Spacerowała długo w okolicy bloku. Nie znała nie wiadomo jak dobrze tej części miasta, więc postanowiła się nie oddalać. Weszła jeszcze do osiedlowego sklepiku, aby kupić sobie loda w ten upalny dzień.
Po około godzinie wróciła do domu. Wszystkie negatywne emocje jakby wyparowały. Pozostała może jeszcze odrobina żalu do chłopaka. Nie oczekiwała, że będzie na każde jej zawołanie, nawet by tego nie chciała, ale chciała po prostu móc na nim polegać. To nie było wiele, przynajmniej nie według niej.
Zdjęła buty i od razu poszła do sypialni, ignorując stojącego naprzeciw niej przyjaciela. Nie była obrażona i nie zamierzała też takiej udawać. Po prostu nie miała ochoty na jakąkolwiek rozmowę z nim, a już w szczególności nie na taką, którą musiałaby zacząć jako pierwsza.
Położyła się na dużym, miękkim łóżku. Wiatr przyjemnie wiał przez otwarte na oścież okno, a MiRi po prostu przymknęła oczy i rozkoszowała się chwilą. Uwielbiała letnie dni, które wręcz przepełnione były pozytywizmem. Gdy widziało się to błękitne niebo, na którym świeciło słońce, a wokół było kolorowo, co było zasługą roślin, to aż chciało się żyć zdecydowanie bardziej.
— Gdzie byłaś? — zapytał Jeongguk, który nagle wszedł do pokoju. Osiemnastolatka otworzyła delikatnie oczy i cicho westchnęła.
— Byłam się przejść — odpowiedziała krótko.
— Po co? — zadał kolejne pytanie.
— No a po co się chodzi? Jest piękna pogoda, więc pospacerowałam trochę niedaleko bloku — odwróciła się do chłopaka tyłem, mając nadzieję, że gdy ten zobaczy jej niechęć, to sobie po prostu w końcu pójdzie. Mogła jedynie o tym pomarzyć.
— Serio potrzebowałaś mojej pomocy w zabiciu jakiegoś pajączka? — zapytał szorstko.
— Jakie to ma teraz znaczenie? Potrzebowałam, miałeś wyjebane, więc koniec tematu. Poradziłam sobie jakoś — rzekła oschle. Było to niemiłe - fakt, ale to, co on zrobił również do najmilszych zachowań nie należało. Nie byłoby nic złego w tym, że był na spotkaniu i nie mógł odebrać, gdyby nie fakt, że byli to jedynie znajomi, a on doskonale widział, że Mi próbuje się do niego dodzwonić. Mógł przynajmniej na chwilę odebrać i oznajmić jej, że nie może teraz rozmawiać lub chociaż napisać SMSa. Był dziwnie tajemniczy albo jej się tylko wydawało. Była zbyt przewrażliwiona.
— Dobra, kurwa, nie chcesz gadać, to nie! — uniósł się, po czym wyszedł z pokoju, trzaskając drzwiami, co spotęgował przeciąg.
MiRi nienawidziła tego typu zachowania. Nie chodziło jej o to, żeby się go prosić o to, aby ciągnął ją za język. Zawsze mówiła o wszystkim otwarcie, jeżeli chodziło o tego typu kwestie. Po prostu naprawdę nie widziała sensu rozmawiania o tym z nim, a tak wybuchowe reakcje były dla niej czymś okropnym. Ona czuła się później strasznie, a jakby nie patrzeć, to przepraszać za co go nie miała.
Próbowała się zdrzemnąć, ale nic z tego nie wyszło. Za bardzo rozpraszały ją myśli o całej tej zaistniałej chwilę temu sytuacji. Czuła się z tym źle. Może powinna była mu po prostu powiedzieć, a nie stawiać na swoją rację?
Wstała powoli z łóżka, ponieważ zakręciło jej się w głowie. Często tak miała od pewnego czasu, gdy bardzo się czymś stresowała. Wyszła po cichu z pokoju i poszła do kuchni, gdzie przy otwartym oknie stał Jeongguk i palił papierosa.
Przyspieszyła kroku, ale to nie było dobrym pomysłem. Zawroty głowy się nasiliły, a ona prawie straciła przez to równowagę, dlatego szybko złapała się blatu od półwyspu kuchennego. Nie zauważyła, że stała tam szklanka, dlatego naczynie spadło na podłogę i się rozbiła.
CZYTASZ
Compton | j.jk ZAWIESZONE
Hayran KurguRhee MiRi - młoda członkini bardzo znanego w Korei Południowej „gangu", który nie posiada żadnej nazwy, co czyni go wbrew pozorom jeszcze bardziej rozpoznawalnym i cięższym w schwytaniu. Do tej jakże niebezpiecznej szajki należy całkiem spora grupa...