Denerwował się. Dlaczego? Nie miał pojęcia, przecież nie było powodu. Kompletnie żadnego. Przecież to tylko kawa. Kawa z dawno nie widzianym znajomym. Dlaczego więc trzy razy już zmieniał koszulkę, dwa razy przebierał spodnie i zamienił adidasy na trampki. Skąd w ogóle pomysł, żeby iść w adidasach? A może powinien pojawić się w garniturze i lakierowanych butach? Na kawie w Jitters? Ech, przecież to nie była ekskluzywna restauracja.
Postanowił zostać w tym, w czym zwykle chodził. Trampki, granatowe jeansy i koszulka z logo Batmana. Na to narzucił lekką kurtkę, bo nie było tak zimno i zerknął w lustro. Wyglądał zwyczajnie. Tak jak codziennie. No i dobrze, przecież nie było powodu, by się stroić. To tylko kawa.
Na miejsce przyjechał dziesięć minut przed czasem. Znalazł wolny stolik pod oknem i przysiadł na krześle. Jamesa jeszcze nie było. Na razie niczego nie zamawiał. Odetchnął i złapał się na tym, że zaczął stukać palcami o blat. To zdenerwowanie, zniecierpliwienie? Nie miał pojęcia, nawet tego nie kontrolował.
Reagował na każde otwarcie drzwi. Jednak najczęściej nie widział w nich tego, kogo oczekiwał. Jednak kiedy wybiła szesnasta Riley się zjawił. Jak on wyglądał... Elegancki, w idealnie skrojonym garniturze, pod krawatem. Od razu zwracał na siebie uwagę, lecz on nie szukał zainteresowania innych. Szukał zainteresowania jednej osoby – Barry'ego. Uśmiechnął się promiennie, gdy tylko go zobaczył. Rozpiął guzik od marynarki, podchodząc do stolika.
- Cześć, Barry. Spóźniłem się? – zapytał, przysiadając.
- Cześć. Ależ skąd. Jesteś o czasie – odpowiedział, uśmiechając się delikatnie.
- Długo musiałeś na mnie czekać?
- Parę minut. – Allen machnął ręką. – To czego się napijesz?
- Wezmę to co ty. – Posłał Barry'emu promienny uśmiech i cóż. Jak się temu oprzeć?
Flash miał ochotę w wyjątkowo szybkim tempie przynieść im te kawy, by nie tracić ani chwili ze spotkania z tym mężczyzną, jednak wiedział, że musi się powstrzymać. Zamówił dwie duże kawy dnia i wrócił z nimi do stolika.
- Kawa dnia – powiedział, siadając, chociaż właściwie nie wiedział, po co mu to oznajmił. Wielki napis na ladzie wyraźnie informował, jaką serwują tym razem kawę dnia, a kubeczki, w których ją dostali, również miały taki napis.
- Widzę – zauważył, zerkając na kubek i spróbował napoju. – Mm, pyszna, naprawdę – pochwalił. – No to opowiadaj, Barry. Jak ci się wiedzie? Chcę wiedzieć wszystko.
Allen odetchnął ciężko. O czym miał opowiadać? Oczywiście, że miałby o czym, jeżeli mógłby zdradzić mu to, że jest Flashem. A jeżeli by tak... Nie, nie mógł.
- Praca w policji pochłania mi naprawdę mnóstwo czasu. Dodatkowo udzielam się w STAR Labs. Może słyszałeś? – Zerknął na niego pytająco.
- Owszem. Akcelerator cząstek i te sprawy, tak?
Brunet skinął głową.
- Zapoznałem tam kilka fajnych osób. Naprawdę fajnych. Mieszkam z Joe. Pamiętasz go może?
- Pewnie. Nie da się go zapomnieć. Pamiętam jego „tylko nie wracajcie zbyt późno, bo jak nie zobaczę was tutaj przed dziesiątą to zawiadomię każdy patrol na mieście, by was szukał" – odpowiedział Jim, doskonale udając głos detektywa Westa, po czym obaj wybuchli śmiechem.
- O tak, idealnie go naśladujesz – przyznał Allen. – Chociaż... Teraz szukam czegoś dla siebie, jakiejś kawalerki, czy coś.
- Masz coś na oku?
CZYTASZ
Treat you better
FanfictionColdFlash. Kolejna, trzecia już seria o Barrym. Nie wiem, dlaczego, ale akurat ten bohater przypadł mi do gustu w dłuższych historiach. Mam nadzieję, że i Wam się spodoba. Wszystko dzieje się pięć miesięcy po wydarzeniach z "It's just a game". Ba...