Po niecałej godzinie dotarli na miejsce. Oczywiście spóźnieni, ale to MiRi ani trochę nie dziwiło. Jeongguk już po prostu był typem człowieka, który przeważnie się spóźnia, niezależnie od okoliczności. Była w szoku, że wtedy pod domem dziecka był punktualnie, bo to naprawdę nie było do niego podobne.
— Jeongguk, boję się — wyznała spanikowana, gdy mieli już wysiąść z samochodu. Chłopak spojrzał na nią i milczał, co ani trochę jej wtedy nie pomagało, a wręcz przeciwnie - przynosiło odwrotny skutek. Po chwili jednak Jeongguk objął swoją ciepłą dłonią obie chłodne, wręcz lodowate, dłonie dziewczyny.
— Nie masz czego, Mi. Oni są naprawdę w porządku i na pewno się tutaj wpasujesz — uśmiechnął się, ale brunetka nie potrafiła tego odwzajemnić z dwóch prostych powodów; po pierwsze, nikogo tu nie znała i po prostu nie mogła, nie umiała czuć się pewnie, a po drugie, bardzo przeszkadzał jej fakt, że Jeongguk już któryś raz podkreślił, że to ona do nich dołącza. To bzdura - ona wie, ale to nie zmienia w ogóle faktu, że ją bolą właśnie najmniejsze bzdury. Przez te wszystkie lata spędzone w domu dziecka jest po prostu przewrażliwiona na każdym punkcie, a już w szczególności kontaktów z innymi ludźmi. Przeżyła wiele złego, poznała wiele złych osób i stała się nadwrażliwa na niektóre sytuacje, słowa lub gesty. Niemalże wszędzie widziała drugie dno i doszukiwała się czegoś, czego według innych wcale nie było. Nie była rozumiana przez ludzi, przez co było jej dużo trudniej. Była bardzo specyficzną osobą. Miała bowiem dwa oblicza; jedno dobre, drugie złe. Pierwsze charakteryzowało się jej dobrocią, która wciąż tkwiła głęboko w niej i była wykorzystywana przez innych. Miała dobre serce, dobre zamiary i po prostu była dobrym człowiekiem. Wszystkie krzywdy, jakich doświadczyła, nauczyły ją tego, że trzeba pomagać i walczyć do samego końca, bo zawsze warto. Zawsze jest dla kogo, zawsze jest dla czego. Drugie oblicze już nie było takie proste i sympatyczne - było złe. Przez te wszystkie przykrości nauczyła się być zimną suką bez uczuć, bez emocji. Jej twarz bardzo często nie wyrażała niczego. Zdenerwować było ją bardzo łatwo, a wtedy po prostu wybuchała i nie przebierała w słowach. Była niesamowicie waleczna i zawzięta, no i oczywiście mocna w gębie.
Jedno pytanie się tutaj teraz nasuwa: kim ona tak naprawdę jest? Tego nikt nie wie, nawet ona sama. Wszystko zależy od towarzystwa, w którym się otacza, od sytuacji, w której się znajduje. Z reguły było jej łatwo nawiązywać kontakty z nowymi ludźmi. Była w połowie introwertykiem i w połowie ekstrawertykiem, jednak najbardziej preferowała wąski krąg znajomych. Teraz też nie powinna się stresować. W końcu to przyjaciele, i zapewne przyjaciółki, jej przyjaciela. Nic takiego, prawda? Otóż nie, nie prawda. Już czuła się zazdrosna, mimo że nawet nie wyszli z auta. Być może było to bardzo egoistyczne z jej strony, że chciała mieć Jeongguka tylko i wyłącznie dla siebie, ale ona po prostu bała się stracić kogoś jeszcze. Bała się, że ona będzie jak piąte koło u wozu - zupełnie tam niepotrzebna. Oni wszyscy już się znali i wcale nie musieli jej polubić. MiRi była bardzo atrakcyjną dziewczyną i zdawała sobie tego podświadomie sprawę, dlatego bała się, że wśród grona jego znajomych może być jakaś dziewczyna, kobieta, której podoba się dwudziestodwulatek i poczuje się ona teraz zagrożona, ze względu na długość ich znajomości, ilość wspólnych wspomnień i bliską relację. To na pewno nie wpłynęłoby dobrze na stosunki osiemnastolatki z resztą ekipy.
— Chodźmy — powiedziała po chwili bardzo cichym głosem. Ze stresu nie miała siły nawet otworzyć buzi i powiedzieć czegokolwiek z entuzjazmem. Po prostu nie i koniec.
Wysiedli z samochodu i normalnym krokiem podeszli do drzwi. W zasadzie to on podszedł normalnie, a ona wlokła się za nim na nogach jak z waty.
— Jeongguk! — krzyknęła jeszcze MiRi, na co chłopak się odwrócił. — Dlaczego oni już są w środku skoro to twój dom? — zapytała zdziwiona, gdy dotarło do niej, że to faktycznie było dziwne.
CZYTASZ
Compton | j.jk ZAWIESZONE
FanfictionRhee MiRi - młoda członkini bardzo znanego w Korei Południowej „gangu", który nie posiada żadnej nazwy, co czyni go wbrew pozorom jeszcze bardziej rozpoznawalnym i cięższym w schwytaniu. Do tej jakże niebezpiecznej szajki należy całkiem spora grupa...