Po około godzinie stania w długim, irytującym korku, dziewczyny wreszcie dotarły do miasta. HyeRa zostawiła auto na jednym z głównych parkingów, po czym skierowały się do jednej z restauracji, która miała bardzo dobre opinie w internecie.
Zajęły miejsca w środku ze względu na to, że deszcz padał coraz mocniej. Otrzymały od młodej kelnerki karty dań. Przejrzały je mało dokładnie, zamawiając zachęcająco wyglądające naleśniki oraz duże latte. W kwestii jedzenia bardzo często były zgodne, dlatego kelnerka szybko mogła przyjąć ich zamówienie. Gdy zostały same, zaczęły ze sobą swobodnie rozmawiać.
— Chcesz porozmawiać o tej sytuacji z Jeonggukiem czy raczej wolisz teraz unikać tego tematu? — HyeRa zapytała niepewnie, nie wiedząc jak powinna się wobec przyjaciółki zachować. Wiedziała, że cała ta sytuacja nie była dla niej łatwa.
— Możemy porozmawiać — stwierdziła obojętnie, wzruszając ramionami.
— Wydaje mi się, czy zmieniłaś nieco swój stosunek wobec niego? — starsza zmarszczyła delikatnie brwi, będąc zdziwioną podejściem MiRi. Zawsze była ona typem wrażliwej, bojącej się wszystkiego dziewczyny, aniżeli obojętnej, bezlitosnej młodej kobiety.
— Mam już dość przejmowania się wszystkim, co z nim związane. On ma kompletnie w dupie to, co mówię, robię, czuję czy myślę. Mam wrażenie, że od pewnego czasu kompletnie w dupie ma w ogóle mnie. Nie mam zamiaru dłużej płakać nad każdym jego mocniejszym słowem. Przecież ja się kiedyś wykończę, jeśli dalej będę taką pizdą — wyjaśniła, brzmiąc całkowicie serio.
— Nie no, masz całkowitą rację i myślę, że bardzo dobrze postępujesz — przyznała HyeRa. — Ale wiesz, sytuacja jest jednak dość poważna, a ty nie przejęłaś się tym jakoś szczególnie. Zdarzało ci się płakać na najmniejszych drobnostkach.
— Wiem — przytaknęła. — Ale ja już mam po prostu dość. Nie chcę się dłużej wszystkim tak bardzo przejmować. Chcę stać się silniejsza psychicznie, bo inaczej długo nie pociągnę — zaśmiała się.
— Nawet tak nie mów — starsza pokiwała głową.
— Obie doskonale wiemy, że taka jest prawda — wzruszyła ramionami, uśmiechając się ciepło do kelnerki, która właśnie przyniosła ich kawy.
— Nie sądziłam, że on jest aż tak nieodpowiedzialny — HyeRa pokręciła głową z dezaprobatą.
— Szczerze? Ani trochę mnie to nie dziwi. Pamiętam, gdy ja i on byliśmy jeszcze tylko przyjaciółmi, a on tak się schlał, że przyprowadził jakąś pierwszą lepszą dziewczynę i chciał ją wyruchać w naszym łóżku, bo spaliśmy ogólnie razem, nie zdając sobie sprawy, że ja w nim właśnie śpię — MiRi uśmiechnęła się trochę smutno, trochę kpiąco.
— No co ty gadasz? — zdziwiła się starsza. — Jaki on jest zjebany, ja nie mogę.
— Cieszę się, że nie jestem w ciąży, bo obawiam się, że przez niego skończyłoby się to tylko poronieniem — powiedziała zgodnie z tym, co wydawało jej się bardzo prawdopodobne.
— Myślę, że gdyby usłyszał na badaniach jak bije serduszko waszego malucha, to od razu zmieniłby zdanie — brunetka powiedziała pocieszająco.
— Może — stwierdziła obojętnie, odsuwając się nieco, aby kelnerka mogła postawić przed nią duży talerz z zamówionym śniadaniem.
— Widzę, że i tak się nim przejmujesz — powiedziała niepewnie HyeRa, patrząc zmartwiona na przyjaciółkę.
— Nie jest łatwo, ale cóż, zawsze w życiu miałam pod górkę — uśmiechnęła się smutno. — Być może będę żałować tego, co teraz powiem, ale... — zawahała się. — Chyba naprawdę wolałam, gdy byliśmy przyjaciółmi. Na początku związek był świetny. Mieliśmy wcześniej dość długą przerwę od siebie po tym, jak przyprowadził do nas tę laskę, także może to dlatego. Ale później wszystko zaczęło się jebać. Nie wiem, może nie jest nam dane być ze sobą — westchnęła. — Może my po prostu nie potrafimy być ze sobą w związku.
CZYTASZ
Compton | j.jk ZAWIESZONE
FanfictionRhee MiRi - młoda członkini bardzo znanego w Korei Południowej „gangu", który nie posiada żadnej nazwy, co czyni go wbrew pozorom jeszcze bardziej rozpoznawalnym i cięższym w schwytaniu. Do tej jakże niebezpiecznej szajki należy całkiem spora grupa...