Rozdział 4: Może popełniłem błąd...

827 78 58
                                    

Wspólna nauka okazała się męcząca zarówno dla Jimina jak i Jungkooka, który najwyraźniej wcale nie miał ochoty zagłębiać się w sterty książek i ułatwić cokolwiek blondynowi.

- Musisz się skupić - powiedział Jimin, przewracając kartki w swoim zeszycie i patrząc co chwilę na znudzonego różowego.

Pozwolił mu usiąść na swoim łóżku, chociaż nie miał na to ochoty. Doskonale wiedział, że nauczenie lenia czegokolwiek będzie trudne, lecz nie spodziewał się, że aż do tego stopnia.

Tymczasem Jungkook nie wiedzieć czemu zaczął pilnie śledzić wzrokiem każdy ruch lokatora, który nie zdawał sobie sprawy z tego, że jest pod stałą obserwacją.

- No dobra, ale...to takie nudne, owieczko - stęknął Jeon, kładąc się na poduszce blondyna i patrząc w sufit.- Swoją drogą, nadal nie mogę cię zrozumieć. 

Jimin spojrzał w jego stronę zaskoczony, a potem skrzywił usta w grymasie.

- Kto ci pozwolił kłaść się na moim posłaniu? - zapytał oszołomiony, a potem szarpnął chłopaka za rękaw bluzy.- Złaź natychmiast.

Jungkook parsknął śmiechem ani myśląc się ruszyć z wygodnego miejsca. Nie spuszczał oczu z blondyna, a potem oświadczył:

- Zmuś mnie, owieczko. Jestem pewny, że nie potrafisz tego zrobić.

- Tak myślisz? - zaperzył się chłopak, a potem niewiele myśląc odłożył zeszyt na bok i chwycił obiema rękami nogi różowego, ciągnąc go w dół. Musiał zebrać wszystkie siły żeby go ruszyć, gdyż Jungkook wcale nie był lekki jak piórko.

- Hej, puszczaj - różowy wbił paznokcie w materac, nie mając zamiaru nigdzie iść. Było mu przyjemnie i wygodnie, a widok rozgniewanego Jimina tylko dodał mu energii. Jakoś lubił widzieć na twarzy tego chłopaka zaciętość i niby wściekłość. Blondyn wyglądał wtedy tak śmiesznie, z czego pewnie nie zdawał sobie sprawy.

- No złaź, wcale mi nie pomagasz w tym momencie - jęknął blondyn, a potem cofnął się w tył.- Myślałem, że zależy ci na ocenach.

Jungkook westchnął, podpierając głowę o poduszkę. Czy mu zależało na szkole? Raczej nie.

- Kiedyś może tak było, ale teraz...- wymruczał pod nosem, a potem spojrzał na Jimina. Jego współlokator patrzył na niego cierpliwie, co trochę zdumiało różowego. Zmusił się żeby podnieść swoje cztery litery z łóżka, choć wizja wkuwania czegokolwiek do głowy nie bardzo zachęcała go do życia. - Okej, pokaż mi co tam masz. Obiecuję, że się poprawię, owieczko.

Chłopak wręczył mu swój zeszyt bez słowa, po czym zaczekał aż uważnie przeczyta jego notatki na temat historii średniowiecznej Japonii. Mina Jungkooka mówiła sama za siebie. On nawet nie miał pojęcia co teraz się dzieje na lekcjach. W jakim świecie żył?

- Masz śmieszne pismo, zupełnie jak dziewczyna - oznajmił różowy, śmiejąc się głośno. Potem odłożył zeszyt na kołdrę, wzdychając głęboko.- Nie wiem, po co mi to?

Jimin prychnął, wzruszając ramionami. Nie chciał się jeszcze poddawać mimo tej jawnej zniewagi.

- Moje pismo jest ładne, gburze - wymruczał, sięgając do notatek.- Pierwsze pytanie brzmi: jakie miasto było pierwszą stolicą Japonii? Zastanów się, Jungkook i daj mi poprawną odpowiedź.

Różowy zagryzł wargę, a potem udał głębokie zastanowienie. Wcale nie myślał w tym momencie o jakiejś dennej Japonii. W jego głowie pojawiły się różne pomysły w jaki sposób może jeszcze poirytować Jimina. To może być naprawdę komiczne.

- Hmmm...pierwsza stolica pewnie była jakąś zapadłą wioską, skoro to było w średniowieczu, zgadłem? - roześmiał się głośno, a Jimin miał ochotę uderzyć się dłonią w czoło.

- Nie możesz tak napisać na sprawdzianie, bo dostaniesz uwagę - westchnął blondyn, zaciskając usta w kreskę. - Po prostu podaj mi nazwę miasta, a ci to zaliczę.

Różowy znowu parsknął śmiechem, gdyż jego kolega używał naprawdę dziwnych wyrażeń. Niby nic takiego, ale były różne skojarzenia, które przyszły na myśl Jungkookowi.

- Co? Znowu powiedziałem coś nie tak? - spytał Park, przeczesując swoje włosy. Był trochę zmęczony, a właściwie to wykończony. Nawet wielogodzinna nauka samemu nie była tak męcząca jak ciągłe towarzystwo Jungkooka.

- Dobra, to może...- różowy usiłował sobie przypomnieć cokolwiek z historii, ale miał zupełną pustkę w głowie. Jedne co mu przychodziło na myśl to oczywiście Tokio, ale pewnie wtedy jeszcze nie istniało.- Hmm wiem jaka stolica jest teraz, owieczko.

Jimin wyrzucił ręce w górę, postanawiając dać mu jakąś podpowiedź.

- Jest na cztery litery - powiedział, uśmiechając się leciutko.- To proste, Jungkook. Na pewno gdzieś słyszałeś tę nazwę, pomyśl.

- Nie wiem, no serio - Jeon pochylił się nad ramieniem Jimina, odczytując odpowiedź.- Nara. No więc nie wiedziałem tego, ucz mnie dalej.

Blondyn przygryzł wargę, patrząc na zeszyt. Skoro jego lokator nie wiedział takich podstaw to tracił nadzieję, że uda mu się opanować zadany materiał na czas.

Różowy starał się normalnie oddychać, ale coś w ustach Jimina zmąciło mu myśli. Nie żeby nagle się zakochał, no ale...musiał przyznać, że owieczka ma naprawdę kuszące usta. Jakby stworzone prawie do...

- Moje kolejne pytanie...- zaczął Jimin, unosząc głowę na różowego. Zamarł nagle, bo wzrok lokatora był jakiś dziwny, nigdy wcześniej nie patrzył na niego tak otwarcie.  Blondyn z trudem przełknął ślinę, a potem nabrał powietrza w płuca.- Jungkook, nie rozpraszaj się. Podaj mi drugą stolicę Japonii.

Różowy zmarszczył brwi, a potem podniósł się z łóżka.

- Idę po kawę, też ci przynieść? - zapytał, rzucając spojrzenie na blondyna.- Zróbmy przerwę.

Jimin odłożył zeszyt obok siebie, kiwając głową. Gdy został sam, nie wiedział co robić. Dlaczego Jungkook tak nagle wyszedł zostawiając go z mętlikiem w głowie?

***

Jeon zaczekał aż dostanie swoją kawę z automatu, a gdy trzymał w dłoni dwa parujące kubki, westchnął. Sam nie rozumiał co się tak nagle stało. To nie tak, że poczuł coś patrząc na Jimina. Po prostu blondyn wydawał się taki spokojny, delikatny. Jego postać promieniowała jakimś blaskiem, a gdy się uśmiechał jaśniał niczym słońce. Na dodatek jego usta...

- Weź się palnij w łeb, Jungkook...- wymruczał do siebie chłopak, wzdychając. Nie chciał po raz kolejny angażować się w coś takiego. Miłość była bolesna i dawała wyłącznie cierpienie, nic więcej.

Chłopak udał się z napojami na drugie piętro, a potem zastukał do drzwi. Usłyszał jak Jimin otwiera, a gdy wszedł do środka, blondyn posłał mu lekki uśmiech. To na moment wytrąciło różowego z równowagi, a on sam zapomniał, że trzyma gorącą kawę.

Pochylił się lekko do przodu, zahaczając stopą o coś. Zanim zdążył się zorientować co się stało, usłyszał krzyk Jimina. Przerażony spojrzał na chłopaka, który stał przed nim oblany kawą, a na jego twarzy odmalował się gniew. Skierowany prosto w jego stronę.

**************************************************************************************

Mam nadzieję, że wam się podoba. Czekam na wasze zachęcające komentarze ;)

 Czekam na wasze zachęcające komentarze ;)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Never let me goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz