Rozdział 1: Nie wchodź mi w drogę

940 77 35
                                    

Pierwszy tydzień pobytu w internacie nie był łatwy dla Jimina. Chłopak zdążył się przyzwyczaić do nadmiaru nauki, lecz nie do swojego współlokatora. Jungkook był po prostu trudny w obyciu, a jego kąśliwe uwagi wcale nie poprawiały atmosfery w pokoju. Dlatego blondyn wolał się uczyć w bibliotece, gdzie miał przynajmniej ciszę i spokój. Niestety, najwyraźniej jego kolega postanowił go dręczyć bo od paru dni nie dawał mu spokoju i ciągle wymyślał nowe metody jak zdenerwować Parka.

Tym razem przeszedł samego siebie, już z daleka krzycząc i nawołując jego okropne przezwisko, które Jimin zwyczajnie nie znosił.

- Owieczko, gdzie jesteś?!

Głos Jungkooka rozszedł się po całej bibliotece, a blondyn nagle skulił na swoim miejscu, udając że go tu nie ma. Niestety, różowy dostrzegł siedzącego pod oknem chłopaka i od razu przybiegł prosto do niego.

- Owieczko, co ty wyrabiasz? - zagadnął, pochylając się nad twarzą zdumionego chłopaka.- Na zewnątrz jest ładna pogoda, wychodzimy stąd. Koniec nauki.

Jimin zaparł się całymi nogami i dłońmi, aby tylko nie musieć iść z tym osobnikiem pokroju węża dusiciela. Już by wolał dzielić pokój z tym gadem aniżeli stojącym przed nim nastolatkiem.

- Nie, spadaj stąd - warknął, zdumiony tym, że odważył się na przekleństwo. Cóż za zbrodnia. Od kiedy stał się taki wrogi do ludzi? - Jestem bardzo zajęty, nie mam czasu się bawić.

Jungkook parsknął śmiechem, łapiąc książkę leżącą na stoliku i chowając ją za swoje plecy.

- No i? Co teraz zrobisz? - wybuchnął śmiechem, na co bibliotekarka zgromiła go wzrokiem. Różowowłosy ukłonił się z miłym uśmiechem, popatrując na swojego kolegę. - No weź, nic cię tu nie trzyma. Idziemy się trochę rozerwać.

Jimin pokręcił głową, podnosząc się z miejsca i usiłując jakoś odzyskać swoją książkę.

- Oddaj mi to, nie jest twoje - poprosił spokojnie, starając się nie wybuchnąć. Nigdy nie reagował w ten sposób. Zwykle ludzie nie mieli na niego aż tak silnego wpływu.

Jungkook zmrużył swoje oczy, przygryzając wargę. Wahał się, nie będąc pewnym co robić. Może rzeczywiście przesadzał? Po zastanowieniu doszedł do wniosku, że nie. Należało mu się trochę rozrywki.

- Oddam ci, jak ze mną wyjdziesz.

- Pójdę z tobą jak mi oddasz - odparował Jimin, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Mniej więcej tak wyglądały jego rozmowy z Jungkookiem.

***

Różowowłosy nie był w nastroju na naukę, a widząc zajętego Parka tylko się wściekał.

- No i po co ci to, owieczko? - prychnął, klikając przyciskiem myszy w nową grę. - Nauka ci się nie przyda w prawdziwym życiu.

- Co ty możesz o tym wiedzieć - mruknął zajęty blondyn, przerzucając kartki w zeszycie i na nowo powtarzając słownictwo z angielskiego.- Nigdy nie wiadomo, poza tym wiedza jest wartością sama w sobie.

- Cholerny filozof się odezwał - warknął Jungkook, powracając do swojego wirtualnego świata.

Jimin wzdrygnął się odruchowo, rzucając przestraszone spojrzenie na przygarbionego chłopaka. Nadal nie rozumiał jego zachowania. Raz różowy był znośny, innym razem nienawidził całego świata, włącznie z nim samym. Trudno go było rozgryźć. A może miał po prostu trudny charakter.

