Prolog : To jakaś katastrofa...

1.7K 89 54
                                    

Budynek internatu dla chłopców mieścił się poza centrum miasta. Okolica była dosyć ponura, a atmosfera pobliskiego lasu sprawiała, że w nocy często wiało grozą. Niektórzy uczniowie opowiadali sobie przeróżne historie o tym jakoby spotkali ducha albo inną mrożącą krew w żyłach zjawę. 

 Na szczęście Park Jimin nie należał do osób, które przejmują się czymś podobnym. Chłopak nie wierzył w zjawiska nadprzyrodzone, a jego spokojny charakter pomagał mu zachować zdrowy rozsądek. Ten szczupły i niewysoki osiemnastolatek przyjechał do szkoły zaraz na początku nowego roku mając nadzieję odnaleźć tutaj ciszę i tak mu potrzebny spokój. Jimin chciał się uczyć jak najwięcej, gdyby to od niego zależało, mógłby nawet nie spać. Niestety, to było wykluczone. Sen był potrzebny tak samo jak jedzenie i picie. Bez tego były marne szanse na sukces.

Jimin był, można powiedzieć, filigranowy. Jego drobna budowa ciała sprawiała, że rówieśnicy nie brali go na poważnie i czasem naśmiewali się z tego, że tyle się uczy. Bo było tyle innych, ciekawych rzeczy do zrobienia niż siedzenie nad książkami.

Jedną z osób, które tak myślały, był Jeon Jungkook. Nastolatek spędzał całe dnie grając w gry i obijając się do upadłego. Brunet przefarbował nawet włosy na lekki róż, a gdy jego mama to zobaczyła, od razu wysłała go do internatu, mając nadzieję, że jej syn przestanie sprawiać problemy i wreszcie pójdzie po rozum do głowy. Nic bardziej mylnego. Jungkook nie miał żadnej ochoty do nauki, a tym bardziej na powrót do domu.

Tego dnia odbyło się uroczyste rozpoczęcie, na które przybył każdy uczeń tej szkoły. Jimin uważnie rozglądał się dokoła, co chwilę poprawiając okulary i z lekką dozą smutku stwierdzając, że chyba jest tutaj osamotniony. Nikt raczej nie sprawiał wrażenia ciepłej i towarzyskiej osoby. No ale on na nic takiego nie liczył.

Natomiast różowowłosy Jungkook krążył po salach, co chwilę wpadając na nauczycieli. Gdy jeden z nich zauważył jego włosy, skrzywił się szeroko na twarzy.

- Ten kolor do wymiany, rozumiemy się chłopcze?

- W żadnym wypadku, panie profesorze - odpowiedział pogodnie, przyprawiając mężczyznę o chwilowy szok.- Moja głowa, moje włosy. Mogę mieć jakie chcę i basta. Żegnam.

Po tych słowach odwrócił się na pięcie, kryjąc złośliwy uśmieszek pod maską obojętności. Nauczyciel prawie wpadł w furię, ale co miał na to poradzić? Lepiej nie robić afery już pierwszego dnia.

***

Dyrektor wygłosił długą przemowę dotyczącą regulaminu szkoły oraz obowiązków uczniów. Większość przespała ten jakże ciekawy epizod, a potem udając się do swoich pokoi, po drodze zapoznając się ze swoim lokatorem.

Jimin zastanawiał się z kim będzie dzielił pokój. Miał nadzieję, że jego kolega okaże się równie chętny do nauki co on. No, choćby był mniej zdolny, to on mu zawsze pomoże. Jednak to co ujrzał przeszło jego najśmielsze wyobrażenia.

Młody Park udał się na drugie piętro, ciągnąc ze sobą walizkę i plecak, a potem zastukał pięścią w drzwi numer dwadzieścia pięć. Odpowiedziała mu pusta cisza. Blondyn westchnął, a potem popchnął klamkę i zaczął się wpychać do środka. 

Jego nowy pokój prezentował się całkiem znośnie. Dwa łóżka, szafa na ubrania, biurko, komputer...

Gdy chłopak ujrzał siedzącego nastolatka przy laptopie, coś w jego ciele zapłonęło. Gniew. Po raz pierwszy od bardzo dawna, co było zaskakujące. Lecz w momencie gdy jego nowy towarzysz odwrócił się w jego kierunku, mierząc go wzrokiem, Jimin jakby zamknął się w sobie. Nie miał aż tyle odwagi, aby komuś wygarnąć złe zachowanie.

Zamiast tego odłożył torby i zbliżył się do siedzącego na krześle chłopaka. Dostrzegł jego różowe włosy natychmiast, na co lekko zmarszczył brwi.

- Ty też masz jakieś obiekcje co do mojej głowy? - rzucił na wstępie jego współlokator, a potem podniósł się z miejsca, mierząc niższego wzrokiem.- Twoje wcale nie są lepsze, owieczko.

Jimin otworzył usta, aby coś odpowiedzieć, ale po prostu go oszołomiło na moment. Różowy okazał się być jednym z tych bezczelnych i złych chłopaków. Na pewno będzie mu dokuczał.

- Czemu owieczka? - mruknął blondyn, nieświadomie dotykając swoich lekko kręconych włosów.- Wcale nie, to tylko...

- Mniejsza o to - przerwał mu nastolatek, a potem westchnął.- Jestem Jungkook, a ty to...?

- Park Jimin, miło mi - uśmiechnął się, jak przystało na dobrze wychowaną osobę.-  Wybrałeś sobie łóżko?

- Będę cię nazywać owieczka, bardziej ci pasuje - oświadczył Jungkook, śmiejąc się pod nosem.- I tak, to obok laptopa jest moje. 

Jimin czuł, że ta znajomość okaże się dla niego trudna i bolesna. Jungkook nic sobie nie robił z tego, że być może jego złośliwości mogą sprawić komuś przykrość.

- No to w porządku - blondyn zabrał swoje rzeczy i zaczął je powoli wypakowywać. W tym czasie Jungkook znowu zasiadł przed laptopem, a potem skupił się na jakiejś grze.

W pokoju co chwila dało się słyszeć jakieś wybuchy i śmiech, co pomału zaczęło irytować Jimina. On lubił spokój, a nie strzelaniny i krew.

- Dyrektor cię widział? - zapytał nagle blondyn, bo przecież farbowanie na tak jaskrawy kolor było zabronione. - Co ci powiedział?

Jungkook obrócił się na krześle, mrużąc oczy zupełnie jakby raziło go słońce.

- Nie rozmawiałem z nim - rzucił, wywracając oczami.- Zresztą, nie obchodzi mnie to i ciebie też nie powinno. Jesteś jednym z kujonów, mam rację? Nudno z tobą będzie, owieczko.

Jimin zacisnął wargi, nie odzywając się ani jednym słowem. Dokończył pakowanie, a potem poszukał książki i zaczął czytać. Usłyszał jeszcze prychnięcie współlokatora, ale chwilowo przestał zwracać na to uwagę. Jego myśli zajęła powieść.

********************************************************************************************



Never let me goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz