sechsunddreißig

823 112 35
                                    

Do moich nozdrzy dochodzi zapach cynamonu przemieszanego z jakimiś wiosennymi kwiatami i jak wielkie jest moje rozczarowanie, kiedy okazuje się, że to tylko proszek do prania, którym przesiąknięta jest kołdra. Przeciągam się ospale, rozkładając ręce na całej szerokości łóżka, gdy nagle moja dłoń napotyka dziwne ciepło. Niepewnie otwieram oczy i przez chwilę tracę oddech, widząc brązowe włosy i gołe plecy. Szybko kalkuluję, kto to może być, przez moją głowę przelatują twarze wszystkich prawdopodobnych dziewczyn, ale żadna z nich nie wydaje się być nią. Odsuwam się delikatnie, nie chcąc zbudzić intruza, ale już czuję, jak pocą mi się ręce. Rejestruję, że nie jestem w hotelu, nawet nie jestem w swoim domu. Moje oczy latają po pomieszczeniu, staram się coś sobie przypomnieć, ale cały wczorajszy wieczór to gęsta mgła, nic nie pamiętam. Na stoliku przy łóżku stoi drewniany niebieski zegar w towarzystwie bukietu piwonii. Wiem, że ktoś lubił te kwiaty, ale nie jestem w stanie sobie przypomnieć, kto to był. Przełykam ślinę i odwracam się za siebie, oglądając szare ściany. Obrazy przedstawiające góry, ale żadnych zdjęć rodzinnych. Nie ma tu nic, co powiedziałoby mi, kim jest osoba, obok której spałem. Wiedząc, że może w każdej chwili się obudzić, zaczynam zbierać swoje rzeczy z podłogi. Przełykam głośno ślinę, gdy nigdzie nie mogę znaleźć zegarka i momentalnie się grymaszę, spoglądając pod łóżko. Wchodzę do łazienki połączonej z pokojem, ale tam też go nie ma.

- Cholera - szepczę, gdy nagle nad moją głową rozbrzmiewa głośny huk, aż się zginam w pół. Odwracam się i przede mną staje dziewczyna. Dziewczyna, której długo nie widziałem, chciałem nie widzieć. Na jej palcu wisi mój srebrny zegarek i kiedy zauważa, że się na niego patrzę, uśmiecha się kącikiem ust. Nie wiem, czy oddycham, słyszę tylko, jak szybko i głośno bije mi serce. Odchrząkuję, próbując wydać z siebie jakikolwiek dźwięk, ale nie umiem. Robię najgłupszą rzecz, jaką mogłem teraz zrobić i dotykam paluchem jej policzka, tak tylko sprawdzając, czy jest prawdziwa. Nie wiem, czy jestem bardziej zszokowany, przerażony, czy zły.

- Tego szukasz? - pyta, machając żelastwem, a ja szybko kiwam głową, wciągam na siebie spodnie, wyrywam ten cholerny zegarek i wymijam ją w przejściu, chcąc stąd jak najszybciej uciec, Boże daj mi uciec. Nic nie mówi, tylko obserwuje, jak w pośpiechu się ubieram. Podchodzi do okna, odsłaniając kwieciste firany, trochę przeraża mnie jej spokój.

- Zostań jeszcze chwilę, ładna pogoda jest, pójdziemy na śniadanie naprzeciwko - jej głos sprawia, że przechodzą mnie ciarki. Chcę się zgodzić, czuję że jestem jej to winien. Mógłbym podarować jej zwykłe bycie miłym człowiekiem, ale zamiast tego, mówię coś, co nigdy nie powinno opuścić moich ust.

- Jakbyś zasługiwała na choćby sekundę ze mną - prycham, zarzucając kurtkę, w głowie karcąc się za to, że po prostu nie powiedziałem „tak". Dziewczyna śmieje się bez krzty radości i zbliża się do mnie, wiem że zaraz mi wygarnie.

- Gdybym była Norą, to nie miałbyś oporów, prawda? - rzuca, a w moim gardle pojawia się gula. Otwieram szeroko oczy i muszę się podeprzeć ścianą, żeby nie upaść.

- Co ty pierdolisz, skąd wiesz o Norze? - pytam, a Amelié przewraca oczami i bierze z wieszaka wielkie beżowe futro. Nie wiem, kiedy miała czas założyć dresy i koszulkę, ale kiedy wypycha mnie za drzwi, od razu zamykając je na klucz, staję się jeszcze bardziej zdezorientowany. Przełyka ślinę, zaklucza ręce na piersi i patrzy się na mnie z ogniem w oczach, przez co wygląda po prostu pociągająco.

•••

- Powinieneś znaleźć sobie lepszych przyjaciół, bo to po mnie zadzwonili, że rozwalasz połowę baru w centrum - mówi, zagryzając rogala z dżemem. Ja za to biorę łyk kawy, jakoś mało wierząc w to, co mi mówi. Ostatnie, co pamiętam, to przylot do Niemiec, a potem wiem, że poszedłem z Richardem na miasto. Reszta to zamazane urywki zdarzeń, nie wiem, czemu alkohol zaczął tak na mnie działać, od kiedy mam tak słabą głowę i dlaczego do cholery jasnej kazałem zadzwonić do Amelié.

empty gold • a.wellingerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz