||51|| znowu zachowujesz się tak, jak kiedyś

2.1K 241 75
                                    

W nocy MiRi miała duże kłopoty z zaśnięciem. Męczyły ją myśli, które krążyły wokół pracy, pożaru i wcześniejszej swego rodzaju kłótni z Jeonggukiem.

Stresowała się decyzją, jaką podejmie mężczyzna, z którym miała przyjemność rozmawiać po południu. Bardzo zależało jej na tej pracy. Chciała poczuć się w pewnym sensie niezależna. Pieniądze, które być może zarobi, nie będą nie wiadomo jak wielkimi kokosami i na pewno otrzymana kwota nie będzie się równać z tą posiadaną przez Jeongguka, ale wciąż będzie ona uczciwie i ciężko przez nią zarobiona.

Sprawa pożaru wciąż pozostaje dla niej jednym wielkim dylematem i niewiadomą. Chciała pójść donieść na Hyunjina policji; chciała, aby został ukarany za swój bestialski czyn, którego niestety się dopuścił. Ale powstrzymywały ją słowa Jeongguka. Na pewno bardzo by się wściekł, gdyby jakoś dotarła do niego informacja o donosie na byłego chłopaka MiRi. A może jego plan faktycznie jest lepszy i skuteczniejszy? Może powinna się go posłuchać i choć raz nie zwracać uwagi na to, co jest właściwe, a co nie?

Cały czas okręcała się z boku na bok, co jakiś czas obserwując śpiącego chłopaka. Wyglądał wtedy tak niewinnie i spokojnie. A w rzeczywistości był zupełnie inny.

Słońce zaczęło wschodzić, a ona w dalszym ciągu nie przymknęła oka na dłużej niż dwadzieścia minut, co rozpraszało ją jeszcze bardziej. W ogóle nie czuła się senna. Sięgnęła po swój telefon, na którym widniała godzina prawie czwarta trzydzieści. Stwierdziła, że i tak na pewno już teraz nie zaśnie, dlatego po cichu wyszła z sypialni i skierowała się do łazienki.

Wykonała swoją potrzebę fizjologiczną, związała włosy i przemyła twarz, aby nie wyglądała na aż tak zmęczoną. Następnie przeszła do kuchni, w której wstawiła wodę. Zdecydowanie potrzebowała teraz mocnej kawy.

Usiadła na chwilę na krześle przy wyspie kuchennej i zaczęła się wpatrywać w coraz to jaśniejsze niebo. Uwielbiała ten widok, a już zwłaszcza w ich aktualnym miejscu zamieszkania. Okna były ogromne i sięgały aż do samej podłogi, przez co mogła wszystko dokładnie obserwować.

W pewnym momencie czajnik wydał z siebie głośny gwizd, dlatego MiRi od razu rzuciła się biegiem do płyty indukcyjnej, aby wyłączyć gaz. Zalała kubek z kawą prawie do pełna, wrzucając jeszcze kilka kostek lodu. Ponownie usiadła na krześle i zaczęła wpatrywać się w krajobraz przed sobą, sącząc niezbyt dobry napój.

Czas mijał, a ona tak po prostu siedziała i nic ze sobą nie robiła, co nudziło ją jeszcze bardziej. Ale przynajmniej miała święty spokój.

Ponownie poddała się myślom, ale tym razem o wspomnieniach. Przypomniała sobie na przykład ten okres, gdy ona i Jeongguk nie byli jeszcze parą, tylko przyjaciółmi. Miała wrażenie, że wtedy robili dużo bardziej sprośne rzeczy, aniżeli teraz, gdy byłoby to w pełni normalne. Teraz on znacznie się zmienił i to oczywiście na lepsze, ale MiRi czasami aż w ogóle go nie poznawała. Mimo wszystko dawny Jeongguk czasami dawał się we znaki.

Wspominanie tak bardzo wzięło nad nią górę, że w końcu zasnęła oparta o blat. Obudził ją dopiero Jeongguk, szturchając delikatnie jej ramię.

— Czemu śpisz tutaj? — zaśmiał się, gdy dziewczyna powoli otworzyła oczy.

— Nie mogłam zasnąć — odpowiedziała z delikatną chrypką w głosie.

— Dlatego przyszłaś spać do kuchni? — zmarszczył brwi, patrząc na nią z dużym niezrozumieniem.

— Nie — pokiwała głową. — Przyszłam tutaj po czwartej i wypiłam sobie kawę, która nic mi nie dała.

— Po czwartej?! — zapytał zszokowany. — Jest godzina prawie dziesiąta, MiRi. Dlaczego po prostu mnie nie obudziłaś, skoro nie mogłaś spać?

— Tak słodko sobie spałeś — uśmiechnęła się półgębkiem, wstając z wysokiego krzesła. Trochę zakręciło jej się w głowie, dlatego odruchowo oparła się o blat.

— Wszystko w porządku? — zaczął jej się uważnie przyglądać.

— Tak — od razu przytaknęła, siadając na kanapie w salonie, co Jeongguk również uczynił.

— Czym się martwisz? — zapytał po chwili.

— Niczym — skłamała.

— Ta? — pochylił głowę delikatnie w bok, przez co kosmyki jego ciemnych, dłuższych włosów opadały na jego twarz. Wyglądał teraz bardzo dobrze.

— No ta — delikatnie się uśmiechnęła, chcąc, aby jej uwierzył. Jeongguk miał zamiar już coś powiedzieć, kiedy to zadzwonił telefon MiRi. Dziewczyna od razu się rozbudziła i podbiegła do telefonu. Był to ten mężczyzna, który przeprowadzał z nią rozmowę kwalifikacyjną. — Tak, słucham? Przy telefonie. Mhm. Tak?! Dobrze, dziękuję bardzo i na pewno jutro się pojawię.

— Kto to? — twarz Jeongguka wyglądała teraz bardzo poważnie.

— Um... — zawahała się, czując, że jej radość za chwilę po prostu zniknie. — To ten koleś od rozmowy kwalifikacyjnej.

— I co? Przyjęli ci? — puścił jej twarde spojrzenie, a ona jedynie niepewnie przytaknęła. — Naprawdę nie rozumiem po co ty się tam pakujesz — parsknął.

— Dlaczego ty tak bardzo nie chcesz, żebym wreszcie poszła do pracy, co? — zapytała z wyrzutem.

— Bo coś może ci się stać rozumiesz?! — wstał, mówiąc podniesionym tonem. — Ten pojeb może przyjść do tego sklepu i cię skrzywdzić, a mnie może tam wtedy nie być, rozumiesz?!

— Ale ja nie potrzebuję twojej opieki dwadzieścia cztery godziny na dobę! — krzyknęła, czując, że zaraz nie wytrzyma.

— Beze mnie sobie nie poradzisz — powiedział przez zaciśnięte zęby.

— Ale z tobą nie mogę pracować jak każdy normalny dorosły człowiek, bo ty masz jakieś chore wyobrażenia, Jeongguk — powiedziała pretensjonalnie.

— W takim razie możemy się rozstać, ale musisz liczyć się z tym, że będziesz musiała się stąd wyprowadzić — uśmiechnął się złośliwie.

— Jak mogłeś coś takiego w ogóle powiedzieć — wydukała, patrząc na niego smutnym wzrokiem, przez co jego mina również się zmieniła.

— Skoro cię ograniczam, to po co mamy ze sobą mieszkać, a już tym bardziej być — uniósł jedną brew w górę, a ona odruchowo parsknęła, odwracając głowę w bok.

— Znowu zachowujesz się tak, jak kiedyś — powiedziała cicho.

— Nie — zaprzeczył. — Po prostu nie widzę sensu w związku, w którym jedna osoba rzekomo nie może czuć się swobodnie przy drugiej.

— To przestań zabraniać mi pracować! — uniosła się.

— Ja po prostu dbam o twoje bezpieczeństwo.

— Gówno prawda — podsumowała, kierując się do sypialni.

     Położyła się na łóżku i starała się ochłonąć. Wciąż nie docierały do niej słowa Jeongguka. Jak on w ogóle mógł coś takiego powiedzieć? Zabrzmiał kompletnie tak, jakby w ogóle nie zależało mu na tym związku i było mu obojętne czy będą razem, czy też nie. MiRi czuła się teraz okropnie. Nie widziała tego problemu, który widział Jeongguk. Uważała, że Hyunjin na pewno nie przyjdzie do tego sklepu, bo jest bardzo daleko od jego miejsca zamieszkania, więc to po prostu nie miałoby sensu. Chciała pracować i nie zamierzała słuchać się Jeongguka.

     Może faktycznie byłoby lepiej, gdyby się rozstali albo w ogóle nigdy nie zaczęli być razem.

Compton | j.jk ZAWIESZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz