12.

145 18 0
                                    

- Cisco! Zdradź więcej, no proszę! – Caitlyn klepnęła przyjaciela w ramię, śmiejąc się serdecznie. Od kiedy Ramon zdradził, że zaczął się z kimś spotykać, cieszyła się szczęściem przyjaciela. Widać było po nim, że chodził rozpromieniony i dumny jak paw. Kimkolwiek była jego ukochana – musiała być wyjątkowa. Cait bardzo chciała już ją poznać.

- No dobra, ale tylko troszeczkę – odpowiedział brunet, uśmiechając się tajemniczo. Poprawił się na obrotowym krześle i na moment zamyślił. – Ma piękne brązowe loki, a jej ciemne, czekoladowe oczy aż błyszczą. Oczywiście, kiedy patrzy na mnie. – Uniósł zaczepnie brwi, a Caitlyn tylko parsknęła śmiechem, kręcąc głową.

- Zakochana – skomentowała.

- Och, chciałbym. – Cisco westchnął głęboko. – Tak poważnie, Caitlyn... Dawno nie spotkałem takiej kobiety. Takiej, wiesz... Nie tylko pięknej, ale też inteligentnej, zabawnej i takiej, która zainteresowałaby się mną. Właśnie mną.

- Daj spokój. – Snow zmarszczyła brwi. – Jesteś świetnym facetem. Czułym, troskliwym, odważnym, bohaterskim, inteligentnym. Masz mnóstwo zalet. Ona się po prostu na nich poznała.

Wymienili między sobą ciepłe uśmiechy, ale Cisco nagle odrobinę zmarkotniał. Wpatrzył się w swoją dłoń, którą zaczął skubać podłokietnik krzesła, po czym przeniósł wzrok na przyjaciółkę.

- Mam wyrzuty sumienia... - powiedział nagle, a Caitlyn jakby od razu zrozumiała, o co mu chodzi.

- Niepotrzebnie – zapewniła.

- Niby wiem, ale... - Westchnął ciężko. – Już nie mogę patrzeć na to, jak on się męczy. Serce mi się kraje, bo nie potrafię mu pomóc.

- Wiem, Cisco... Ale nie zmusisz go do mówienia. Tyle razy próbowaliśmy. – Cait położyła przyjacielowi rękę na ramieniu, kiedy wejście do pomieszczenia, w którym siedzieli, przekroczył Joe.

- Widzę, że macie nietęgie miny – zauważył, podchodząc do nich bliżej i opierając się na łokciach o blat z komputerami.

Caitlyn i Cisco westchnęli jakby na zawołanie.

- Rozmawialiśmy o Barrym – wyjaśniła kobieta, zerkając na Westa.

- Ja właściwie też przyszedłem w jego sprawie.

- Coś się stało? – zapytała zaniepokojona. Nowe złe wieści na temat Allena nie byłyby właściwie teraz niczym dziwnym. Chyba wszyscy z jego otoczenia już zauważyli, że coś było poważnie nie tak, jak być powinno.

- Barry oznajmił mi, że się wyprowadza – mruknął detektyw, prostując się i układając dłonie na biodrach. – Ja bym to nawet zrozumiał, poważnie. Jakby chciał założyć rodzinę albo nie wiem... zrobiłbym coś okropnego i miałby mnie dość. Ale ja, na litość boską, chciałem z nim tylko porozmawiać. Dowiedzieć się, co się z nim dzieje. Co od tych cholernych 5 miesięcy go trapi, że nie potrafi się pozbierać. Co... - Joe urwał, bo poczuł, że zaczyna nie panować nad własnymi nerwami. – Starałem się być dobrym ojcem dla Barry'ego. Dlaczego on mi nie ufa?

- Joe, to nie tak... - Caitlyn wstała z miejsca i podeszła do niego bliżej, uśmiechając się łagodnie i gładząc go delikatnie po ramieniu. – Tu nie chodzi o zaufanie. Doskonale wiemy, że Barry ufa nam wszystkim, tak jak i my ufamy jemu. Tu chodzi o coś innego. Nie mam pojęcia, co się wydarzyło, ale musiało to odcisnąć piętno na Barrym. Na tyle silne, że zamknął ten rozdział swojego życia dla innych, dla całego świata. Wielokrotnie próbowaliśmy z nim porozmawiać, tak jak i Ty, Joe. Byłeś i jesteś dla niego wspaniałym ojcem, ale... Trapi go coś tak silnego, że nie chce o tym powiedzieć ani Tobie, ani nam.

- Albo się boi... - powiedział Cisco, zerkając na parę przyjaciół. – W sumie nigdy tak do tego nie podchodziłem. Może nie chodzi o to, że nie chce powiedzieć co się stało, bo nie i już. Może po prostu się czegoś boi.

- Barry? Nonsens – żachnął się Joe. – Przecież doskonale wie, że cokolwiek by to nie było, zawsze może nam powiedzieć.

- A jednak. Coś go blokuje – zauważył Ramon.

- Ale co to może być? W jakim wielkim strachu musi żyć Barry, skoro nie może nam o tym powiedzieć? – Snow ściągnęła mocniej brwi, starając się ułożyć w głowie w jakikolwiek logiczny sposób teorię przyjaciela.

- Dobra, wiecie co? Ja z nim pogadam. Spróbuję przynajmniej. Mam pewien plan i jeżeli wypali... Będę geniuszem. – Cisco posłał im pokrzepiający uśmiech.

- Oby wypalił... - Westchnął ciężko detektyw West. – Bo jeżeli nie... Nie wiem, co będzie dalej.

Treat you betterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz