~Tak, wiem, dawno mnie tutaj nie było. Z góry przepraszam za tę zwłokę. Wyższa wyższość.~
Zapisy z kamer właściwie nic nie dały. Wyglądały podobnie, jak w przypadku pierwszego napadu. Nagranie było odrobinę zakłócone, na zwolnionym tempie, momentami, można było dostrzec zarys sylwetki. Jednak tylko i wyłącznie dzięki specjalnemu programowi, który na tego typu okazje stworzył Cisco. Gdyby nie to, nie wiedzieliby kompletnie nic. A Barry i tak miał wrażenie, że nie wiedzieli nic. W końcu jak to mogło się dziać, że najszybszy człowiek w mieście, Flash, spóźnił się dwa razy? Do dwóch napadów?
- Muszą ze sobą współpracować – odezwał się Harry, docierając do rozbieganych myśli Allena, który dopiero po chwili zwrócił na niego, mimo wszystko nieco nieprzytomny, wzrok.
- Tak sądzisz? – zapytał, jakby to było jedyne pytanie, które przyszło mu teraz do głowy. Oczywiście myślał podobnie, ale chciał, żeby Wells się wypowiedział. Flash ostatnio w formułowaniu swoich myśli nie był najlepszy. Poziom wypowiadania ich na głos jakby diametralnie spadł. Potrzebował wakacji...
- Tak, a ty nie? – zapytał mężczyzna, chociaż wcale nie czekał na odpowiedź młodego superbohatera, tylko kontynuował wypowiedź. – Nie jest możliwe, by zrobił to jeden człowiek. Jest szybki, owszem – przyznał, zerkając na monitory. Widniał na nich obraz z obu bankowych kamer jednocześnie. - Odczyty jednak są zmienne. Nie może być aż tak szybki, a dodatkowo nie sądzę, że byłby w stanie użyć czegokolwiek, co zmyliłoby nasz sprzęt.
- Zresztą, po co miałby się tak wysilać, prawda? – wtrącił Barry, opierając podbródek na dłoni i wpatrując się w to samo miejsce, co Harry. A przynajmniej, w które wpatrywał się jeszcze ułamki sekund temu. Teraz wzrok Wellsa spoczął na Allenie.
Nie, Harry Wells był beznadziejnym przypadkiem, jeżeli chodziło o poważne rozmowy na temat prywatnych problemów. Zdecydowanie wolał rozmawiać o nauce, o pracy. Tak, w tym był dobry. Jednak traktował Barry'ego jak przyjaciela i nawet on, a może tym bardziej on, zauważył, że od długiego czasu coś jest z Flashem nie tak. Co oczywiście wpływało na jego wyniki w pracy.
- Zwolniłeś – odezwał się nagle, czym zwrócił uwagę młodego mężczyzny. Zauważył pojedynczą zmarszczkę między brwiami Allena.
- Słucham?
- Zwolniłeś – powtórzył. – Zauważyłem, że twoje wyniki spadły. Tracisz prędkość, Barry.
Serce Flasha przyśpieszyło. Jakby wbrew temu, co powiedział mu właśnie Wells.
- Co Cię spowalnia, Barry?
Pytanie Harry'ego odbijało się echem w głowie Allena. Czuł, że zrobiło mu się dziwnie słabo.
- Ja... - zaczął, ale rozmowę przerwał im Cisco, który dość tanecznym krokiem wszedł do sali.
- Barry, wszędzie Cię szukam – zaczął, nie zwracając w ogóle uwagi na przewrócenie oczami Harry'ego.
Był blisko. Czuł, że uda mu się otworzyć Allena. Czuł, że Barry może wreszcie coś z siebie wyrzuci, potrzeba było tylko odpowiednich słów. Ramon jak zwykle wszystko zepsuł.
- Sprawa meta-ludzi jest ważna, całkowicie to rozumiem – kontynuował Cisco. – Ale w tym momencie i tak nic więcej nie zdziałamy. Program czuwa, Caitlyn czuwa, Harry... – Wskazał skinieniem głowy na Wellsa. - ...też czuwa, a ja zabieram Ciebie... - Przeniósł wzrok na Barry'ego. - ...do klubu. Bez żadnego gadania. Nie zniosę kompletnie żadnego sprzeciwu. Idziesz ze mną i już. Koniec. – Podszedł do Allena i chwycił go za nadgarstek.
Barry próbował bronić się przed nieustępliwością przyjaciela, ale to kompletnie nic nie dało. Został na siłę wyciągnięty ze STAR Labs.
Harry westchnął, zerkając jeszcze przez chwilę w stronę korytarza, w którym zniknęli mężczyźni. W końcu odwrócił się i spojrzał na monitory. Wcisnął jeden z przycisków na klawiaturze, leżącej na konsoli, by zmienić obraz na ekranie.
- Co Cię spowalnia, Barry...? – szepnął sam do siebie.
CZYTASZ
Treat you better
FanfictionColdFlash. Kolejna, trzecia już seria o Barrym. Nie wiem, dlaczego, ale akurat ten bohater przypadł mi do gustu w dłuższych historiach. Mam nadzieję, że i Wam się spodoba. Wszystko dzieje się pięć miesięcy po wydarzeniach z "It's just a game". Ba...