- Czy grając w gry próbujesz o czymś zapomnieć? - zapytał cicho Jimin, patrząc na książkę. Wolał nie mierzyć się wzrokiem z kolegą, bo i tak zwykle przegrywał ten pojedynek. Czasem spojrzenie Jungkooka go przerażało. Jakby w jego oczach była jakaś tajemnica, coś okropnego.

Jego współlokator nie odpowiedział, wyglądało na to, że po prostu zignorował pytanie. Może naprawdę chciał coś zapomnieć?

***

Nauka była męcząca, dlatego Jimin potrzebował solidnej porcji zdrowego jedzenia. No i świeżego powietrza. Gdy w końcu oderwał się od książek, spostrzegł iż miejsce przy laptopie jest puste. Dokąd mógł się udać ten chłopak? Ciężko było za nim nadążyć. Pewnie sprawiał kłopoty w innym miejscu.

W momencie gdy blondyn podniósł się z łóżka, usłyszał jakąś kłótnię na korytarzu. Zaciekawiony, uchylił drzwi i wyjrzał na zewnątrz.

Jungkook sprzeczał się o coś z nauczycielem, a gdy mężczyzna wskazał jego głowę, Jimin domyślił się, że chodzi o kolor. Pewnie nakazał mu go zmyć i doprowadzić się do porządku. No tak, to była poważna sprawa.

Różowowłosy nie przejmował się naganą i po prostu zignorował polecenie. Udał się do pokoju, po drodze natykając się na podsłuchującego Jimina. Zmierzył go ponurym wzrokiem, a gdy Park chciał coś powiedzieć, Jungkook warknął:

- Nie wchodź mi w drogę.

Chłopak odsunął się od drzwi, wpuszczając kolegę do środka. Różowy otarł się o jego ramię, popychając go pod okno. Zaskoczony nastolatek skrzywił się boleśnie.

- Jesteś gorszy niż wcześniej - skomentował cicho, masując obolałe ramiona.- Nie wiem za co mnie tak nie lubisz.

Jungkook prychnął pod nosem, siadając na swoim łóżku. Popatrzył na stojącego blondyna, wpatrując się w niego wrogo.

- Jesteś nudny, ciągle się uczysz i nie ma z tobą żadnej zabawy - wyliczył na palcach, mrużąc powieki.- Mam mówić dalej, owieczko?

- To chyba mnie nie dyskwalifikuje jako człowieka, prawda? - zapytał cicho, mrugając żeby odpędzić od siebie głęboki smutek. - Przecież możemy być przyjaciółmi...

- Akurat - przerwał mu różowy, kładąc się na pościeli i wpatrując w sufit.- Nie mam ochoty zadawać się z kimś takim jak ty.

To było niczym cios prosto w samo serce. Jimin nie odpowiedział, odwracając się i wychodząc z pokoju. Czuł się okropnie źle. Nie rozumiał dlaczego Jungkook jest taki, ale nie chciał się przejmować. Musiał pobyć sam ze sobą.

***

Chodzenie po internacie miało w sobie coś uspokajającego. Jimin dotarł do jadalni, a potem usiadł przy stoliku i zamyślił się. Może najlepiej będzie trzymać się z daleka od różowowłosego? Ale jak ma to zrobić skoro dzielą razem pokój?

- Ech, nierealne...- wyszeptał, podnosząc głowę i rozglądając się wokół. Był bardzo głodny dlatego poszedł do automatu i kupił sobie kawę. To zawsze poprawiało mu humor. Tym razem też tak było.

W momencie gdy ponownie skierował się ku stoliku, usłyszał jakiś stłumiony dźwięk w oddali. Zaskoczony, patrzył dłuższy czas w tamtym kierunku. Co też to mogło być? Może się przesłyszał? Po kilku minutach dźwięk zaczął się powtarzać, a serce Jimina zaczęło uderzać coraz szybciej. Poczuł jak dłonie mu się pocą, a strach podchodzi do gardła. Ktoś robił sobie okrutne żarty i bawił się jego kosztem.

Była tylko jedna osoba, która mogła wpaść na tak idiotyczny pomysł.

********************************************************************************************

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał :) Czekam na wasze komentarze ;) Do następnego ***





Never let me goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz