąż zależało na dziewczynie i Allen doskonale wiedział, że przyjaciel tak łatwo nie odpuści. Czy to dobrze? Tak, zdecydowanie. Widział zagubienie Wendi. Wiedział, że nie chciała, by wszystko potoczyło się tak, jak się potoczyło. Nie była tą złą. Była tą oszukaną, wplątaną w sieć swoich zdradzonych uczuć. Być może przy Cisco wszystko by się zmieniło. Flash widział, jak ładną parę tworzyli. Naprawdę do siebie pasowali. Nie można było temu przeczyć.
Przeszedł na drugą stronę ulicy, kierując się w stronę Keith Ride 13. Nie, nie był przesądny. Nie sądził, że trzynastka mogłaby przynieść mu pecha. Może byłoby wręcz przeciwnie?
Oglądał mieszkanie w Internecie. Podczas gdy do tej pory jego faworytem było to na Scarlett Road, tak po obejrzeniu zdjęć tego... zmienił zdanie. Miał tylko nadzieję, że realnie wyglądało tak samo dobrze, jak na fotografiach w sieci.
Zmrużył oczy, gdy słońce, nieśmiało wyglądające zza chmur, zaświeciło mu prosto w oczy. Ten dzień nieco różnił się od pozostałych. Pierwszy raz od dłuższego czasu nie padało, a słońca było zdecydowanie więcej niż przez ostatnie tygodnie. Barry chciał poczytywać to za dobry znak.
Śmiech po jego prawej zwrócił jego uwagę. Zerknął na drugą stronę ulicy przez moment obserwując wyjątkowo szczęśliwą parę zakochanych. Dziewczyna śmiała się w najlepsze, podnoszona w ramionach przez swojego chłopaka. Allen uśmiechnął się słabo do siebie. Byli tacy szczęśliwi... Odetchnął cicho, odwracając w końcu wzrok. Nie chciał za dużo rozmyślać. Musiał wyłączyć tę część mózgu, odpowiadającą za rozmyślanie o uczuciach. Tylko go to męczyło.
Okazało się, że kamienica mieszcząca się przy Keith Ride 13 już z wierzchu wyglądała wspaniale. Roślinność porastająca ją po jednej stronie tworzyła niesamowity klimat. Wysoka na cztery piętra zachęcała do wejścia do środka.
Samo mieszkanie – Barry'emu zaparło dech w piersi. Duża przestrzeń tworzona przez otwartą na salon kuchnię zachwycała. Ogromne okna wychodzące na panoramę miasta. Widoku kompletnie nic nie zasłaniało. Żadne inne budynki, jego oczom ukazywał się piękny, zadbany park. Łazienka sporych rozmiarów, sypialnia z widokiem na ten sam park. To mu wystarczyło. Było idealnie. Już wiedział, że to jego miejsce. Nie chciał niczego innego.
Agentka nieruchomości poinformowała Allena, że postara się jeszcze dziś pozałatwiać wstępne formalności i wyszła na moment, by zadzwonić, zostawiając Flasha na chwilę samego w pustej jeszcze przestrzeni mieszkalnej. Brunet odetchnął, podchodząc do okna. Przysiadł na szerokim parapecie, spoglądając z samej góry na widoczny w dole park. Może od czasu do czasu pójdzie tam na spacer? Może znajdzie na to chwilę. Może znajdzie chwilę, by żyć inaczej. Może znajdzie chwilę, by żyć...
Co zrobi ze swoim życiem? Czy nowe mieszkanie to pierwszy krok podczas tego świeżego startu? Czy to w ogóle możliwe, by zacząć wszystko od nowa? Czy będzie w stanie zapomnieć o Snarcie? Czy kiedykolwiek mu się uda? Wiedział doskonale, że będzie musiał wreszcie porozmawiać z Jimmym. Do tej pory unikał tej konfrontacji jak ognia. Nie cierpiał łamać serc. Sam miał je złamane, ale był pewien, że Riley nie będzie w stanie go posklejać. Nie czuł tego.
Odetchnął po raz kolejnyprzypominając sobie, że obiecywał sobie przecież nie rozmyślać o sprawach sercowych.To było jedno z postanowień, które zawsze łamał.
CZYTASZ
Treat you better
FanfictionColdFlash. Kolejna, trzecia już seria o Barrym. Nie wiem, dlaczego, ale akurat ten bohater przypadł mi do gustu w dłuższych historiach. Mam nadzieję, że i Wam się spodoba. Wszystko dzieje się pięć miesięcy po wydarzeniach z "It's just a game". Ba...